Polacy jednymi z najbardziej wypalonych rodziców. "Na początku myślisz, iż to tylko zmęczenie"

gazeta.pl 1 dzień temu
Polacy przodują pod względem wypalenia rodzicielskiego. Mimo to wciąż wiele osób nie wie, po czym je rozpoznać. - Czasem wygląda jak matka, która nie potrafi wyjść z łóżka, choć dziecko już płacze. Jak ojciec, który unika kontaktu wzrokowego, bo boi się, iż nie da rady z kolejnym pytaniem. To nie znaczy, iż nie kochają. To znaczy, iż ich granice zostały przekroczone zbyt wiele razy - tłumaczy w rozmowie z eDziecko.pl Magdalena Boćko-Mysiorska. Niestety, wiele osób wstydzi się własnych odczuć i desperacko usiłuje je stłumić.
Na swoim profilu na Instagramie @godzinadlasiebie psycholożka i mama trójki dzieci Justyna Rokicka opublikowała istotny post. Powołała się na badnia "Parental Burnout Around the Globe" przeprowadzone w czterdziestu dwóch krajach. Wynika z nich, iż Polacy są na pierwszym miejscu pod względem wypalenia rodzicielskiego. "Czujesz się przemęczona/y? Masz dość? Przestajesz czuć euforia z bycia rodzicem? To nie wstyd. To sygnał" - napisała.


REKLAMA


Polscy rodzice są wypaleni
Wśród pięciu głównych objawów wypalenia rodzcielskiego Justyna Rokicka wymieniła wyczerpanie emocjonalne, psychofizyczne zmęczenie, utratę euforii z bycia rodzicem, poczucie zawiedzenia oraz poczucie beznadziei. Pod wpisem pojawiły się liczne komentarze. Wielu rodziców przyznało, iż czuje się podobnie.


"Post o mnie. Wszystko, co tu wymienione znajduję u siebie, niestety... Wychowywanie dzieci z dala od rodziny, brak pomocy kogokolwiek 'z zewnątrz' robią swoje. Dzieci nie są winne, iż mamy słabą rodzinę i mało kto się nimi interesuje, ale ja już po prostu nie daję rady być mamą, ciocią i babcią w tym samym czasie" , "Ważny post! Ja walczę na granicy wypalenia, odkąd się urodziła druga córka. To było 8 lat temu. Czekam na diagnozę u niej, niedawno sama dostałam moją. Stwierdzono autyzm i adhd, co też wiele tłumaczy. Uczę się stawiać swoje potrzeby na pierwszym miejscu, żeby mieć potem siłę być mamą" , "Ja miałam taką sytuację. Rodzina nie dawała mi żadnego wsparcia. A choćby działała przeciwko mnie. Ze wszystkim byłam sama. A teraz już za późno. Córka ma 19 lat i zostały wyrzuty sumienia, a czasu się nie cofnie" - pisały internautki.
"Na początku myślisz, iż to tylko zmęczenie"
Pedagożka Magdalena Boćko-Mysiorska w rozmowie z eDziecko.pl podkreśla, iż wypalenie rodzicielskie nie zaczyna się, jak katastrofa. Nie wybucha nagle. Nie wali pięścią w drzwi. Zaczyna się szeptem. Wkrada się między zdania: "Mamo, jeszcze tylko bajka", "Tato, nie chcę spać sam". Rozciąga się pomiędzy hałasem dnia i ciszą, której nie możesz znaleźć dla siebie.


- Na początku myślisz, iż to tylko zmęczenie. Przemęczenie. Tydzień taki. Miesiąc. Ale ono nie mija. Zaczynasz zauważać, iż coraz trudniej się uśmiechać. Że znowu nie dokończyłaś śniadania. Że krzyknąłeś szybciej, niż zdążyłeś się zatrzymać. Coraz częściej myślisz: Gdyby tak ktoś mnie na chwilę odwołał z tej funkcji. Choć na jeden dzień - tłumaczy nam ekspertka.
Z czasem przychodzi rezygnacja. Wypalenie nie zawsze jednak wygląda dramatycznie, jak może nam się wydawać. - Czasem wygląda jak matka, która nie potrafi wyjść z łóżka, choć dziecko już płacze. Jak ojciec, który unika kontaktu wzrokowego, bo boi się, iż nie da rady z kolejnym pytaniem. To nie znaczy, iż nie kochają. To znaczy, iż ich granice zostały przekroczone zbyt wiele razy. Że dają, choć już nie mają z czego. I choć wypalenie kojarzy się z pracą za biurkiem, z deadline’ami, z open space’ami. Coraz częściej pojawia się w miejscu, które miało być bezpieczne. W relacji rodzic–dziecko. W domu, który miał dawać ciepło, a zamienił się w strefę wiecznego pogotowia - tłumaczy pedagożka.


"To nie jest kwestia złej organizacji, braku planera czy nieumiejętności odpuszczania"
Magdalena Boćko-Mysiorska zauważa, iż przyczyn wypalenia może być wiele, ale niemal zawsze wspólnym mianownikiem jest trwałe przeciążenie połączone z brakiem możliwości regeneracji. - Nie chodzi tylko o to, iż masz "dużo na głowie". To nie jest kwestia złej organizacji, braku planera czy nieumiejętności odpuszczania. Tu chodzi o coś głębszego – o to, iż nie masz gdzie i kiedy tę głowę położyć, opuścić ramiona, przestać być w trybie czuwania - podkreśla.
Rodzic wypala się, kiedy nieustannie daje, ale nie ma skąd brać. Kiedy jego potrzeby – fizyczne, emocjonalne, relacyjne – przez zbyt długi czas są ignorowane. Kiedy jego zmęczenie jest bagatelizowane albo tłumione wstydem, bo przecież "dzieci są zdrowe", "inni mają gorzej", "tak wygląda życie". Bywa, iż wypalenie rodzi się także z samotności. - Nie tej dosłownej, ale tej emocjonalnej. Kiedy nie ma nikogo, kto zapytałby z uwagą: "A ty? Jak się dzisiaj masz?" Kiedy nie ma miejsca, by powiedzieć, iż jest trudno, iż jest źle, bez lęku przed oceną, iż jesteś niewystarczającą matką, niewystarczająco obecnym ojcem, niewystarczającym człowiekiem - twierdzi.


Pedagożka zwraca uwagę, iż to nie dziecko wypala. Wypala system, w którym opieka nad dzieckiem jest domyślnie samotna, przeciążająca, zbudowana na ideałach, których nie sposób zrealizować. System, który nie zostawia przestrzeni na to, by rodzic był także człowiekiem – zmęczonym, niewyspanym, czasem sfrustrowanym, a jednocześnie wciąż kochającym.
Po czym poznać, iż to już nie tylko zmęczenie?
Wypalenie rodzicielskie zaczyna się tam, gdzie codzienność przestaje dawać jakąkolwiek radość, a zaczyna coraz bardziej przygniatać. Tam, gdzie to, co kiedyś cieszyło, staje się kolejnym obowiązkiem do odhaczenia. Gdzie uśmiech dziecka już nie wywołuje wzruszenia, a wspólna zabawa nie budzi entuzjazmu, tylko wyczerpanie.


- To nie dzieje się nagle. Nie jest wyraźnym punktem w czasie. To raczej stan, który sączy się powoli, niezauważalnie wypłukując z człowieka to, co pozwalało mu być w tej roli z miłością i czułością. Na początku myślisz, iż to po prostu gorszy dzień. Że potrzebujesz weekendu, przespanej nocy, może jednej popołudniowej godziny ciszy. Ale to nie przechodzi. Zaczynasz bać się spokoju, bo cisza nie przynosi ulgi, tylko niepokój – czy zaraz ktoś znów nie zawoła, nie zapłacze, nie potrzebuje twojej uwagi, troski, obecności - wyjaśnia Magdalena Boćko-Mysiorska.
Wypalony rodzic coraz częściej łąpie się na myśleniu, iż nie ma ochoty przebywać z dziećmi. Zaczyna marzyć o tym by zniknąć, chociać na chwilę, na jeden dzień. Niestety, wraz z takimi myślami często pojawiają się poczucie winy oraz wstyd. - Chcesz oddechu, w którym nikt niczego od ciebie nie chce. I zamiast czuć ulgę z takiej myśli – czujesz wstyd. Bo przecież nie tak miało być. Bo przecież kochasz. I właśnie dlatego boli cię to wszystko jeszcze bardziej. Miłość nie znika, ale znika dostęp do niej. Coraz trudniej się uśmiechać. Coraz trudniej przytulać. Coraz trudniej słuchać. Dziecko mówi coś do ciebie, a ty odpowiadasz półsłówkiem, bo nie masz już siły - tłumaczy ekspertka.


Wypalenie rodzicielskie nie nosi jednej twarzy
Co istotne, wypalenie rodzicielskie u każdego wygląda inaczej. Czasem objawia się w ciągłym zmęczeniu, które nie mija choćby po przespanej nocy. Czasem w napięciu w ciele, w zgrzytaniu zębami, w bólu głowy, który wraca codziennie o tej samej godzinie. Czasem w bezsenności, bo ciało jest tak pobudzone, iż nie potrafi zasnąć, choćby kiedy dzieci śpią. A czasem w kompletnym emocjonalnym wycofaniu.
- Coraz częściej wybuchasz. Krzyczysz. Mówisz rzeczy, których potem żałujesz. A potem przychodzi fala winy. Znowu nie dałaś rady. Znowu nie byłaś taką mamą, jaką chciałaś być. Tylko iż przecież już nie masz z czego być inną - twierdzi.


Magdalena Boćko-Mysiorska podkreśla, iż to nie są oznaki słabości, ani dowód na to, iż nie nadajemy się do bycia rodzicem. Te sygnały pokazują po prostu, iż zbyt długo działałaliśmy wbrew sobie, spychając własne potrzeby na dalszy tor. - Z wypalenia nie wychodzi się przez kolejne wymagania. Z niego wychodzi się przez łagodność. Przez danie sobie prawa do słabości. I przez przypomnienie sobie, iż rodzic też jest człowiekiem - zauważa.
"Żałuję, iż jestem rodzicem"
Wraz z wypaleniem pojawiają się myśli, które przerażają rodziców. Dopadają ich w momentach największego zmęczenia, pozostawiając ogromne wyrzuty sumienia. "Żałuję, iż jestem mamą","Gdybym wiedziała, jak to będzie, może nie zdecydowałabym się na dziecko", "Nie chcę już być tatą. Przynajmniej nie teraz", "Matka tak nie myśli" - to tylko niektóre z nich.


Dla rodziców są to jedne z najbardziej wstydliwych doświadczeń. Zakładają, iż najzwyczajniej nie wolno tak czuć. - Ale te myśli nie są dowodem na brak miłości. Nie są wyrokiem. One są sygnałem. Cichym, desperackim sygnałem wysyłanym przez psychikę i ciało, które od miesięcy albo lat funkcjonują w trybie nieustannego dawania - wyjaśnia przedagożka.


Zobacz wideo Jaką mamą jest Anna Wendzikowska? "Jeśli ktoś krzywdzi moje dziecko, budzi się we mnie matka lwica" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]


Żeby odzyskać euforia z bycia rodzicem, nie trzeba postanowień ani wymuszonych ćwiczeń wdzięczności. Tu potrzebna jest raczej chwila wytchnienia, choćby godziny w tygodniu, w której nikt niczego nie będzie od nas wymagał. Potrzebne jest także wsparcie kogoś, kto wysłucha i nie oceni. Powie, iż przechodził przez coś podobnego.
- Trzeba zmniejszenia tempa, przepuszczenia przez siebie myśli, iż nie wszystko musi być idealne, iż dobra matka to nie ta, która się nie męczy, tylko ta, która potrafi powiedzieć "dość", zanim się wypali. euforia wraca wtedy, gdy robi się dla niej miejsce - dodaje ekspertka.
"Żyjemy w kulturze, która nagradza poświęcenie"
Wraz z wypaleniem rodzicielskim wielu osobom towarzyszy wstyd. Jak zauważa Magdalena Boćko-Mysiorska nie rodzi się on z rzeczywistej winy, tylko z narzuconych obrazów, które każą rodzicowi być kimś nierealnym – zawsze obecnym, zawsze czułym, zawsze silnym.


- Wciąż żyjemy w kulturze, która nagradza poświęcenie i milczenie. Matka, która mówi, iż jest jej ciężko, spotyka się ze spojrzeniami, które zdają się pytać: "Ale przecież sama tego chciałaś?" Ojciec, który mówi, iż czuje się bezradny, zderza się z niezrozumieniem lub żartem. Wciąż istnieje oczekiwanie, iż rodzic będzie wszystkim – opiekunem, terapeutą, organizatorem, przewodnikiem, regulatorem emocji, kucharzem, powiernikiem. A kiedy zaczyna się pod tym ciężarem uginać, to nie system, tylko on sam, zostaje obarczony winą - dodaje.
Pedagożka podkreśla, iż w wypaleniu nie ma niczego wstydliwego. Nie jest ono wyrokiem i nie mówi o nas nic więcej poza tym, iż długo funkcjonowaliśmy ponad nasze siły. - jeżeli dziś czytasz te słowa z ciężarem w sercu, z cichym żalem, którego nikt nie widzi, z lękiem, iż coś z tobą nie tak – to pozwól sobie na jeden gest czułości wobec siebie. Nie musisz dzisiaj wszystkiego wiedzieć. Nie musisz mieć siły. Nie musisz się jeszcze zbierać. Możesz po prostu uznać, iż czujesz zmęczenie - apeluje ekspertka.
"Pomoc nie jest słabością. Pomoc to akt odwagi"
Rodzicielstwo nie wymaga bycia idealnym, a my sami również musimy być w nim widziani jako jednostki. Magdalena Boćko-Mysiorska podkreśla, iż mamy prawo prosić o pomoc. To normalne, iż czujemy, iż nie dajemy już rady. Mamy prawo zapukać do gabinetu psychologa, zadzwonić do przyjaciółki, wyszeptać partnerowi: Zatrzymaj mnie, bo się gubię.
- Proszenie o pomoc nie jest słabością. To akt odwagi. To gest miłości wobec siebie i swoich dzieci. W świecie, który uczy nas, jak dawać, ale rzadko uczy, jak przyjmować, proszenie o wsparcie bywa trudne. Ale prawda jest taka, iż nikt nie powinien dźwigać rodzicielstwa samotnie. Potrzebujemy innych ludzi, którzy czasem staną obok i podtrzymają nas, kiedy mamy ochotę się położyć. Którzy przypomną nam, iż w byciu rodzicem mieści się wszystko: zmęczenie i czułość, siła i słabość, łzy i śmiech. Nie musimy sobie radzić po cichu. Poproś. Odezwij się. Sięgnij. To może być pierwszy krok do tego, aby wrócić do siebie – powoli, z łagodnością, kawałek po kawałku - podsumowuje Magdalena Boćko-Mysiorska.


Czujesz, iż doświadczyłeś wypalenia rodzicielskiego? Chcesz się z nami podzielić swoimi odczuciami? Napisz na [email protected]. Wasze historie są dla mnie ważne. Gwarantuję anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału