W firmie Eko-Okna masowe zwolnienia. A prezes pisze pracownikom o... uzależnionych

natemat.pl 6 godzin temu
"Nie chcemy pomagać narkomanom" – czytamy w zaskakującym mailu, jaki do swoich pracowników wysłał Mateusz Kłosek. To nadzwyczaj religijny biznesmen, prezes firmy Eko-Okna, która właśnie zwolniła około tysiąca osób i szykuje kolejne cięcia.


Do maila, rozesłanego przez pracodawcę dotarła redakcja wp.pl. 8 lipca pracownicy firmy Eko-Okna mieli otrzymać wiadomość, która nawiązywała nie tylko do zwolnień, ale i problemu narkotyków w firmie.

Mail do pracowników Eko-Okien


"Drodzy pracownicy, będąc w reorganizacji, staramy się, aby osoby uzależnione od narkotyków podjęły terapię i w sytuacji, gdy nie mamy wystarczająco pracy dla uczciwych i wydających na swoje oraz swojej rodziny utrzymanie pracowników NIE CHCEMY pomagać NARKOMANOM niszczyć swojego życia oraz swoich bliskich" – brzmi fragment pisma.

W pozostałej części maila wskazano, aby "zgłaszać każdą osobę, która potrzebuje terapii, a zarazem blokuje miejsce pracy". "Wszystkie osoby zmagające się z uzależnieniem od substancji psychoaktywnych i szukające pomocy namawiamy do kontaktu z Ogólnopolskim Telefonem Zaufania Uzależnienia pod numerem telefonu 800 199 990 czynnym codziennie w godz. 16-21" – podano.

Pracownicy są zdziwieni. Boją się, iż na podstawie pomówień mogą stracić pracę. Z kolei prawnicy podnoszą problem dyskryminującego języka i niszczenia zaufania w miejscu pracy.

Kłopoty w firmie


Tak, jak opisywaliśmy ostatnio w naTemat, Eko-Okna mają kłopoty. Firma ostro przeszarżowała ze skalą działalności i z przewidywaniami co do popytu na jej towary. Zamówień jest po prostu o wiele mniej, niż zapisano w planach spółki. Zaczęto więc ciąć koszty.

Z pracą pożegnało się tysiąc osób. Chodzi o ludzi na umowach czasowych i dostarczanych przez agencje. Na razie bezpieczni mają być pracownicy z umowami bezterminowymi. Muszą się jednak liczyć z obcięciem o połowę premii, prowizji i dodatków. Ponadto sprzedano świeżo wybudowane fabryki Eko-Okien w Kędzierzynie-Koźlu i Wodzisławiu.

Firmą kieruje Mateusz Kłosek, który kilka lat temu porzucił nałogi i rzucił się w wir życia duchowego. Przedstawia się jako nawrócony katolik. Kilka lat temu, jak pisało OKO.press, wpadł na pomysł zalania Polski chrześcijańskimi i antyaborcyjnymi plakatami. Mowa o wielkich bilbordów chwalących Boga, cytujących Jana Pawła II albo pytających "Gdzie są TE dzieci?". Za akcję płaciła fundacja zasilana pieniędzmi firmy.

Mniej znanym, ale równie aktywnym obszarem działalności wspomnianej fundacji jest "wsparcie osób uzależnionych od substancji psychoaktywnych".

Idź do oryginalnego materiału