Ograniczenie sprzedaży alkoholu nie zrujnuje budżetu państwa

termedia.pl 2 dni temu
Zdjęcie: Naczelna Izba Lekarska


Zdaniem Anny Gołębickiej z Centrum im. Adama Smitha, choć ograniczenia w sprzedaży i reklamie alkoholu mogą obniżyć jego spożycie, nie oznacza to zagrożenia dla finansów państwa. – W 2024 roku wpływy z akcyzy na alkohol wyniosły niemal 10 mld zł, a rzeczywiste koszty społeczne związane z jego konsumpcją sięgnęły 185 mld zł – powiedziała ekspertka.



– W sprzedaży alkoholu poza miejscem jego spożycia, jeśli wprowadzone zostaną dalsze ograniczenia, również w reklamie, spożycie faktycznie spadnie. Nie oznacza to jednak, iż państwo zbankrutuje – powiedziała Anna Gołębicka z Centrum im. Adama Smitha podczas debaty eksperckiej „Polska kraina trzeźwości” w Naczelnej Izbie Lekarskiej 22 października.

Ekspertka o skutkach ograniczenia sprzedaży alkoholu

Gołębicka podkreśliła, iż państwo „kilkukrotnie więcej płaci, niż zyskuje przez nadmierne spożycie alkoholu”, dodając, iż wpływy z akcyzy nie są aż tak znaczące w skali budżetu. – W 2024 roku przychody z akcyzy z alkoholu etylowego wyniosły niespełna 10 miliardów złotych, a z piwa około 3,66 miliarda złotych. To nie są kwoty, które mogłyby zachwiać finansami państwa – zaznaczyła.

Odnosząc się do kosztów społecznych i utraconych korzyści związanych z konsumpcją alkoholu, Gołębicka zwróciła uwagę na badania, z których wynika, iż całkowite koszty i utracone korzyści związane z alkoholem w 2024 roku sięgnęły 185 miliardów złotych. Poprzednie szacunki z 2020 roku mówiły o 93 miliardach złotych. – Widzimy zatem ogromną skalę – zaznaczyła.

Czy Polak pić musi?Państwo nie podejmuje wystarczających działań, by ograniczyć nadmierne spożycie alkoholu, mimo iż konsekwencje ekonomiczne i zdrowotne są oczywiste. Kolejne rządy ignorują sprawę, bo „wydaje się nierozwiązywalna”. Panuje przekonanie, iż Polak musi się napić.
Idź do oryginalnego materiału