Wielkanoc po swojemu. Si, certo!
Włosi mają takie powiedzenie - "Natale con i tuoi, Pasqua con chi vuoi". Oznacza, iż o ile Boże Narodzenie należy spędzać ze swoimi, czyli z rodziną, to Wielkanoc można spędzać, z kim się chce. Albo gdzie się chce. I robiąc to, na co tylko ma się ochotę. Polacy w ostatnich latach coraz częściej wyczuwają ten trend, porzucają świąteczny, rodzinny stół i obowiązkowe tournée z domu do domu kolejnych krewnych, na rzecz świąt w ciepłych krajach, gdzieś w chatce na odludziu lub po prostu spędzają je w domu, na własnych zasadach, bez gości, odpoczywając. Reklama
Czy słusznie? Pytam neuropsycholog i psychoterapeutkę dr n. med. Joannę Biegańską-Banaś, prezes Polskiego Stowarzyszenia Psychologów Praktyków. - W takim zdrowym egoizmie nie tylko nie ma nic złego. najważniejsze jest, by zadać sobie pytanie o to, co stoi ze mną w sprzeczności, a co jest ze mną w zgodzie - mówi. jeżeli porzucając rodzinne, tradycyjne świętowanie poczujemy ulgę - warto pójść za tym instynktem. jeżeli jednak brak rodzinnych odwiedzin wygeneruje jeszcze więcej stresu i poczucia winy - nie należy robić nic na siłę.
- Świętom towarzyszy często wątek przymusowych relacji, takich, w których nie chcemy funkcjonować, ale panuje imperatyw, by jednak odwiedzić kolejnego wujka. Rezygnujmy i odmawiajmy, gdy taka wizyta stoi w sprzeczności z naszymi potrzebami - wyjaśnia ekspertka. Co zatem dać sobie w zamian?
Wielkanoc bez instrukcji. Zamiast zwolnić, przyspieszamy
Jak spędzać Święta Bożego Narodzenia - wiemy. Z rodziną, przy stole, wokół choinki, kolędując, zajadając przy grzańcu mandarynki, oglądając przesłodzone kino familijne. Mamy na to dokładną instrukcję. A co z Wielkanocą? Kościół nieustannie przypomina, iż dla osób wierzących to najważniejsze święta w roku. Ale i mimo tego wiele osób jakoś ich nie czuje, nie wie, gdzie się podziać, jak do nich podejść, jak się w nich rozgościć. Świętowanie Wielkanocy mija im za szybko, upływa jedynie na myciu okien, sprzątaniu i gotowaniu. Ani się obejrzą - święta, święta i po świętach. Czas niewykorzystany. Bywa, iż po Wielkanocy są bardziej zmęczeni niż przed nią.
- W święta wpadamy w tryb zadaniowy, nastawienie na to, co trzeba zrobić, by sprostać wysokim oczekiwaniom, w szybkim tempie podejmowania decyzji - mówi Joanna Biegańska-Banaś, psycholog. - choćby moi pacjenci czy klienci, którzy na co dzień nastawieni są na samorozwój, którzy dbają o swój dobrostan psychiczny, bardzo często w okresie okołoświątecznym rezygnują z sesji, bo nie pozwala im na to nadmiar zadań i obowiązków. A tymczasem święta wielkanocne powinny kojarzyć nam się z tym odrodzeniem, nastawieniem na nowe, powinny skłaniać do tego, by dokonywać pewnych mentalnych, emocjonalnych porządków.
Po co nam Wielkanoc? Dawne społeczeństwa wiedziały to doskonale
A przecież nie po to nam są święta, by gnać bez opamiętania i skończyć z zadyszką. Dawne społeczeństwa wiedziały to świetnie i - zdaje się - potrafiły świętować znacznie efektywniej od nas. - Popatrzmy tylko na artystki ludowe, które godzinami wyłączają się dla świata, by pisać pisanki - to jak medytacja, trans, naturalny sposób na odpoczynek - zauważa pasjonatka ludowej kultury dawnej, Mariola Saternus z Urzędu Miejskiego w Opocznie, pomysłodawczyni publikacji "Czas i Świętowanie. Opoczyńskie".
Święta wielkanocne powstały, by celebrować zwycięstwo światła nad mrokiem, u progu wiosny, gdy dzień zaczyna swój marsz po letnią dominację nad nocą. Dni świętowania miały być czasem otwarcia się na nowe i lepsze, spokojnym początkiem nowego rozdziału w życiu, a nie po prostu dniami z wystawnym śniadaniem i obiadem do podania i zjedzenia.
- Kiedyś święta wyznaczał kalendarz naturalny, kalendarz prac polowych i kalendarz księżycowy. Świętowano wtedy, gdy nie było pracy na roli oraz by podkreślić momenty przełomowe w przyrodzie. Ludzie zwalniali zimą, podobnie jak cała przyroda: zwierzęta i rośliny, która jesienią przechodzi w stan uśpienia. Wielkanoc nadchodziła zawsze jako święto ruchome, odbywające się w drugą niedzielę po wiosennej pełni. Tradycyjnie poprzedzał je post, który naturalnie wynikał z kurczących się po zimie zapasów w okresie, gdy ziemia nie rodziła jeszcze nic nowego. Po Wielkanocy należało wrócić do pracy z nową energią - mówi Mariola Saternus.
Dziś pracujemy tak samo intensywnie przez cały rok, nie stopujemy na zimę, prawie nigdy nie wyłączamy się z pracy, choćby na święta nie odkładamy ekranów czy innych bodźców, które męczą nasz układ nerwowy. - Przyjrzyjmy się, jak dawne społeczeństwa spędzały zimę - przędąc, tkając, haftując. Kobiety spotykały się na darciu pierza albo kiszeniu kapusty - co było swoistą grupową terapią, tworzyło więzi, dawało wsparcie. Dziś wszystko mamy gotowe do kupienia na wyciągnięcie ręki, przy niczym się dłużej nie zatrzymujemy. I paradoksalnie - teraz najbardziej brakuje nam czasu. Spróbujmy więc wyciszyć się chociaż w święta - radzi.
Pozostańmy w trybie bycia. Slow-święta mogą służyć zdrowiu psychicznemu
- Zachęcam by w świąteczny czas znaleźć moment na dokonanie autorefleksji, być może też przewartościowanie niektórych rzeczy. To czas, by zastanowić się i przyjrzeć, z czym mi dobrze, z czym wygodnie, co chcę w sobie rozwijać, pielęgnować, a co być może czas zakończyć - proponuje Joanna Biegańska-Banaś. - Jako neuropsycholog mogę powiedzieć, iż taka postawa jest korzystna w dłuższej perspektywie - jest postawą prozdrowotną. Przyjrzenie się naszym emocjom, przeżyciom, problemom, próba ich domknięcia będzie sprzyjać temu, by wyciszyć nasz układ limbiczny, co przełoży się na poczucie większego spokoju, lepszego poczucia emocjonalnego - zauważa n neuropsycholog
- Pozostańmy w "trybie bycia" jak najdłużej. jeżeli uda nam się wprowadzać takie momenty bycia tu i teraz częściej, możemy liczyć na to, iż długofalowo obniży się nasz poziom kortyzolu, wyciszy się praca sieci podwzgórze-przysadka mózgowa-kora nadnerczy, a więc możemy liczyć na to, iż w dłuższej perspektywie będziemy zdrowsi, bo zatrzymamy pewne mechanizmy neurotoksyczne - tłumaczy Joanna Biegańska-Banaś.
Jej rada doskonale wpisuje się w modny ostatnio trend wiosennego "brain cleanup", czyli porządków w głowie. Może pomóc bardziej poczuć święta niż gdybyśmy porządki zrobili we wszystkich szafach i wypucowali na błysk wszystkie okna.
Świąteczne porządki w głowie - jak je zrobić?
Tylko łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, prawda? - Proszę więc o konkrety, pani psycholog. Łatwo mówić o byciu tu i teraz, gdy jest się osobą znającą praktyki uważności, trenującą świadomy oddech, medytującą, a choćby osobą głęboko wierzącą, dla której sama wizyta w kościele i modlitwa mogą być wyciszeniem i czasem skupienia. Ale co z resztą? Co tymi, którzy nie potrafią już usiąść w ciszy, bo ręka zawsze skręca w kierunku telefonu, a wzrok szuka kolejnych rzeczy do zrobnenia? - pytam.
- To trzeba poćwiczyć - mówi ekspertka. - Faktycznie, osoby regularnie medytujące mają narzędzia do tego, by "wyłączyć swoją głowę". Ale to nie musi być nic skomplikowanego, ustrukturyzowanego. Warto wykorzystać święta jako pretekst do zrobienia czegoś dobrego dla siebie, czego zwykle nie mamy czasu zrobić. To może być kontakt z naturą, spacer, wizyta w miejscu, za którym zwykle tęsknimy, powrót do ulubionej pasji lub książki. Jest też bardzo proste ćwiczenie na bycie tu i teraz - które polega po prostu na tym, iż siedzę, obserwuję i doświadczam. Używam wtedy zmysłów, w sposób, który na co dzień jest niedostępny, niemożliwy. Wdycham wiosenne powietrze, obserwuję słońce na swoich policzkach, wsłuchuję się w ptaki - wylicza. Przy okazji zwróćmy też uwagę na uważne jedzenie. - Prosty treningiem uważności dla wszystkich może być także świadome delektowanie się jedzeniem, z zauważaniem kolorów, zapachów, subtelnych smaków potraw. Warto spróbować - przekonuje.
- Obserwuję panie z Kół Gospodyń Wiejskich, najwięcej uczę się od tych najstarszych, które pamiętają jeszcze dawne tradycje i praktyki. One nigdy nigdzie się nie spieszą, słuchają przyrody, głęboko wierzą w Boga - to daje im spokój. Może dlatego nie znają czegoś takiego jak wiosenne osłabienie czy sezonowa chandra? - zastanawia się Mariola Saternus. I dodaje: - Czy wie pani, dlaczego post jest zdrowy? Dlaczego zatrzymanie się na jakiś czas jest nam tak bardzo potrzebne? Bo po nich wszystko smakuje lepiej. Nie tylko jedzenie, ale także życie.
CZYTAJ TAKŻE: