Lovecraft wszystko przewidział – wrażenia z gry „RailGods of Hysterra”

ostatniatawerna.pl 20 godzin temu

Świat opanowali przedwieczni

Wcielamy się w jednego ze śniących, który współpracował z samym Lovecraftem, w celu powstrzymania przedwiecznych. W osiągnięciu niemożliwego zadania mają pomóc tzw. RailGods, czyli żyjące, zmiennokształtne masy ciała, które można powiązać i połączyć z maszynami. W tym przypadku z pociągiem. Napędzane są one pokarmem z wrogich istot. Świat gry został podzielony na strefy, do których dojeżdżamy dzięki potwornej maszynie, więc najważniejsze jest stałe karmienie pojazdu, by miał siły pokonywać kilometry krainy. Ale co oferuje sam RailGod?

Pociągowy stwór jest naszą bazą, domem, środkiem lokomocji oraz źródłem wzmocnień postaci, ale po kolei. Naszej maszynie będziemy dokładać wagony, które są w pełni modyfikowalne. Rodzaj ścian, podłogi czy dachu dobieramy sami, a w środku umieszczamy dowolne do zapotrzebowania stoły do wytwarzania, skrzynie czy fabularne konstrukcje. Dzięki temu w teorii każdy pociąg może wyglądać zupełnie inaczej. Aktualnie w praktyce jest za mało opcji upiększania naszego koszmarnego pojazdu. Dodatkowo w grze występuje opcja przyśpieszenia wytwarzania przedmiotów (takie deski tworzą się przez kilka sekund, ale jak musimy wytworzyć ich mnóstwo, to może to zająć parę minut) poprzez udekorowania wagonu odpowiednimi podłogami i ścianami. Co powoduje, iż dowolność w tym wszystkim mocno zanika, zwłaszcza, iż ostatnie pomieszczenie, będące naszym domem, jest kompletnie wykluczone z jakiejkolwiek możliwości modyfikacji.

Wzmocnić naszą postać możemy różnymi mocami, poprzez ofiarowanie punktów utraconej poczytalności. Możemy dzięki temu zyskać umiejętności aktywne (jak teleportację do RailGodsa) czy pasywne (np. odsłonięcie mapy lokacji). Inne moce możemy pozyskiwać dzięki złapaniu, a następnie poświęceniu odpowiedniej liczby potworów danego rodzaju.

Wampiry zamieniły się w śniących

Gdy dojedziemy do jakiejś części krainy i opuścimy naszą wiecznie głodną maszynę, stanie przed nami lokacja wypełniona wrogami, materiałami do zebrania, poukrywanymi skrzynkami z przedmiotami czy postaciami fabularnymi. W trakcie eksploracji będziemy stopniowo tracić punkty poczytalności, co spowoduje ujrzenie dziwniejszych stworzeń (zwłaszcza dziwnego i ogromnego nietoperza, krążącego nad nami) oraz przedmioty z naszego ekwipunku staną się dla nas niewidoczne i niemożliwe do przełożenia lub wyrzucenia. Mechanika z jednej strony jest ciekawa, ale z drugiej niezwykle irytuje, gdy cały inwentarz przestaje być widoczny i nie można zbierać rzeczy po zaledwie kilku minutach badania terenu.

Produkcja wygląda dobrze i brzmi dobrze. Muzyka zdecydowanie wpada w ucho i zaprasza graczy do mrocznego klimatu. Podobnie grafika, w której dominują ciemne kolory i ogólny brud świata. Gorzej z wykonaniem samego plecaka postaci, jak i innych elementów interfejsu, z którym można się dłuższy czas męczyć, aż się go opanuje. Dodatkowo przedmioty na podłodze bywają słabo widoczne, a choćby wtapiają się w otoczenie.

Całość dość gwałtownie zaczęła mi się kojarzyć z rozgrywką V Rising. Styl gy, rozgrywka i pewne mechaniki mocno przypominają swojego wampirzego konkurenta. Nie brakuje jednak własnych pomysłów oraz urozmaiceń, niestety wszystko to blednie w obliczu aktualnego stanu gry. Mnóstwo tekstów nie pozostało przetłumaczone, potwory potrafią stać i podziwiać naszego bohatera, interfejs oraz kolorystyka gry bywają mocno nieczytelne, przez co często nie zauważałem jakiegoś przedmiotu na podłodze. jeżeli gra chce dorównać wampirom, to twórcy muszą mocno popracować nad produkcją i możliwościami, jakie tytuł oferuje. Widać w tym wszystkim potencjał, który widzą również autorzy, bo od samego początku wyjścia w early access pilnie pracują, by tytuł był w jak najlepszym stanie. Mnóstwo aktualizacji poprawiających błędy i optymalizację oraz niedawny, pierwszy porządny patch dodający chociażby edytowalny poziom trudności.

RailGods of Hysterra to niewątpliwie interesująca produkcja, inaczej interpretująca świat Lovecrafta niż inne tytuły inspirowane gromadą Cthulhu i przyjaciół. Survival w stylu V Rising ma szansę stać się dziełem świetnym do kooperacyjnych zmagań i walki o świat opanowany przez przedwiecznych. Dużo trzeba poprawiać, wiele dodać, inne pomysły rozbudować. Pozostaje śledzić produkt z nadzieją, iż twórcy posłuchają opinii innych, zwłaszcza grą mogą zainteresować się osoby, którzy lubią survivale oraz mitologię stworzoną przez Lovecrafta.

Grę do testów otrzymaliśmy od wydawcy, za co bardzo dziękujemy, ale nie wpływa to na ocenę produktu.

Idź do oryginalnego materiału