Śniadaniówki powodem szkolnej awantury. "Pięknie wyrabiane zaburzenia odżywiania"

mamadu.pl 20 godzin temu
Śniadaniówka, zamiast być prostym pudełkiem z jedzeniem, coraz częściej staje się źródłem stresu rodziców. Szkolne zakazy słodyczy i gazowanych napojów mają uczyć zdrowych nawyków, ale w praktyce prowadzą do frustracji i kombinowania. Rodzice czują presję, a dzieci i tak znajdują sposób, by sięgnąć po zakazany batonik czy colę.


Śniadaniówki to źródło stresu rodziców


Kojarzycie takie filmy w mediach społecznościowych o tym, iż w pierwszych dniach szkoły rodzice z entuzjazmem przygotowują szkolne, zdrowe śniadaniówki, a po tygodniu dają dziecku 10 zł na drożdżówkę w szkolnym sklepiku?

Film jest zabawny i trochę zdejmuje z rodziców tę presję idealnego zdrowego żywienia dzieci. To przynosi rodzicom chociaż cień ulgi. Wiele szkół wprowadza bowiem zasady dotyczące jedzenia na szkolnych korytarzach – ustalane są zakazy słodyczy, chipsów czy gazowanych napojów, co przecież w teorii jest korzystne dla zdrowia uczniów.

Z pozoru chodzi o zdrowie dzieci, ale w praktyce coraz częściej zakazy wywołują presję, stres, frustrację i szkolne awantury. Nie tylko w klasie, ale też wśród rodziców. Świetnie pokazuje to wpis z Threads użytkowniczki o nicku ella87june, która napisała:

"Czy tylko ja mam dość tych cholernych śniadaniówek? I zaglądanie dziecku do pudełka czy aby na pewno nie ma nic co ma gram cukru. Bo słodycze tylko w piątki. Okazuje się, iż dzieci w klasie się pilnują przed panią, a jak idą do świetlicy, to jedzą schowanego batona albo napoje typu Pepsi.

'Pięknie' wyrabiane zaburzenia odżywiania. Nie mam już pomysłów co dać dziecku, które nienawidzi kanapek? choćby ja bym miała dość, dostając codziennie jabłko, winogrona, mus itp. Czuje się sfrustrowana".

Ten wpis mówi sam za siebie. Rodzice, którzy starają się dawać dzieciom zdrowe przekąski, czują ogromną presję. Co włożyć do śniadaniówki? Czy dziecko zje kanapki, czy może kolega pod ławką odda mu mniej zdrowego batonika? Czy zbożowej przekąsce to już jest "zły" cukier, czy jeszcze taki znośny?

I choć rodzice robią wszystko, żeby dzieci zdrowo się odżywiały, często okazuje się, iż uczniowie i tak znajdą sposób, żeby podjadać słodycze lub popijać gazowane napoje.

Zakaz słodyczy w szkole może się nie sprawdzić


Zakazy w takich sytuacjach działają trochę jak zakazany owoc. Im bardziej coś jest zabronione, tym bardziej kusi. Dzieci testują granice, kombinują, handlują batonikami w klasie albo piją ukryte napoje gazowane.

W efekcie szkolne restrykcje, zamiast uczyć zdrowych nawyków – tworzą atmosferę stresu i poczucie winy u rodziców, kiedy znowu nie wyrobią się z przygotowanie dziecku idealnej, zdrowej śniadaniówki i dadzą mu 10 zł na coś z Żabki obok szkoły. Często cierpią na tym zarówno dzieci, jak i rodzice.

Rozwiązania są możliwe, ale wymagają od dorosłych większej elastyczności i świadomości, iż zdrowe jedzenie to proces, a nie pojedyncze decyzje. Zamiast nakazów i zakazów, można:

wprowadzać zdrowe, atrakcyjne alternatywy – kolorowe kanapki, owoce w formie przekąsek, domowe batony;

uczyć dzieci samodzielności w komponowaniu posiłków – niech same wybierają, co chcą zjeść, w granicach rozsądku;

rozmawiać o tym, co oznacza zdrowe odżywianie, zamiast jedynie zabraniać;

wprowadzać zasady wspólnie z dziećmi, a nie narzucać je z góry;

uwzględniać słodycze i "przyjemności" w planie tygodnia, aby nie stały się zakazanym owocem.


Presja szkoły i nadmierna kontrola rodziców może prowadzić do frustracji, poczucia winy, a w dłuższej perspektywie – do problemów z odżywianiem. To, co wydaje się małym zakazem, w rzeczywistości może kształtować niezdrowe nawyki i napięcia.

Warto pamiętać, iż dzieci nie potrzebują zakazów, tylko mądrego przewodnictwa i przykładu od dorosłych. Tworzenie zdrowych nawyków żywieniowych to proces, który wymaga cierpliwości, rozmowy i zrozumienia – a nie papierowych zasad i kontroli śniadaniówek.

Idź do oryginalnego materiału