Czy zdarza Ci się podnieść głos na dziecko, a potem żałować? Wielu rodziców szuka sposobów, jak przestać krzyczeć na dziecko, a choćby zastanawia się, jak przestać krzyczeć na dzieci w ogóle, gdy emocje sięgają zenitu. Krzyk bywa naszą automatyczną reakcją w chwilach frustracji, ale dobra wiadomość jest taka, iż można się tego oduczyć. Ten poradnik pomoże Ci zrozumieć, skąd bierze się krzyk, jakie są jego konsekwencje dla dziecka i dla Ciebie, oraz przede wszystkim – jakimi metodami możesz stopniowo wyeliminować krzyk z codziennych sytuacji wychowawczych. Porady kierujemy zarówno do rodziców małych dzieci (przedszkolaków i młodszych), jak i do tych, którzy zmagają się z trudami wychowania nastolatków. Pamiętaj: nie jesteś sam/sama – wielu rodziców przechodzi przez to samo i udało im się zmienić swoje nawyki. Zmiana jest możliwa, a efekty odczujecie wszyscy w postaci spokojniejszej, bardziej wspierającej atmosfery w domu.
Dlaczego krzyczymy na dzieci?
Wyobraź sobie taką scenę: Wracasz z pracy zmęczona i zestresowana. Wchodzisz do salonu, a tam Twoje 3-letnie dziecko rozlało sok na świeżo umytą podłogę. Czujesz, jak rośnie w Tobie napięcie – zanim się orientujesz, Twój głos staje się głośny i ostry. Brzmi znajomo? jeżeli tak, wiedz, iż nie jesteś wyjątkiem. Rodzice często krzyczą nie dlatego, iż są „złymi” rodzicami, ale dlatego iż są ludźmi – zmęczonymi, przytłoczonymi i zestresowanymi.
Istnieje wiele powodów, dla których w trudnych momentach podnosimy głos:
- Stres i zmęczenie rodzica: Gdy jesteśmy niewyspani, przepracowani albo targają nami inne emocje, nasz próg cierpliwości się obniża. Specjaliści zauważają, iż chroniczny stres i przeciążenie obowiązkami sprawiają, iż choćby drobne przewinienie dziecka może wywołać gwałtowną reakcję. Innymi słowy – kiedy masz „pełen kubek” własnych napięć, ostatnia kropla (np. rozsypane klocki czy kłótnia rodzeństwa) przelewa go i skutkuje wybuchem.
- Powielanie wzorców z dzieciństwa: jeżeli jako dzieci sami doświadczaliśmy krzyku ze strony rodziców, to w dorosłym życiu możemy mimowolnie powtarzać ten styl reakcji. Wychowujemy tak, jak sami byliśmy wychowywani – często nie znamy innego sposobu reagowania na nieposłuszeństwo, bo krzyk wydaje się „normalny” czy oczywisty.
- Bezradność i brak narzędzi: Krzyk bywa też sygnałem, iż nie wiemy, jak inaczej zareagować. jeżeli dziecko po raz dziesiąty ignoruje nasze prośby, frustracja narasta. Wielu rodziców czuje, iż wyczerpali inne środki i krzyk to ostatnia deska ratunku, by zdyscyplinować malucha. Czasem wydaje nam się też, iż dziecko robi nam na złość – krzykamy więc ze złości, bo odbieramy jego zachowanie personalnie, choć często niesłusznie.
- Nierealistyczne oczekiwania wobec dziecka: Zdarza się, iż przyczyną naszej złości jest brak zrozumienia możliwości rozwojowych dziecka. Przykład: dwu–trzylatek z natury miewa ataki złości i jest impulsywny – to normalny etap rozwoju. jeżeli jednak oczekujemy, iż maluch zawsze będzie grzeczny i spokojny, to każde odstępstwo odbieramy jako naszą porażkę wychowawczą i reagujemy krzykiem. Gdy dostosujemy oczekiwania do wieku (np. zaakceptujemy, iż trzylatek może zrobić bałagan przy jedzeniu), łatwiej będzie o opanowanie.
- Presja otoczenia i poczucie bycia ocenianym: Krzyk często wyzwala się w miejscach publicznych albo przy innych osobach, gdy czujemy na sobie ich wzrok. Gdy dziecko urządza histerię w sklepie lub rzuca się na chodniku, w rodzicu narasta poczucie wstydu i presja, by natychmiast przywołać je do porządku. Wtedy łatwo o krzyk: próbujemy pokazać otoczeniu, iż reagujemy na „niewłaściwe” zachowanie dziecka, choćby jeżeli krzyk wcale nie jest skuteczny.
Podsumowując: krzyk najczęściej wynika z naszych emocji, przeciążeń i przekonań, a nie z tego, iż dziecko jest „okropne” czy iż celowo chce nas wyprowadzić z równowagi. Świadomość, co dokładnie wywołuje w nas krzyk, to pierwszy krok do zmiany. Być może są pory dnia (np. poranek przed wyjściem z domu), sytuacje (bałagan, kłótnie między dziećmi) lub własne stany (głód, ból głowy), które szczególnie mocno Cię triggerują – warto je rozpoznać. Dzięki temu zaczniesz przewidywać trudne momenty i przygotujesz sobie strategię na wypadek rodzicielskiego kryzysu.
Konsekwencje krzyku dla dziecka (i dla rodzica)
Zanim przejdziemy do rozwiązań, przyjrzyjmy się dlaczego w ogóle warto przestać krzyczeć. Co dzieje się z dzieckiem, kiedy regularnie doświadcza krzyku ze strony rodzica? Niestety, skutki są poważne – i to zarówno krótkoterminowe, jak i długofalowe.
Z perspektywy dziecka krzyk ukochanej mamy czy taty jest przerażający. Mały człowiek, choćby jeżeli pozornie się buntuje, w głębi duszy odczuwa lęk, gdy słyszy twój podniesiony głos. Jednorazowy wybuch złości rodzica może sprawić, iż maluch rozpłacze się lub zamknie w sobie, a w jego pamięci zostanie obraz mamy/taty, który jest zły i groźny. jeżeli takie sytuacje powtarzają się często, konsekwencje się kumulują:
- Nauka agresji i błędny model komunikacji: Dzieci uczą się przez obserwację. Kiedy rodzic regularnie rozwiązuje konflikty krzykiem, dziecko przyswaja, iż krzyk to sposób na załatwianie spraw. W rezultacie samo zaczyna krzyczeć na rówieśników, rodzeństwo czy… na rodzica. Uczy się reagować na stres złością, bo taki wzorzec wynosi z domu. W efekcie w domu pojawia się błędne koło – im więcej krzyku, tym więcej trudnych zachowań u dziecka (agresja, bunt), co z kolei prowokuje kolejny krzyk.
- Poczucie odrzucenia i niska samoocena: Dla dziecka rodzice są najważniejszymi osobami na świecie. Kiedy ci najważniejsi ludzie krzyczą, maluch może zacząć myśleć, iż „mama/tata mnie nie kocha” albo „jestem niedobry/nieważny”. Brak czułości i przewaga negatywnych komunikatów odbiera dziecku poczucie bezpieczeństwa. Z czasem częsty krzyk może podkopać pewność siebie dziecka i jego wiarę w swoją wartość. Dziecko zamiast czuć się kochane bezwarunkowo, żyje w stresie, iż znów „narazi się” rodzicom.
- Problemy emocjonalne i behawioralne: Badania wykazują, iż surowe, pełne krzyku wychowanie jest związane z większym ryzykiem problemów emocjonalnych u dzieci i młodzieży. W jednym z badań opublikowanych w Child Development stwierdzono, iż nastolatki regularnie karcone krzykiem częściej przejawiały objawy depresyjne i problemy z zachowaniem. Paradoksalnie, ostre słowne karcenie nasiliło złe zachowania zamiast im zapobiegać – nastolatki te częściej wpadały w kłopoty w szkole, kłamały, kradły lub wdawały się w bójki. Także młodsze dzieci reagują na krzyk trudnymi emocjami: stają się jeszcze bardziej rozdrażnione, mają kłopoty z koncentracją, mogą pojawić się lęki. Amerykańska Akademia Pediatryczna (AAP) przestrzega, iż krzyk czy zawstydzanie dziecka to metody dające co najwyżej krótkotrwały efekt, a w dłuższej perspektywie są szkodliwe.Innymi słowy – krzyk nie rozwiązuje problemów wychowawczych, a raczej je pogłębia.
- Uszkodzenie relacji rodzic–dziecko: Najbardziej bolesne skutki krzyku mogą objawić się w relacji z dzieckiem. Kiedy krzyczymy, nasza więź z dzieckiem cierpi. Maluch, który boi się krzyku rodzica, przestaje mu ufać w pełni – zaczyna unikać szczerych rozmów, by nie zostać zbesztanym. Starsze dziecko może izolować się w swoim pokoju, unikać kontaktu, bo czuje, iż rozmowa z rodzicem i tak skończy się awanturą. W ten sposób tracimy cenną możliwość bycia powiernikiem dla naszego dziecka. Dodatkowo dziecko może zacząć ukrywać prawdę lub kłamać, byle tylko uniknąć naszej reakcji. Przykładowo, nastolatek który boi się krzyku, prędzej wymknie się z domu po kryjomu niż przyjdzie poprosić o zgodę na późniejszy powrót.
- Wpływ na rodzica: Warto wspomnieć, iż krzyk ma negatywne konsekwencje także dla nas, dorosłych. Po wybuchu złości wielu rodziców odczuwa poczucie winy, wstyd, porażkę. Czujemy się najgorszymi rodzicami na świecie. Tłumimy w sobie te emocje albo karcimy się w myślach („Znów nie panuję nad sobą!”). Niestety, nadmierne obwinianie się niczego nie naprawia – przeciwnie, może prowadzić do narastania rodzicielskiego stresu i poczucia beznadziei. Z czasem możemy zacząć myśleć, iż nie nadajemy się na rodzica, co obniża naszą pewność siebie i euforia z rodzicielstwa. A stąd już prosta droga do… kolejnych wybuchów (bo sfrustrowany sobą rodzic to nerwowy rodzic). W ten sposób krzyk i wyrzuty sumienia także tworzą błędne koło.
Czytając powyższe punkty, łatwo wpaść w zniechęcenie lub pomyśleć: „No dobrze, wiem iż krzyk szkodzi, ale czasem naprawdę nie da się inaczej…”. Pamiętaj jednak – świadomość problemu to istotny krok ku zmianie. Wielu rodziców przyznaje, iż dopiero gdy uświadomili sobie, jak krzyk wpływa na ich dzieci, znaleźli w sobie motywację, by poszukać innych metod. Dlatego jeżeli dotychczas bagatelizowałaś/eś swoje krzyki, ale widzisz tu ich negatywne skutki – potraktuj to jako paliwo do działania. Twoje dziecko zasługuje na spokojniejszą komunikację, a Ty zasługujesz na to, by czuć się pewnym siebie, skutecznym rodzicem, który nie musi uciekać się do krzyku.
Jak przestać krzyczeć na dziecko – praktyczne strategie na co dzień
Skoro już wiemy, dlaczego krzyk nam się wymyka i jak wpływa na dziecko, czas przejść do sedna: jak przestać krzyczeć na swoje dzieci w codziennych sytuacjach. Poniżej znajdziesz sprawdzone wskazówki i metody, które pomogły wielu rodzicom wyeliminować krzyk z repertuaru reakcji. Pamiętaj, iż to proces – nie zmienisz wieloletnich nawyków z dnia na dzień. Jednak małe zmiany stopniowo złożą się na dużą poprawę. Zacznij od wypróbowania kilku poniższych pomysłów i sprawdź, co działa u Ciebie i Twojego dziecka.
Natychmiastowe sposoby opanowania się w chwili złości – Jak nie krzyczeć na swoje dziecko
Gdy czujesz, iż zaraz wybuchniesz, spróbuj zastosować któryś z tych sposobów, zanim podniesiesz głos. To proste techniki, które pomagają przerwać automatyzm krzyku:
- Weź głęboki oddech (albo kilka). To banał, ale naprawdę działa. Kiedy jesteśmy zdenerwowani, oddech staje się płytki i przyspieszony – dotlenienie organizmu spada, a napięcie rośnie. Świadome, wolne wdechy i wydechy pomogą obniżyć napięcie w ciele i dadzą Ci kilka sekund na uspokojenie emocji . Możesz zamknąć oczy i skupić się tylko na oddechu przez moment. Już 3–4 głębokie oddechy mogą zdziałać cuda – pozwolą myśleć bardziej racjonalnie zamiast reagować impulsywnie.
- Zrób pauzę – oddal się na chwilę. jeżeli to możliwe, wyjdź na moment z pokoju lub odsuń się od dziecka, żeby ochłonąć. Uprzedź malucha: „Muszę się teraz uspokoić, zaraz wrócę”. Wyjście do innego pokoju czy łazienki na kilkadziesiąt sekund może zapobiec wyrządzeniu szkody krzykiem. Oprzyj ręce o umywalkę, weź kilka oddechów, ochlap twarz zimną wodą lub policz powoli do 10. Ta krótka przerwa to Twój „rodzicielski time-out”. Eksperci radzą wprost: zamiast krzyczeć na dziecko, lepiej powiedzieć mu, iż potrzebujesz chwili przerwy – to da Ci czas na odzyskanie kontroli nad sobą. Co więcej, uczysz w ten sposób dziecko, iż każdy ma prawo do przerwy, gdy czuje złość, i iż to zdrowy sposób radzenia sobie z emocjami.
- Zastosuj technikę „czerwonego światła”. Wyobraź sobie w głowie sygnalizator i czerwone światło – STOP. Gdy czujesz, iż złość w Tobie eksploduje, mentalnie wciśnij „pauzę”. Nie reaguj od razu – zatrzymaj słowa zanim wyjdą z ust. Możesz w myślach powiedzieć sobie: „Stop. Spokojnie”. Niektórzy rodzice wyobrażają sobie w takich chwilach, iż obserwuje ich ktoś z boku – np. sąsiadka lub kolega z pracy. To może zabrzmieć zabawnie, ale często działa otrzeźwiająco. Nagle myślisz: „Czy krzyczałbym w ten sam sposób, gdyby ktoś patrzył?” Taka chwila refleksji pomaga spojrzeć na sytuację z dystansu i powstrzymać lawinę krzyku.
- Mów do siebie uspokajająco (pozytywny self-talk). Zamiast nakręcać się myślami typu: „On mnie specjalnie doprowadza do szału!”, spróbuj świadomie zmienić tok wewnętrznego monologu. Powtarzaj sobie w myślach: „To tylko dziecko, ono jeszcze się uczy”, albo „Poradzę sobie, muszę zostać spokojna”. Takie proste frazy mogą przerwać spiralę narastającej furii. Psychologowie podkreślają, iż pozytywny self-talk pomaga zachować kontrolę nad reakcjami i powstrzymać się od krzyku. Brzmi to może banalnie, ale przypominanie sobie w głowie „Wszystko będzie dobrze, dam radę nad tym zapanować” naprawdę pomaga obniżyć stres w danym momencie.
- Rozluźnij ciało. Złość i stres kumulują się w naszym ciele – mięśnie napinają się, szczęka zaciska, w żołądku czujemy „skręt”. Świadome rozluźnienie ciała może dać sygnał „uspokój się” również dla mózgu. Zrób szybkie ćwiczenie rozluźniające: opuść ramiona (często podnosimy je przy zdenerwowaniu), rozprostuj palce dłoni, poruszaj szyją. Weź kilka dłuższych oddechów i przy każdym wydechu celowo rozluźniaj inny napięty fragment ciała. Możesz też wziąć łyk wody albo przejść się powoli po pokoju. Taka fizyczna zmiana stanu pomaga przerwać nakręcanie się – uspokaja się układ nerwowy, a wraz z nim emocje.
- Wymyśl bezpieczny „wentyl” dla złości. Krzyk jest czasem odreagowaniem nagromadzonych emocji – energia wręcz nas rozpiera i musi znaleźć ujście. Warto więc mieć pod ręką alternatywę: coś, co pozwoli Ci wyładować złość, ale nikogo nie rani. Może to być uderzenie pięścią w poduszkę, krótki krzyk w zamkniętym pokoju (np. krzyk w szafę czy w samochodzie, gdzie dziecko nie usłyszy), intensywne poskakanie w miejscu lub wykonanie 10 szybkich przysiadów. Takie kanały ujścia emocji wydają się śmieszne, ale działają – rozładujesz fizyczne napięcie nie wyżywając się na dziecku. Gdy ochłoniesz, łatwiej będzie wrócić do opanowanej rozmowy.
Każdy z nas jest inny, więc warto przetestować różne techniki i zobaczyć, co Tobie pomaga najbardziej. Kluczem jest przerwanie automatyzmu – w momencie, gdy czujesz narastający gniew, zrobić cokolwiek, co nie jest krzyczeniem, a daje Ci choć odrobinę dystansu: oddech, krok w tył, chwila ciszy. To wystarczy, by uruchomiła się bardziej racjonalna część Twojego umysłu. Wtedy możesz przejść do kolejnego etapu: zastanowienia się, jak inaczej zareagować na zachowanie dziecka.
Pozytywne metody wychowawcze zamiast krzyku
Drugim filarem (obok opanowania własnej złości) jest zmiana podejścia wychowawczego na takie, które zmniejszy potrzebę krzyku. jeżeli nauczysz się skuteczniej komunikować z dzieckiem na co dzień, rzadziej będziesz doprowadzana/-y do ostateczności. Oto strategie, które warto wdrożyć:
- Ustal jasne zasady i bądź konsekwentny. Dzieci (małe i duże) potrzebują jasno wytyczonych granic. Gdy od początku wiesz, co wolno, a czego nie, i komunikujesz to dziecku w zrozumiały sposób, wielu awantur da się uniknąć. Ważne, by reguły były adekwatne do wieku i rozwoju dziecka. jeżeli dwulatek bawi się jedzeniem, nie znaczy to, iż jest niegrzeczny – odkrywa świat. Ale już czterolatek może rozumieć, iż jedzenia nie rozrzucamy. Upewnij się, iż Twoje oczekiwania są realistyczne – poznanie etapów rozwojowych dziecka bardzo w tym pomaga. Gdy zasady są ustalone, określ także konsekwencje ich złamania (najlepiej naturalne konsekwencje, np. jeżeli nastolatek nie wróci o ustalonej godzinie, następnego dnia nie wychodzi ze znajomymi). Komunikuj je spokojnie, zanim dojdzie do zapalnej sytuacji. Dzięki temu w chwili próby łatwiej Ci będzie reagować zgodnie z wcześniejszym planem (np. zastosować konsekwencję), zamiast wybuchać. Konsekwencje spokojnie wyegzekwowane uczą bardziej niż krzyk.
- Wprowadź rutynę i przewidywalność. Chaos dnia codziennego sprzyja nerwowym reakcjom – zarówno u dzieci, jak i u rodziców. Postaraj się ustalić stały rytm dnia dla dziecka: pory posiłków, snu, czas na zabawę, naukę, kąpiel itp. Oczywiście nie zawsze da się trzymać grafiku co do minuty, ale pewna przewidywalność daje dzieciom poczucie bezpieczeństwa. Maluch, który wie, iż po dobranocce zawsze idzie się myć zęby, a po kolacji zawsze jest moment na sprzątnięcie zabawek, mniej protestuje – dzięki temu Ty nie musisz podnosić głosu, przypominając po raz setny o obowiązkach. Także dla Ciebie rutyna jest pomocna: poranki z planem (ubieranie, śniadanie, pakowanie plecaka) będą mniej nerwowe, bo każdy wie, co po kolei robić. Wprowadzaj rytuały (np. czytanie książeczki przed snem, wspólne sprzątanie przed kolacją przy wesołej piosence), które staną się sygnałem dla dziecka, iż zbliża się dana czynność. To redukuje liczbę sytuacji, gdzie krzyk wydaje się jedynym sposobem na zdyscyplinowanie rozbieganego malca.
- Dawaj wybór, kiedy to możliwe. Wiele dziecięcych buntów wynika z potrzeby autonomii. Dziecko – choćby małe – chce decydować o sobie, a gdy czuje, iż nie ma żadnego wpływu, reaguje oporem (np. płaczem, krzykiem, odmową współpracy). Możesz sprytnie dać dziecku wybór, jednocześnie realizując to, na czym Ci zależy. Zamiast rozkazu: „Natychmiast posprzątaj zabawki!”, zapytaj: „Chcesz najpierw pozbierać klocki czy pluszaki?”. Albo: „Wolisz założyć piżamę przed umyciem zębów czy po?”. Dla Ciebie efekt będzie ten sam (pokój uprzątnięty, dziecko gotowe do snu), a dla malucha ogromna różnica – poczucie sprawczości. Taka metoda często zapobiega eskalacji, bo dziecko nie czuje się zmuszane, tylko podejmuje decyzję. Oczywiście dawaj wybór ograniczony (2–3 opcje), dostosowany do wieku. Badania potwierdzają, iż oferowanie dziecku prostych wyborów zmniejsza jego opór. Dla nastolatka wybór może dotyczyć np. tego, kiedy spełni jakiś obowiązek („Czy wyrzucisz śmieci teraz, czy jak wrócisz od kolegi?”) – ważne, iż pewne rzeczy nie podlegają dyskusji, ale mogą podlegać negocjacji formy wykonania.
- Okazuj zrozumienie i nazywaj uczucia dziecka. Często dzieci eskalują swoje zachowanie (np. płaczą głośniej, krzyczą „nie!”), bo czują, iż nikt ich nie słyszy. My, dorośli, mamy tendencję od razu pouczać: „Przestań płakać, nie ma powodu!”. To tylko zwiększa frustrację dziecka. Zanim więc przejdziesz do dyscyplinowania, spróbuj empatii: nazwij to, co widzisz, i okaż zrozumienie. Możesz powiedzieć do malucha: „Widzę, iż jesteś bardzo zdenerwowany, bo musimy już iść do domu z placu zabaw, a Ty chcesz się bawić – to trudne, prawda?”. Paradoksalnie, wielu rodziców obawia się, iż to zachęta do złego zachowania („Jeszcze mu przytaknę, iż ma prawo krzyczeć?”), ale dziecko, którego uczucia zostaną uznane, szybciej się uspokoi. Gdy maluch usłyszy, iż rozumiesz jego rozczarowanie czy złość, poczuje się bezpieczniej i tym samym łatwiej przyjmie Twoje polecenie. Okazanie empatii nie znaczy zgody na wszystko – przez cały czas możesz wymagać posłuszeństwa, po prostu robisz to spokojniej. Np.: „Rozumiem, iż jesteś zły i nie chcesz iść, też wolałabym zostać dłużej, ale pora wracać do domu. Możesz być zły, jednak idziemy.”. Taki komunikat łączy empatię z konsekwencją.
- Chwal i wzmacniaj dobre zachowania. Zadaj sobie pytanie: kiedy poświęcasz dziecku najwięcej uwagi? Czy przypadkiem nie wtedy, gdy coś przeskrobie? jeżeli tak, to nieświadomie uczysz dziecko, iż najłatwiej zwrócić uwagę mamy/taty, kiedy nabroi. Dzieci potrzebują naszej uwagi jak powietrza – więc jeżeli dostają ją głównie dzięki negatywnych zachowań (a wtedy reagujesz krzykiem, kazaniem itp.), to będą te zachowania powtarzać. Postaraj się przechwycić dziecko na „dobrym” zachowaniu i wtedy poświęcić mu uwagę. Pochwal drobne rzeczy: „Dziękuję, iż powiesiłaś kurtkę na swoim wieszaku, super!”, „Widzę, iż podzieliłeś się klockami z siostrą – to było bardzo miłe.” Taka pozytywna reakcja wzmacnia prawidłowe zachowanie i dziecko będzie je powtarzać, żeby znów to zauważyć. Jasne, nie chodzi o to, by ciągle dziecko zagłaskać komplementami – ważna jest szczerość i konkret. Ale choćby proste uznanie („Widzę, iż się starasz, brawo”) działa lepiej niż podniesiony głos. Wykorzystuje to tzw. pozytywna dyscyplina, której główną zasadą jest nagradzanie i wzmacnianie dobrego, zamiast karania złem. Dzięki takiemu podejściu budujesz atmosferę współpracy, a nie walki. Badania potwierdzają, iż pozytywne wzmocnienia zmniejszają liczbę konfliktów – dzieci, które czują się doceniane, rzadziej „prowokują” rodziców złym zachowaniem.
- Daj krótkie ostrzeżenie zamiast od razu krzyczeć. jeżeli widzisz, iż dziecko robi coś niewłaściwego, postaraj się zareagować zawczasu, ale spokojnie. Krzyk często pojawia się dopiero, gdy ulega nam cierpliwość – ignorujemy małe przewinienia, upominamy na pół gwizdka, aż w końcu wybuchamy. Lepiej od razu zakomunikować jasno: „Nie ciągnij kotka za ogon, to go boli. jeżeli jeszcze raz to zrobisz, wyjdziemy z pokoju i nie będziesz się z nim bawić”. Taki spokojny, stanowczy komunikat ostrzegawczy informuje dziecko, co jest nie tak i jakie będą konsekwencje, jeżeli nie przestanie. Daje mu też szansę na poprawę bez krzyku i bez kary – dziecko może skorygować zachowanie, żeby uniknąć negatywnej konsekwencji. Ważne tylko, by dotrzymać słowa– o ile zapowiedziałaś, iż wyjdziesz z pokoju, to faktycznie to zrób, ale przez cały czas bez złości. Ton ma być opanowany, co najwyżej surowy, ale nie krzykliwy. Dzięki temu dziecko z czasem nauczy się, iż mówisz poważnie i nie będzie potrzebny krzyk, by respektowało Twoje słowa.
- „Zejdź” do poziomu dziecka. Ta wskazówka jest dosłowna – spróbuj wejść w świat dziecka zamiast przemawiać do niego z wysokości dorosłego, groźnym tonem z drugiego końca pokoju. jeżeli chcesz, by maluch Cię usłyszał i naprawdę posłuchał, kucnij obok niego, spójrz mu w oczy z bliska, połóż dłoń na jego ramieniu lub plecach. Nawiązując kontakt fizyczny i wzrokowy, dajesz sygnał bezpieczeństwa. Dziecko czuje: „Mama nie jest na mnie wściekła, jest blisko i chce mi coś ważnego powiedzieć”. Taki zabieg pomaga rozładować napięcie i uniknąć eskalacji. Możesz spokojnym głosem powiedzieć: „Popatrz na mnie, kochanie. Posłuchaj, co chcę Ci teraz powiedzieć…”. Maluch znacznie lepiej przyjmie Twoje słowa niż gdybyś krzyczała z kuchni: „Ile razy mam powtarzać?!”. Ze starszym dzieckiem czy nastolatkiem oczywiście nie będziesz kucać ani go dotykać na siłę – ale wciąż warto złapać kontakt wzrokowy i mówić wprost do niego, nie z drugiego pokoju. Unikaj też krzyków przez ścianę czy z piętra na piętro – to niemal gwarancja, iż się nie zrozumiecie i tylko podniesiecie głos coraz bardziej.
- Świeć przykładem. Dzieci bardzo uważnie obserwują nasze wzorce reagowania. jeżeli Ty na co dzień radzisz sobie ze złością w konstruktywny sposób, one również z czasem się tego nauczą. W praktyce oznacza to: sam(a) przestrzegaj zasad, które ustalasz (np. nie krzycz „Wyłącz ten telefon!”, jeżeli sama ciągle z niego korzystasz przy dziecku), reaguj spokojem na trudności, przepraszaj za błędy. Gdy czujesz, iż się denerwujesz, możesz choćby na głos opisać swoje uczucia i sposób radzenia sobie: „Zdenerwowałam się, muszę teraz głęboko oddychać przez chwilę, żeby się uspokoić”. Dziecko widzi wtedy w praktyce, jak można inaczej reagować na zdenerwowanie. Takie modelowanie ma ogromną moc wychowawczą. jeżeli zdarzy Ci się krzyknąć (a bywa, iż się zdarzy, jesteśmy tylko ludźmi), pokaż dziecku także, jak naprawić taką sytuację – przeproś (o tym więcej za chwilę). Rodzic też może popełnić błąd, ale ważne, jak później postąpi. Unikanie krzyku to właśnie uczenie się nowych reakcji krok po kroku – pamiętaj, iż Twoje starania procentują w postaci dziecka, które patrząc na Ciebie, uczy się panować nad sobą.
- Dbaj o siebie (self-care dla rodzica). Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić – wiadomo, rodzic ma mało czasu dla siebie. Ale to naprawdę ważne, byś zadbał/a o ładowanie własnych baterii. Kiedy jesteśmy wiecznie w niedoczasie, zmęczeni i nie mamy żadnej odskoczni, frustracja narasta i byle iskra zapala lont. Postaraj się każdego dnia (albo chociaż kilka razy w tygodniu) znaleźć choć 15–30 minut tylko dla siebie. Może to być prysznic, wieczorna lektura ulubionej książki, wyjście na krótki spacer, drzemka gdy dziecko śpi, medytacja, cokolwiek co Cię relaksuje. Nie czuj z tego powodu winy – zadbany rodzic to spokojniejszy rodzic. Gdy zregenerujesz siły, automatycznie będziesz mieć więcej cierpliwości do wybryków malucha. W miarę możliwości łap też chwile odpoczynku w ciągu tygodnia: poproś partnera/partnerkę, babcię czy inną bliską osobę, by zajęła się dzieckiem, a Ty w tym czasie zrób coś dla siebie. To nie jest luksus ani fanaberia – to inwestycja w Wasze relacje rodzinne.
- Naprawiaj sytuacje, kiedy jednak zdarzy Ci się krzyknąć. choćby przy najlepszych chęciach, mogą zdarzyć się potknięcia. Być może właśnie wczoraj jeszcze nakrzyczałaś/eś na swoją pociechę i teraz masz wyrzuty sumienia. Pamiętaj – nikt nie jest idealny. Ważne, by w takich sytuacjach przeprosić dziecko i wyjaśnić, co się stało, gdy wszyscy ochłoniecie. Nie zamiataj sprawy pod dywan ani nie udawaj przed dzieckiem, iż „nic się nie stało”. Dla malucha czy nastolatka stało się – padły słowa, które go zraniły, poczuł Twój gniew. Dlatego podejdź potem, gdy emocje opadną, i powiedz szczerze: „Przepraszam, iż krzyczałem. Byłem bardzo zdenerwowany, ale to nie usprawiedliwia mojego krzyku. Nie powinienem tak reagować.” Weź odpowiedzialność za swoje emocje. Nie obwiniaj dziecka („Bo ty mnie wyprowadziłeś z równowagi!”), tylko pokaż, iż to był Twój błąd. Możesz wyjaśnić, iż byłeś np. zmęczony i dlatego straciłeś cierpliwość, ale jasno zaznacz, iż to nie było w porządku z Twojej strony. Taka rozmowa (dostosowana oczywiście do wieku – inaczej z przedszkolakiem, inaczej z nastolatkiem) jest bardzo ważna. Po pierwsze, zapewnia dziecko, iż jest kochane, a krzyk był Twoim błędem, a nie jego „złą naturą”. Po drugie, uczy je, iż każdy może zrobić coś złego pod wpływem emocji, ale należy potem starać się to naprawić – uczy je przepraszania i rozmowy o emocjach. Po trzecie, pomaga Tobie zamknąć ten rozdział i nie rozpamiętywać w nieskończoność („jestem okropnym rodzicem”). Naprawiacie więź i idziecie dalej. Pamiętaj, iż choćby po trudnym dniu zawsze możesz przytulić dziecko na dobranoc i powiedzieć, iż je kochasz – to nie zmaże wszystkiego od razu, ale buduje poczucie bezpieczeństwa i sygnalizuje, iż relacja jest dla Ciebie ważniejsza niż chwilowa złość.
Wdrożenie powyższych metod może wydawać się na początku trudne – tyle rzeczy trzeba pamiętać w ferworze codzienności! Nie próbuj wprowadzać wszystkiego na raz. Wybierz 1–2 strategie, które wydają Ci się najbardziej pomocne, i ćwicz je przez tydzień czy dwa. Zobaczysz, iż z czasem wejdą w nawyk (np. już automatycznie bierzesz oddech zanim krzykniesz). Potem możesz dołożyć kolejne elementy. Każdy krok ma znaczenie – choćby jeżeli dzisiaj udało Ci się powstrzymać od krzyku tylko raz z pięciu sytuacji, to i tak sukces w porównaniu z tym, co by było, gdybyś nie próbował/a. Chwal siebie za te małe zwycięstwa! Z każdym dniem bez krzyku będzie Ci coraz łatwiej i coraz bardziej naturalnie reagować spokojem.
Gdy dziecko staje się nastolatkiem – jak nie krzyczeć na nastolatka
Wychowanie małych dzieci to jedno wyzwanie, ale nastolatki potrafią wystawić cierpliwość rodzica na zupełnie nową próbę. Bunt, huśtawki nastrojów, pyskowanie, łamanie ustalonych zasad – to wszystko może sprawić, iż czujemy się bezsilni i wściekli. Wtedy łatwo o krzyk: z frustracji, ze strachu o dziecko, z poczucia braku szacunku. Niestety, krzyk na nastolatka może być szczególnie destrukcyjny. Dorastające dzieci są bardziej wrażliwe na punkcie swojego honoru i autonomii – krzyk odbierają jako atak na swoją godność. Zamiast skłonić je do posłuszeństwa, może wywołać skutek odwrotny.
Badania pokazują, iż ostre, gniewne reprymendy słowne wobec nastolatków nie tylko nie poprawiają ich zachowania, ale wręcz je pogarszają. Nastolatek, na którego często się krzyczy, częściej odpowiada agresją, kłamie, wycofuje się emocjonalnie, a choćby popada w problemy depresyjne. Krzyk rodzica w okresie dorastania może zostać odebrany przez młodego człowieka niemal tak dotkliwie jak policzek – to silne upokorzenie i sygnał: „Rodzic mnie nie rozumie i nie szanuje”. Dlatego w relacjach z nastoletnimi dziećmi tak ważna jest zmiana stylu komunikacji. Oto kilka wskazówek, które mogą pomóc poskromić emocje i uniknąć krzyku, a zarazem skutecznie wychowywać nastoletnie dziecko:
- Wybierz odpowiedni moment na rozmowę. jeżeli właśnie nakryłaś/eś nastolatka na gorącym uczynku (np. wrócił dużo po umówionym czasie, a Ty umierasz ze strachu i złości), nie wybuchaj od razu. Kiedy wszyscy jesteście rozemocjonowani, rozmowa najpewniej przerodzi się w awanturę – Ty będziesz krzyczeć, a dziecko zamknie się lub też wybuchnie. Zamiast tego powiedz: „Oboje jesteśmy zdenerwowani. Porozmawiamy o tym, jak ochłoniemy – jutro rano/wieczorem na spokojnie wrócimy do tematu.” Wyegzekwuj ewentualne podstawowe zasady (np. „Teraz idź już spać, porozmawiamy jutro” – by nie zbagatelizować całkiem przewinienia), ale przełóż szczerą rozmowęna moment, gdy opadną największe emocje. Ty będziesz mieć czas, by przemyśleć, co chcesz powiedzieć bez krzyku, a nastolatek nie będzie w trybie obrony. Timing rozmowy z nastolatkiem bywa kluczowy.
- Traktuj nastolatka z szacunkiem i słuchaj jego perspektywy. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, gdy np. syn/córka właśnie Ci odpyskował(a). Jednak postaraj się nie brać do siebie tego tonu – nastolatki często wyrzucają z siebie frustrację, bo intensywnie przeżywają emocje, a ich mózgi dopiero uczą się je regulować. Oznacza to, iż Ty musisz być tą dojrzalszą osobą w duecie. Zamiast odpowiadać krzykiem na pyskowanie, spróbuj przełamać wzorzec: spokojnie powiedz: „Widzę, iż jesteś wściekły/a. Chcę Cię wysłuchać. Proponuję, żebyśmy oboje mówili do siebie spokojnie – wtedy łatwiej dojdziemy do porozumienia. Zacznijmy od tego, co Ty chcesz mi powiedzieć.”. To może być dla nastolatka zaskakujące, ale często skutkuje tym, iż zbija go z tropu i faktycznie zaczyna mówić normalniej. Daj mu chwilę na wypowiedzenie się. Staraj się słuchać uważnie – nie przerywaj w pół zdania, choćby jeżeli się z czymś nie zgadzasz. Pokaż, iż zależy Ci na zrozumieniu jego punktu widzenia. Dopiero potem przedstaw swój. Unikaj mentorsko-karcącego tonu typu „Bo ty ZAWSZE…” albo „Nigdy nie…”. Mów o swoich uczuciach i obawach: „Martwię się, kiedy nie odbierasz telefonu przez tyle godzin, bo wyobrażam sobie najgorsze. Chciałabym mieć z tobą kontakt, gdy jesteś poza domem.”. Dzięki temu nastolatek poczuje się mniej atakowany, a bardziej zrozumie Twój punkt widzenia – a Ty nie musisz krzyczeć, by przekazać, co czujesz.
- Zaangażuj nastolatka we wspólne ustalanie zasad. W odróżnieniu od małego dziecka, nastolatek ma już poczucie swojej niezależności i musi trochę „poszarpać się” o autonomię – to normalny etap. Możesz jednak przekuć tę potrzebę na coś pozytywnego: współpracę przy ustalaniu reguł. Zamiast narzucać wszystkie zasady odgórnie, spróbuj pewne rzeczy wynegocjować. Np. ustalcie razem, jaka godzina powrotu wieczorem będzie akceptowalna – Ty przedstaw swoje obawy, nastolatek swoje potrzeby i poszukajcie kompromisu. Daj mu szansę zaproponować rozwiązanie (np. „Jeśli mnie puścisz na tę imprezę i pozwolisz wrócić o 23, obiecuję zadzwonić do ciebie o 22 i zamówić taksówkę powrotną”). Oczywiście, są granice nieprzekraczalne, w których to rodzic decyduje (np. kwestie bezpieczeństwa, zdrowia, nauki). Jednak tam, gdzie to możliwe, dawaj nastolatkowi wybór i sprawczość – wtedy nie będzie czuł, iż musi walczyć o swoje za wszelką cenę, a to oznacza mniej spięć i mniej sytuacji, gdzie puszczają Ci nerwy. Pamiętaj też, by uzasadniać swoje decyzje – suchy zakaz „bo nie” tylko podsyci bunt. jeżeli np. nie zgadzasz się na nocowanie u nieznajomych, wyjaśnij: „Nie mogę się na to zgodzić, bo nie znam rodziców kolegi i martwię się o Twoje bezpieczeństwo. Może najpierw poznamy ich bliżej?”. Nastolatek, choćby jeżeli pokręci nosem, doceni, iż traktujesz go poważnie i tłumaczysz swoje powody, zamiast krzyczeć: „Nigdzie nie pójdziesz i koniec dyskusji!”.
- Unikaj upokarzania i etykietowania. Krzyk na nastolatka często przybiera formę wyrzutów w stylu: „Jesteś taki leniwy/nieodpowiedzialny/bezczelny!”. To są personalne ataki, które młody człowiek odbiera niezwykle dotkliwie – zwłaszcza gdy padają przy innych (rodzeństwie, kolegach). Staraj się nigdy nie krytykować nastolatka przy publiczności – to gwarantowany wybuch (ze wstydu i wściekłości będzie reagować agresją). Zamiast tego porozmawiaj na osobności. I mów o konkretnym zachowaniu, nie o charakterze dziecka. Zamiast „Jesteś leniem, w ogóle się nie uczysz!” powiedz: „Widzę, iż ostatnio zaniedbałeś naukę, masz kilka jedynek – martwi mnie to. Ustalmy razem, co z tym zrobimy.”. Zamiast „Jesteś bezczelna!” – „Nie podoba mi się ton, którym do mnie mówisz. Możesz być zdenerwowana, ale oczekuję szacunku i spokojnej rozmowy.”. Unikaj też porównań do innych („Twoja siostra potrafi się zachować, a ty nie!”) – to bardzo rani i na pewno nie poprawi zachowania. Pamiętaj, iż nastolatek ma bardzo delikatną samoocenę – w jednej chwili czuje się dorosły i silny, by za moment zwątpić w siebie. jeżeli najbliższa osoba (rodzic) go wyzywa lub zawstydza, to tak jakby cały świat go odrzucał. Można wymagać i korygować, ale bez wyzwisk i poniżania.
- Bądź konsekwentny, ale wyrozumiały. Konsekwencja jest ważna na każdym etapie wychowania – nastolatkowi także trzeba przypominać o ustaleniach i egzekwować zasady. Jednak forma egzekwowania powinna zakładać szacunek i zrozumienie, iż młody człowiek może popełniać błędy. Gdy nastolatek złamie regułę (np. nie dotrzyma danego słowa), porozmawiaj o tym spokojnie: „Umówiliśmy się, że… a Ty zrobiłeś… Co się stało?”. Wysłuchaj jego tłumaczenia. Zastosuj ustaloną wcześniej konsekwencję (np. ograniczenie korzystania z czegoś, szlaban na wyjścia przez jakiś czas), ale zrób to bez krzyku. Możesz powiedzieć: „Jest mi przykro, iż nie dotrzymałeś słowa. Wiesz, co to oznacza – przez tydzień obowiązuje ustalona kara. Potem spróbujemy jeszcze raz, wierzę iż następnym razem dasz radę”. Taki komunikat pokazuje, iż wierzysz w dziecko mimo błędu. Unikaj długiego kazania i wypominania w kółko tej sytuacji – nastolatek zrozumie przekaz, jeżeli jasno go wyłożysz. jeżeli będziesz co chwila wracać do przewinienia z wyrzutami („bo Ty zawsze…”), tylko zbudujesz w nim trwałą zbuntowaną postawę. Daj mu przestrzeń, by się poprawił. Pamiętaj też, by dostrzegać te chwile, kiedy robi coś dobrze – nastolatki także potrzebują pochwały i uznania, choć rzadko się do tego przyznają.
- Pokaż mu, iż Ci zależy (nawet gdy udaje, iż ma to gdzieś). Nastolatki potrafią sprawiać wrażenie, iż nie obchodzi ich Twoje zdanie, Twoje uczucia i w ogóle cały dom. Często jednak najbardziej buntownicze dziecko w głębi serca pragnie akceptacji i miłości rodzica, tylko nie umie tego komunikować (albo boi się odrzucenia). jeżeli Ty zareagujesz krzykiem na jego bunt, potwierdzisz tylko jego przekonanie: „Rodzice mnie nie rozumieją i nie obchodzę ich”. Dlatego postaraj się – szczególnie w trudnych momentach – okazywać troskę. Zamiast krzyczeć: „Co się z Tobą dzieje? Nie poznaję Cię!”, spróbuj podejść wieczorem do pokoju nastolatka (gdy już emocje opadną) i powiedzieć spokojnie: „Widzę, iż jest Ci ostatnio ciężko. Chcę Ci pomóc, ale nie wiem jak. Jestem tu, jeżeli będziesz chcieć pogadać albo po prostu pobyć razem.”. Możesz zaproponować wspólne zajęcie, które on/ona lubi – wyjście na ulubionego hamburgera, obejrzenie filmu. choćby jeżeli nastolatek prychnie: „Daj mi spokój”, zapewniam – w środku będzie mu ciepło, iż próbujesz. W ten sposób pokazujesz, iż pod warstwą złości przez cały czas kochasz i akceptujesz swoje dziecko. To często rozbraja najtwardszy bunt przy dużo mniejszej liczbie słów i zero krzyku.
Podsumowując ten rozdział: kluczem w komunikacji z nastolatkiem jest szacunek i cierpliwość. Traktuj swoje dorastające dziecko bardziej jak partnera do rozmowy niż podwładnego, którego musisz rygorystycznie kontrolować. Oczywiście przez cały czas jesteś rodzicem, nie kumplem – stawiasz granice, wymagasz – ale jak to robisz, robi ogromną różnicę. Spokojny, pewny swego, ale otwarty na dialog rodzic buduje u nastolatka zaufanie i odpowiedzialność. Krzyczący i deprecjonujący – buduje mur w relacji, który bardzo trudno potem zburzyć. Choć wychowanie nastolatka potrafi być emocjonalnym rollercoasterem, pamiętaj, iż to minie. Wasza relacja może wyjść z burzy okresu dorastania silniejsza, jeżeli przetrwacie ją z wzajemnym szacunkiem. A krzyk do szacunku nie prowadzi.
Wsparcie dla rodziców: narzędzia i pomoc w zmianie nawyków
Praca nad sobą i swoimi reakcjami bywa trudna – zwłaszcza gdy jesteś zmęczony/-a i masz wrażenie, iż cały świat spoczywa na Twoich barkach. Dobra wiadomość jest taka, iż nie musisz przechodzić tej drogi samodzielnie. Istnieje wiele narzędzi i form wsparcia, z których warto skorzystać, by zwiększyć swoje szanse na sukces. Oto kilka z nich:
Aplikacje mobilne pomagające zachować spokój
- Parenting Hero – to aplikacja (dostępna w jęz. angielskim) stworzona m.in. przez autorów popularnego bloga „Matko Jedyna” i psychologów, oparta na metodach Faber i Mazlish. Zawiera interaktywne scenki rodzicielskie i komiksowe dialogi, w których możesz wybrać reakcję na trudne zachowanie dziecka. Uczy, jak reagować bez krzyku, proponując konkretne słowa i podejścia. Dzięki niej przećwiczysz różne sytuacje „na sucho” – np. co powiedzieć, gdy dziecko krzyczy „Nie znoszę cię!”, albo jak zareagować, gdy rodzeństwo się bije – tak by następnym razem w realu być przygotowanym.
- Headspace (lub Calm) – popularne aplikacje do medytacji i mindfulness (uważności). Mają one specjalne sesje dedykowane rodzicom, np. krótkie ćwiczenia oddechowe na moment, gdy czujesz złość, albo kursy budowania cierpliwości. Regularne korzystanie z takich aplikacji (choćby 5 minut dziennie) może znacząco obniżyć Twój poziom stresu i pomóc zachować spokój w obliczu dziecięcych wyzwań.
- Daylio (Dziennik nastrojów) – aplikacja w formie dziennika, w której możesz codziennie zaznaczać swój nastrój i aktywności. Może posłużyć jako dziennik emocji dla Ciebie jako rodzica. Notując, w które dni czujesz się najbardziej poddenerwowany/-a i co się wtedy działo, po pewnym czasie zauważysz trendy. Np. może odkryjesz, iż krzyczysz częściej w tygodnie, kiedy pracujesz po godzinach, albo iż najtrudniejsze są środowe wieczory (bo dziecko ma dużo zajęć dodatkowych, Ty stoisz w korkach itd.). Świadomość to pierwszy krok – a zapisywanie nastrojów bardzo ją zwiększa. Daylio jest po polsku, dyskretny i prosty w użyciu (wybierasz buźki nastroju, możesz dodać notatkę). To takie narzędzie do autocoachingu nad własnymi emocjami.
- Mindfulness for Parents – różne aplikacje i kanały (np. na YouTube) oferują krótkie ćwiczenia uważności i relaksacje zaprojektowane z myślą o rodzicach. Wiele z nich jest darmowych. W chwilach kryzysu możesz włączyć 5-minutową relaksację z narratorem, który poprowadzi Cię przez uspokajające ćwiczenie oddechowe. To brzmi jak nic, ale może zapobiec niejednej awanturze.
Książki warte przeczytania na temat: Jak nie krzyczeć na swoje dziecko
- „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” – Adele Faber, Elaine Mazlish.Klasyka literatury parentingowej. Książka napisana przez doświadczone mamy i trenerki, pełna konkretnych dialogów i przykładów z życia. Pokazuje skuteczne alternatywy dla krzyku i kar – od opisywania uczuć, poprzez stawianie granic z szacunkiem, po zachęcanie dziecka do współpracy. Bardzo praktyczna pozycja, którą warto mieć pod ręką i wracać do niej w trudniejszych chwilach.
- „Pozytywna dyscyplina” – Jane Nelsen. Poradnik przedstawiający filozofię pozytywnej dyscypliny, czyli wychowania bez krzyku, klapsów i przemocy, a jednocześnie bez pobłażania i „bezstresowego wychowania” (w złym tego słowa znaczeniu). Autorka, doświadczona edukatorka, tłumaczy jak wyznaczać dzieciom granice z miłością i szacunkiem. Znajdziesz tam wiele narzędzi do radzenia sobie z niewłaściwym zachowaniem dzieci w sposób spokojny, a zarazem stanowczy (np. kroki do wspólnego rozwiązywania problemów z dzieckiem, zamiast karania go).
- „Spokojni rodzice, szczęśliwe dzieci” – dr Laura Markham. Książka napisana przez amerykańską psycholożkę, propagatorkę tzw. rodzicielstwa przez attachment (więź) i self-regulation. Koncentruje się na tym, jak pracować nad sobą jako rodzicem – bo to nasz spokój i opanowanie jest kluczem do wychowania spokojnych dzieci. Markham daje dużo praktycznych wskazówek, ćwiczeń i przykładów, jak zmieniać swoje reakcje, budować silną więź z dzieckiem, radzić sobie z własnym stresem. Jej przekaz sprowadza się do: „Zadbaj o emocje swoje i dziecka, a wychowanie stanie się łatwiejsze”. Lektura dodaje otuchy, bo autorka pisze w bardzo empatyczny sposób, rozumie trudy rodzicielstwa.
- „Self-Reg” – Dr Stuart Shanker (oraz Teresa Barker). To pozycja bardziej naukowa, skupiona na koncepcji samoregulacji. Wyjaśnia, skąd biorą się trudne zachowania u dzieci (np. histerie, agresja) przez pryzmat stresu i przeciążenia układu nerwowego. Uczy też, jak uspokajać siebie i dziecko w trudnych momentach. Choć nie jest to typowy poradnik „jak nie krzyczeć”, wiele osób po lekturze łatwiej rozumie swoje dziecko i własne reakcje, co naturalnie przekłada się na mniej krzyku. jeżeli lubisz wiedzieć dlaczego dzieci zachowują się tak, a nie inaczej – to książka dla Ciebie. Dostępna jest również wersja bardziej praktyczna pt. „Self-Reg w praktyce”.
- „Twoje kompetentne dziecko” – Jesper Juul. Książka znanego duńskiego pedagoga i terapeuty rodzinnego. To nieco filozoficzna pozycja, która zmienia spojrzenie na relację rodzic–dziecko. Juul przekonuje, iż dzieci rodzą się kompetentne i wartościowe, a rolą rodzica jest mądrze je prowadzić, szanując ich godność. Czytając Juula, można zrozumieć, jak bardzo raniące są dla dziecka krzyk, upokarzanie czy autorytarne metody. Autor podaje przykłady z własnej praktyki terapeutycznej, pokazując jak rodziny wychodzą na prostą, gdy rodzice zaczynają komunikować się z dziećmi inaczej. To lektura otwierająca oczy i serce – po niej trudno już patrzeć na dziecko jak na „niegrzecznego potwora”, więc i krzyczeć staje się trudniej.
(Oczywiście istnieje wiele innych wartościowych książek – powyższa lista to tylko kilka propozycji. Możesz też poszukać blogów parentingowych o pozytywnym wychowaniu, podcastów dla rodziców, webinarów – dziś wiedza i wsparcie są na wyciągnięcie ręki.)
Grupy wsparcia i kursy dla rodziców
- Warsztaty umiejętności rodzicielskich („Szkoła dla Rodziców i Wychowawców”). W wielu miastach (często przy poradniach psychologiczno-pedagogicznych lub szkołach) organizowane są cykle warsztatów dla rodziców, uczące właśnie spokojniejszych metod wychowawczych. Słynna „Szkoła dla Rodziców” to zwykle kilkanaście spotkań, na których w grupie innych rodziców uczysz się m.in. komunikacji bez przemocy, rozumienia emocji dziecka i własnych, wyznaczania granic z szacunkiem. Takie zajęcia dają ogromne wsparcie emocjonalne – okazuje się, iż inni też zmagają się z krzykiem, iż nie jesteś sam(a). Wymiana doświadczeń, wspólne ćwiczenia nowych umiejętności i feedback od prowadzących pomagają realnie zmienić codzienne nawyki. Warto zapytać w lokalnej poradni lub poszukać w internecie informacji o zapisach na taką grupę.
- Grupy wsparcia w mediach społecznościowych. Internet oferuje również sporo możliwości wymiany doświadczeń z innymi rodzicami online. Istnieją grupy na Facebooku poświęcone pozytywnemu rodzicielstwu, wychowaniu bez krzyku, rodzicielstwu bliskości itp. Dołączając do takiej społeczności, możesz podzielić się swoimi wyzwaniami, zapytać o rady, a przede wszystkim zobaczyć, iż wielu ludzi mierzy się z podobnymi problemami. Uwaga: wybieraj grupy moderowane przez specjalistów lub doświadczonych rodziców, gdzie panuje atmosfera wsparcia (zamiast linczu). Dobrze działające grupy potrafią być kopalnią praktycznych rozwiązań i źródłem otuchy w trudniejszych chwilach.
- Indywidualna pomoc specjalisty (psycholog, coach rodzicielski). o ile czujesz, iż sytuacja Cię przerasta – np. krzyczysz niemal codziennie, masz wrażenie, iż jesteś w punkcie, z którego nie ma wyjścia – rozważ konsultację z psychologiem dziecięcym/rodzinnym lub coachem rodzicielskim. Taka osoba pomoże Ci spojrzeć na problem z dystansu, zrozumieć głębsze przyczyny Twoich reakcji i opracować plan zmiany. Czasem przyczyny mogą tkwić np. w Twoich własnych doświadczeniach z dzieciństwa, nierozładowanym stresie, poczuciu osamotnienia – terapeuta pomoże Ci to przepracować.Wbrew obawom, pójście po pomoc nie jest dowodem porażki wychowawczej – przeciwnie, to oznaka odwagi i troski o rodzinę. Już kilka sesji może dać Ci konkretne narzędzia (np. nauczy Cię technik relaksacyjnych, podpowie nowe sposoby komunikacji z dzieckiem) i przede wszystkim wzmocni Cię psychicznie. Wiele poradni oferuje teraz także spotkania online, co bywa wygodniejsze dla zapracowanych rodziców.
- Wsparcie partnera/rodziny. W zmianie nawyków bardzo pomaga, gdy najbliższe otoczenie wie, nad czym pracujesz, i Cię w tym wspiera. Porozmawiaj z partnerem/partnerką o tym, iż chcesz przestać krzyczeć. Ustalcie, iż np. gdy jedno widzi, iż drugie zaraz wybuchnie, reaguje – np. przejmuje sytuację („Kochanie, idź na chwilę do kuchni, ja z nim porozmawiam spokojnie”). Możecie umówić się na dawanie sobie sygnałów, np. hasło „pauza” wypowiedziane przez współmałżonka ma Ci przypomnieć o oddechu. jeżeli jesteś samotnym rodzicem, poszukaj sojuszników gdzie indziej: może babcia albo przyjaciółka mogą Cię czasem odciążyć czy wysłuchać, gdy masz gorszy dzień? Mając sieć wsparcia, dużo łatwiej dokonywać zmian.
Na koniec: pamiętaj, iż zmiana utrwalonych nawyków to maraton, nie sprint. Czasem możesz poczuć się zniechęcony/-a – np. po kilku dobrych dniach zdarzy Ci się gorszy, pełen krzyków. To normalne. Ważne, by się wtedy nie poddawać, tylko następnego dnia wrócić na adekwatne tory. jeżeli czujesz, iż przyda Ci się dodatkowe wsparcie czy motywacja, nie wahaj się po nie sięgać – czy to w formie rozmowy z innymi rodzicami, czy poczytania inspirującej książki, czy spotkania z fachowcem.
Podsumowanie: bądź dla siebie wyrozumiały
Nauka spokojniejszego rodzicielstwa to wyzwanie, ale warto podjąć ten wysiłek. Dla Twojego dziecka – bo zyska spokojniejszego, bardziej cierpliwego rodzica i bezpieczniejszą przystań. I dla Ciebie – bo życie bez codziennych awantur jest po prostu szczęśliwsze, a poczucie, iż panujesz nad sobą, daje ogromną satysfakcję.
Na koniec kilka ważnych myśli, które warto zapamiętać:
- Nikt nie jest idealny. Naprawdę każdemu rodzicowi zdarza się czasem stracić cierpliwość. Nie chodzi o to, by już nigdy przenigdy nie podnieść głosu – chodzi o to, by starać się, świadomie pracować nad sobą i robić postępy. jeżeli po tygodniu pracy złapiesz się na tym, iż przez cały czas zdarza Ci się krzyczeć, ale rzadziej – to już jest sukces! Gdy zaliczysz wpadkę, przebacz sobie. Wiem, iż to trudne, bo rodzice są dla siebie najsurowszymi sędziami. Ale poczucie winy niczemu nie służy, poza dręczeniem Ciebie. Zamiast się biczować myślami „Jestem do niczego”, powiedz sobie: „Ok, dziś poniosło mnie przy odrabianiu lekcji. Przeprosiłam/em dziecko. Jutro spróbuję znów zastosować moje techniki. Uczę się na błędach.”. Bądź dla siebie tak wyrozumiały/-a, jak byłbyś dla przyjaciela, który zwierza Ci się z podobnego problemu.
- Zmiana wymaga czasu i ćwiczeń. Tak jak nie zbudujesz formy fizycznej po jednym treningu, tak nie staniesz się stoikiem po przeczytaniu jednego artykułu 😉. Uzbrój się w cierpliwość wobec siebie. Przez lata mogłeś/łaś reagować krzykiem – Twój mózg jest do tego nawykły. Teraz „przekwalifikowanie” go potrwa. Neurolodzy mówią o tworzeniu się nowych ścieżek neuronalnych – za każdym razem, gdy zareagujesz spokojniej niż zwykle, ta nowa ścieżka się wzmacnia. Im częściej to zrobisz, tym łatwiej będzie następnym razem. Czyli każdy najmniejszy sukces przybliża Cię do celu. Świętuj te sukcesy! Wieczorem pomyśl: „Udało mi się dziś nie nakrzyczeć, gdy…” – i pochwal się za to w myślach (albo i zjedz ulubioną czekoladkę 😉 jako nagrodę).
- Szukaj wsparcia i nie wstydź się go. Proszenie o pomoc to oznaka dojrzałości, nie słabości. jeżeli masz gorszy okres, czujesz iż stoisz w miejscu – porozmawiaj z kimś. Czasem wyrzucenie z siebie frustracji (bez oceniania!) potrafi bardzo ulżyć. Może masz znajomą mamę, której też się zdarza pokrzyczeć – wesprzyjcie się nawzajem, podzielcie patentami na spokój. Albo zaproś kogoś z rodziny, by pobawił się z dzieckiem, a Ty w tym czasie odpocznij. Nie musisz dźwigać całego ciężaru sam/a.
- Pamiętaj o celu. Twoim celem jest dobre, pełne miłości relacje z dzieckiem oraz wychowanie go na pewnego siebie, empatycznego człowieka. Krzyk nie jest narzędziem, które Cię do tego celu zaprowadzi – wręcz oddala Cię od niego. Za każdym razem, gdy uda Ci się ugryźć w język i zamiast krzyku zastosować jedną z opisanych metod, robisz krok w stronę tego celu. Wyobraź sobie siebie za rok – jak coraz rzadziej tracisz panowanie nad sobą, a Twoje dziecko coraz lepiej z Tobą współpracuje, bo czuje szacunek i zrozumienie. To naprawdę możliwy scenariusz!
Na zakończenie: masz prawo do błędów i potknięć, ale też masz moc, by stopniowo się zmieniać. Twoje dziecko wcale nie potrzebuje idealnego rodzica – potrzebuje kochającego, starającego się rodzica. Skoro przeczytałaś/eś ten długi poradnik do końca, to znaczy, iż bardzo Ci zależy – a to już połowa sukcesu. Teraz małymi krokami wdrażaj wiedzę w życie. Trzymamy kciuki za Ciebie – powodzenia! jeżeli szukasz wsparcia specjalisty skorzystaj z naszej bezpłatnej konsultacji wstępnej.
Źródła i opracowania: Badania i literatura wskazujące na wpływ krzyku na dzieci oraz skuteczne metody wychowawcze; zalecenia American Academy of Pediatrics dotyczące unikania kar fizycznych i krzyku, praktyczne strategie radzenia sobie ze złością i pozytywnej dyscypliny zaczerpnięte z publikacji psychologicznych i poradników dla rodziców. Wszystkie wymienione wyżej książki i aplikacje to rekomendowane narzędzia pomagające w budowaniu spokojniejszej relacji z dzieckiem. Przytoczone scenki i przykłady bazują na typowych sytuacjach z życia rodzinnego, z którymi wielu rodziców może się identyfikować. Warto sięgać po dalszą literaturę i wsparcie, by kontynuować pozytywne zmiany w swoim stylu wychowania. Powodzenia na tej drodze!