Trzy miliony dzieci rocznie umiera z tego powodu. Czy można je uratować? Pediatra: "Liczy się czas"

natemat.pl 3 godzin temu
– Dziecko w sepsie może zachowywać się inaczej niż zazwyczaj: jest mało responsywne, smutne, nie podejmuje aktywności tak chętnie jak zwykle. Nie wybudza się do karmienia albo odwrotnie – krzyczy, nie daje się dotknąć, nie uspokaja się choćby w ramionach rodziców – tłumaczy dr Kamila Ludwikowska, pediatra z Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.


25 milionów – co roku u tylu dzieci lekarze na całym świecie diagnozują sepsę. Ponad trzy miliony małych pacjentów umiera. Czy tego dramatu można uniknąć? Pytamy pediatrę.

Edyta Brzozowska: Dlaczego to właśnie dzieci są najbardziej narażone na wystąpienie groźnych dla życia powikłań wynikających z sepsy?

Dr Kamila Ludwikowska, Klinika Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu: U dzieci, szczególnie u tych do piątego roku życia, układ odpornościowy nie pozostało wystarczająco rozwinięty, dlatego nie potrafi odpowiednio kontrolować i utrzymać w ryzach wszystkich bakterii i patogenów, z którymi się spotyka.

Inaczej mówiąc: układ odpornościowy dzieci cały czas jest w procesie treningu, jest dla niego za wcześnie, aby poradzić sobie z groźnymi drobnoustrojami, więc dochodzi do inwazyjnych postaci infekcji.

I jak się ta groźna sytuacja rozwija?


Kiedy uczę studentów, to opowiadam im, iż sepsa zwykle zaczyna się wtedy, gdy bakterie z naturalnych obszarów swojego bytowania, gdzie normalnie mamy ich dużo – ze skóry, dróg oddechowych czy przewodu pokarmowego – dostają się do miejsc, gdzie zwykle w ogóle nie występują. Czyli do krwi, kości czy do tkanki podskórnej. To miejsca pod względem występowania bakterii czyste, jałowe.

No i nic dziwnego, iż gdy to się stanie, układ odpornościowy odpala wszystkie lampki alarmowe. Wie, iż coś jest nie tak. I właśnie wtedy stan zapalny rozkręca się na maksa, wymyka spod kontroli. Dochodzi do bardzo krytycznego stanu, stanu zagrożenia życia.

Problem chyba polega też na na zdiagnozowaniu sepsy? Dzieci często sygnalizują różne dolegliwości ogólnym "boli mnie brzuszek".

Jest w tym trochę prawdy, ale temat diagnostyki jest dużo bardziej skomplikowany. Zacznijmy od tego, iż nie ma żadnego zestawu testów, które potrafią nam jednoznacznie stwierdzić: "pacjent ma sepsę".

Dysponujemy za to kliniczną definicją sepsy u dzieci, która zresztą powstawała przez lata. I ta najbardziej aktualna, na razie najlepsza, (bo bardzo długo bazowaliśmy na tych pochodzących od dorosłych), to tzw. skala Phoenix.

Tak więc dopiero od zeszłego roku mamy w ogóle spójną definicję, jednak i ona nie do końca pozwala stwierdzić co się dzieje tu i teraz, tylko co się wydarzyło, więc już po fakcie. I dlatego bardzo nie lubimy sepsy u dzieci.

Na czym jeszcze polega podstępność sepsy u najmłodszych?


Jako lekarze musimy być wyczuleni na różne scenariusze, bo jest to dolegliwość trudna do precyzyjnego uchwycenia. W medycynie funkcjonuje anglojęzyczne określenie "general ill appearance", nazywamy je też "wrażeniem chorego dziecka". Gdy rozwija ono sepsę, może mieć między innymi gorączkę i nic "obiektywnego" poza tym. Bywa, iż do podwyższonej temperatury dochodzą takie nieswoiste objawy, jak właśnie ten ból brzucha czy głowy.

W kontekście sepsy bardziej boimy się o te dzieci, które nie mają za dużo objawów, niż o te z katarem, biegunką czy kaszlem, które zwykle świadczą o łagodnej infekcji wirusowej. Natomiast jeżeli maluch gorączkuje bez nich, to trzeba bardzo uważnie poszukać źródła zakażenia.

Na co jeszcze powinni zwrócić uwagę rodzice, gdy dziecko jest "niewyraźne"?


Dziecko w sepsie może się zachowywać inaczej niż zazwyczaj: jest mało responsywne, smutne, nie podejmuje aktywności tak chętnie jak zwykle. Nie wybudza się do karmienia, albo odwrotnie – krzyczy, nie daje się dotknąć, nie uspokaja się choćby na ramionach rodzica.

Rodzicielska czujność jest tym bardziej wskazana, iż wbrew obiegowym opiniom, sepsy można się nabawić wszędzie, nie tylko w szpitalu. Warto chyba przy okazji zaznaczyć, iż sepsa sama w sobie nie jest chorobą, tylko zespołem objawów, które pojawiają się na skutek infekcji bakteriami czy wirusami.


To prawda, choć scenariusze pojawienia się sepsy są różne. Pierwszy to ten najczęstszy. Występuje wtedy, gdy sepsę wywołują nasze własne bakterie albo bakterie z otoczenia. Na co dzień nosimy je w nosie i gardle. To pneumokoki, meningokoki i Haemophilus influenzae.

Niektóre dzieci przełamują barierę nosicielstwa, a wtedy bakterie – zamiast po prostu siedzieć na nabłonkach dróg oddechowych – wywołują zapalenie płuc. Czasem stamtąd, i to choćby od razu, bez przystanku w płucach czy innych narządach trafiają do krwi, czyli do tej przestrzeni, gdzie nie powinno ich być.

Trzeba też pamiętać, iż są zakażenia wirusowe, choćby grypa czy ospa wietrzna, które torują drogę kolejnym zakażeniom bakteryjnym. Niestety w Polsce każdego roku zdarzają się przypadki choćby zgonów w przebiegu sepsy, która jest powikłaniem ospy wietrznej.

A sepsa, która wiąże się z pobytem w szpitalu?


Tu ryzyko bierze się stąd, iż gdy przewlekle chore dziecko wymaga na przykład dializowania lub długotrwałego wkłucia dożylnego do podawania leków, to otwierają się wrota, przez które bakteriom łatwo dostać się do krwi, głębszych struktur czy tkanek. I w ten sposób może dojść do zakażenia.

Mamy oczywiście procedury, które chronią pacjentów: częste zmiany cewników i utrzymywanie jałowości. Ale wiemy też, iż nasze działania niestety nie zawsze są wystarczające.

Jest jeszcze jeden – obok hospitalizacyjnego – scenariusz. Do grupy ryzyka należą mali pacjenci z odpornością osłabioną z powodu chorób hematologicznych, onkologicznych albo leczenia sterydami i innymi lekami, które też odporność osłabiają.

Jest już szczepionka na sepsę?


Nie istnieje jedna szczepionka przeciw sepsie, ale dostępne są szczepionki przeciw bakteriom, które mogą ją wywołać, przede wszystkim przeciw Heamoohilus influenzae, meningokokom, pneumokokom i wspomnianym wirusom, które torują drogę bakteriom – przeciw grypie, COVID-19 czy ospie wietrznej. Po ich podaniu ryzyko sepsy jest radykalnie zredukowane.

Zaczynałam pracę w czasach, kiedy szczepienia przeciwko pneumokokom nie były jeszcze powszechne, więc dzieci z ciężkimi zakażeniami, z zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych, z sepsą wywołaną bakteriami, było dużo więcej. Widywałam takie przypadki regularnie.

Jedyne, co dziś przez cały czas pozostaje niezabezpieczone i faktycznie na razie nie ma na to szczepień ochronnych, to przypadki sepsy wywodzące się z układu moczowego u dzieci, czyli tak zwana urosepsa.

Czy szczepionki ochronne są powszechnie dostępne dla wszystkich?



Przeciwko Haemophilus influenzae typu B i pneumokokom są refundowane, dzieci dostają je za darmo. Natomiast ceny szczepionek przeciwko meningokokom są niestety relatywnie wysokie, kosztują od 200 ado 500 zł. Warto jednak popatrzeć na szczepionki jak na inwestycję, dodatkowe ubezpieczenie na zdrowie.

Jeśli dojdzie do sepsy, to straty zdrowotne są niepoliczalne: trauma, tygodnie spędzone w szpitalu, zwolnienia dziecka z przedszkola czy szkoły. Dzieci wypadają ze swojego normalnego rozwoju, a rodzice nie mogą w tym czasie pracować.

W związku z czym warto co roku szczepić się choćby przeciwko grypie, bo każde działanie, które pomaga uniknąć choroby wirusowej, jednocześnie wzmacnia odporność i pozwala wybronić się przed ciężkimi zakażeniami.

W sepsie liczy się czas. Cenna jest każda godzina, a choćby minuta?


Tak. Dlatego mamy widełki czasowe, w których powinniśmy podjąć określone procedury, o ile rozpoznamy u pacjenta sepsę.

Optymalnie jest, o ile antybiotyk, płynoterapia, odpowiednie zabezpieczenie układu krążenia, zadzieją się, w zależności od procedury i od stanu dziecka, w ciągu pierwszych 30, 60, 120 minut.

To bardzo mało czasu, biorąc pod uwagę, ile go upływa od skierowania dziecka przez lekarza rodzinnego na SOR czy izbę przyjęć szpitala pediatrycznego do momentu, gdy trafia na oddział. A przecież jeszcze musi się zebrać zespół specjalistów, który podejmie odpowiednich działań, zleci leki.

Trzeba założyć odpowiednie wkłucia – gdy się nie da zrobić dożylnych, to do kości – wówczas musimy przez kość wwiercić się do szpiku i tam podawać leki, by ratować życie. To są dramatyczne scenariusze. Zajmują czas, a jest go niewiele, żeby uratować pacjenta.

Walka dziecięcego organizmu z sepsą jest gwałtowna. Miewa nie tylko dramatyczny przebieg, ale i tragiczny finał.

Niestety tak. Mylą się ci, którzy wychodzą z założenia, iż to rzadki problem i wystarczy podać antybiotyk. W praktyce leczenie wcale nie jest łatwe, dostępne ani czasem choćby wykonalne. Choćby dlatego, iż droga podania leku nie zawsze bywa dostępna i trzeba się napracować, żeby w ogóle dostarczyć go do organizmu.

I niestety, spotkałam się już z przypadkami śmiertelnymi u dzieci, mimo iż w ciągu kilkunastu godzin od pierwszej gorączki były podjęte wszystkie działania i zmieściliśmy się w czasie. A nie raz, choć dziecko przeżyło, kończyło się martwicą tkanek i amputacją kończyn.

Jak na co dzień dbać o siebie i dzieci, aby uniknąć sepsy?


Poza dbaniem o komplet i aktualność szczepień ochronnych ważne są proste zasady. Trzeba utrzymywać czystość miejsc, gdzie dochodzi do przerwania właśnie powierzchni skóry. Dzieci mają tendencję do rozdrapywania swędzących strupków. A gdy się je nadkazi, to otwierają się wrota dla zakażeń bakteryjnych. Może nie od razu do sepsy, ale w kilka dni mogą prowadzić do ciężkich zakażeń.

Bardzo ważna jest dbałość o higienę korzystania z toalety, bo to chroni przed zakażeniami układu moczowego, czyli kolejnego punktu wyjścia dla sepsy. No i należy pamiętać o regularnych przeglądach stomatologicznych.

Część rodziców wychodzi z założenia, iż mlecznymi zębami z próchnicą nie należy się przejmować, bo i tak wypadną.

Nic bardziej mylnego. Zmiany próchnicze często bywają punktem wyjścia do zakażeń. choćby w tej chwili mamy na oddziale dziecko z zakażeniem bakteryjnym kości i stawów, które powstało z zaniedbań w jamie ustnej.

Powtórzę raz jeszcze: lepiej dmuchać na zimne i jeżeli widzimy, iż z dzieckiem dzieje się coś niepokojącego, warto wybrać się do lekarza i powiedzieć o swoich obawach.

Idź do oryginalnego materiału