Nie wierzę, iż musimy to tłumaczyć cywilizowanym ludziom. Panie Mentzen, klapsy to przemoc

mamadu.pl 7 godzin temu
Klapsy to przemoc wobec dzieci – i żaden kandydat na prezydenta nie powinien mieć co do tego wątpliwości. A jednak podczas debaty 12 maja 2025 roku Sławomir Mentzen zapytał z irytacją: "A komu zaszkodziły?" podczas wypowiedzi Magdaleny Biejat o szkodliwości klapsów. No to ja odpowiadam – nam wszystkim, którzy dorastaliśmy w cieniu pasa i milczenia.


Klapsy to jest przemoc wobec dzieci


Piszę ten tekst jako dziennikarka z wieloletnim stażem, ale też – może przede wszystkim – jako mama dwóch chłopców, kilkulatków. I może to właśnie ta druga rola sprawiła, iż w czasie ostatniej debaty prezydenckiej 12 maja podniosło mi się ciśnienie. A ściślej – nastąpiło to w momencie, gdy Sławomir Mentzen, kandydat na najwyższy urząd w państwie, postanowił bronić klapsów. Tak, klapsów. W roku 2025.

"A komu zaszkodziły?" – zapytał z irytacją, gdy Magdalena Biejat w rozmowie z nim przypomniała, iż klapsy to forma przemocy wobec dzieci. Sławomir Mentzen, człowiek aspirujący do roli głowy państwa, uznał za stosowne kwestionować coś, co od lat jest oczywiste dla psychologów, pedagogów, rodziców, a choćby ustawodawcy. Klapsy są przemocą. Żadnych "ale". Żadnych "moim zdaniem". Szczególnie jeżeli chce się być prezydentem i reprezentować Polaków.

Dla porządku przypomnę: od 2010 roku w Polsce obowiązuje zakaz stosowania kar cielesnych wobec dzieci. choćby niedawno, bo 30 kwietnia, obchodziliśmy Dzień sprzeciwu wobec bicia dzieci. To nie jest kwestia opinii. To prawo. A prawo, panie Mentzen, obowiązuje również kandydatów na prezydenta. I chociaż wiem, iż niektórym politykom wciąż wydaje się, iż mogą pleść, co im ślina na język przyniesie, to w pewnych tematach zwyczajnie nie ma miejsca na widzimisię. Zwłaszcza gdy chodzi o dzieci.

Wychowanie w strachu zostawia piętno


Jestem dzieckiem lat 90. Wychowałam się w czasach, gdy klapsy były codziennością. Gdy dzieciom mówiło się, iż mają "nie pyskować", bo "dzieci i ryby głosu nie mają", a "pas" dla wielu moich rówieśników nie był tylko elementem garderoby mamy lub taty. Dziś, jako dorosła kobieta, matka, obserwatorka życia społecznego, mogę z całą stanowczością powiedzieć: to, co niegdyś było normą, dziś jest źródłem traum.

Wiem to od wielu moich znajomych i przyjaciół, którzy skończyli na kozetkach psychologów, terapeutów i psychiatrów m.in. z powodu tych "niewinnych klapsów". To one zostawiły po sobie ślady. W relacjach. W emocjach. W przekonaniu, iż na miłość trzeba zasłużyć. A za błędy karze się bólem. Kiedy słyszę kandydata na prezydenta, który w 2025 roku kwestionuje fakt, iż bicie dzieci to przemoc, to nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać. Ale na pewno wiem, iż nie mogę milczeć.

Może dla niektórych klaps to tylko drobna nauczka czy metoda wychowawcza. Dla dziecka – to zawsze sygnał, iż ktoś silniejszy może naruszyć jego granice, bo jest bezbronne. A później ci bezbronni dorastają i mają problem z granicami. Nie umieją powiedzieć "nie". Nie czują, iż ich potrzeby mają znaczenie. Albo – w drugą stronę – powielają przemoc, bo tylko tak zostali nauczeni rozwiązywać konflikty.

Zastanówcie się, kogo popieracie


I nie, panie Mentzen, nie chodzi tu o nadwrażliwość czy "lewackie poglądy". Chodzi o naukę, badania, doświadczenie tysięcy rodzin, które próbują dziś łatać emocjonalne dziury po "zwykłych klapsach".

Jest coś oburzającego w tym, iż człowiek, który chce reprezentować nasz kraj, publicznie popiera przemoc wobec dzieci. Jeszcze bardziej oburzające jest to, iż w ogóle musimy o tym dyskutować.

Może więc zanim którykolwiek z kandydatów zdecyduje się następnym razem wygłosić opinię, która łamie prawo i zdrowy rozsądek jednocześnie, warto, żeby przypomniał sobie, iż nie startuje na wójta w średniowiecznej wiosce, tylko na prezydenta w demokratycznym kraju w XXI wieku.

A dzieci? One nie są ani własnością rodziców, ani polem do testowania politycznych poglądów. One są obywatelami. Najmłodszymi, najbardziej bezbronnymi. I to wobec nich państwo – i jego prezydent – ma szczególny obowiązek ochrony. Czy to naprawdę tak trudno zrozumieć?

Idź do oryginalnego materiału