po ostatniej porażce z leniem he,he.... Od razu się zrewanżowałem, bo po przegranej trzeba się gwałtownie podnieść.
Po wczorajszej gimnastyce już nie kombinowałem;) Wieczorkiem uszykowałem ciuchy biegowe i nastawiłem budzenie na 5:45.
Oczywiście obudziłem się o piątej! Za oknem "ciemności egipskie" zatem polegiwałem drzemiąc i zbierając się w sobie hi,hi...
5:42 wyłączyłem alarm, żeby nie budzić MLP (żony;) I o szóstej poleciałem na "Bałtyk". Wg planu czwórka na rozruch i wybudzenie;) Potem na *mojej ścieżce* seria dziesięciu przebieżek. Lotało mi się rewelacyjnie! Pośladek "milczał" he,he... Myślę, iż to efekt skierowania do chirurga ortopedy hi,hi...
Po przebieżkach jakżeby inaczej odświeżenie i regeneracja w "Adriatyku" Te regularne poranne pływania chyba też wpłynęły na leczenie bólu poślada:) Było kapitalnie! Nóżka podawała;) Aura idealna na bieganie. Pochmurno, czternaście stopni plus na termometrze i zjawiskowa mgiełka na wodami "Bałtyku", "Adriatyku" i "Pacyfiku".





„Wspomnienia mogą być rajem, z którego nie możemy zostać wygnani,
ale również piekłem, z którego nie możemy uciec.”
- John Lancaster Spalding
Przysłowia:
- „Na świętego Łukasza jest w domu chleb i kasza”
- „Gdy na Jacka (11.08) pogodnie, suche w jesieni dnie”
- „Jeśli na Jacka nie panuje plucha, to pewnie zima będzie sucha”
- „Ze wszystkich świętych najlepszy Jacek, bo kto żyje dostał placek”