Leczenie raka płuca w kontekście najnowszych badań

termedia.pl 16 godzin temu
Zdjęcie: Archiwum prywatne


Wyniki najnowszych badań przedstawionych podczas ELCC 2025 wskazują, iż pacjenci z rakiem płuc, zwłaszcza z mutacją w genie EGFR, mają szanse na nowe opcje terapeutyczne, które wydłużają życie, a także leczenie wspomagające redukujące działania niepożądane. Na jakie nowoczesne metody leczenia mogą dzisiaj liczyć klinicyści i pacjenci, powiedziała dr Katarzyna Stencel.



Europejski Kongres Raka Płuca (European Lung Cancer Congress – ELCC 2025) jest jednym z najważniejszych wydarzeń onkologicznych w Europie. Zapytaliśmy dr n. med. Katarzynę Stencel, kierownika Oddziału Onkologii Klinicznej z Pododdziałem Dziennej Chemioterapii Wielkopolskiego Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii im. Eugenii i Janusza Zeylandów, o najnowsze doniesienia naukowe dotyczące leczenia raka płuca.

Leczenie skojarzone wpływa korzystnie na czas przeżycia całkowitego

– W tym roku podczas Europejskiego Kongresu Raka Płuca najwięcej wykładów oraz sesji edukacyjnych poświęcono terapiom dla chorych z mutacją w genie EGFR. Bardzo dużo mówiło się o intensyfikacji leczenia tych pacjentów w kontekście badania klinicznego MARIPOSA i skojarzenia amiwantamabu z lazertynibem oraz w kontekście drugiej opcji terapeutycznej intensyfikującej leczenie chorych EGFR+, czyli ozymertynibu z chemioterapią. Przedstawiano także plusy i minusy obu tych opcji terapeutycznych, porównania dotyczące skuteczności leczenia oraz mówiono o zarządzaniu działaniami niepożądanymi – przekazała dr Katarzyna Stencel.

Ekspertka wskazała, iż jednym z istotniejszych doniesień było przedstawienie wyników badania klinicznego MARIPOSA w kontekście czasu przeżycia całkowitego. – Wiemy, że skojarzenie amiwantamabu z lazertynibem pozwala na wydłużenie czasu wolnego od progresji choroby w porównaniu z monoterapią ozymertynibem, która jest w tej chwili złotym standardem leczenia EGFR+ raka płuca. Ale dzięki najnowszym wynikom z badania uzyskaliśmy pierwsze dane dotyczące mediany czasu przeżycia całkowitego – nie została osiągnięta, niemniej jednak redukcja ryzyka zgonu w ramieniu z leczeniem skojarzonym jest 25-procentowa. Zyskaliśmy zatem potwierdzenie, iż to skojarzenie wpływa korzystnie na czas przeżycia całkowitego. Co więcej, wydaje się także, iż skojarzenie chemioterapii z ozymertynibem także będzie miało podobny, korzystny wpływ na przeżycie całkowite – zaznaczyła onkolog.

Redukcja działań niepożądanych terapii złożonych

Jak podkreśliła ekspertka, współczesna onkologia zdąża w kierunku intensyfikacji leczenia chorych EGFR+. – Musimy mieć jednak świadomość, iż zastosowanie leczenia skojarzonego nie będzie moziwe ani nie będzie konieczne u wszystkich chorych. Jesteśmy przyzwyczajeni do leczenia ozymertynibem, które jest niezwykle skuteczne i dobrze tolerowane przez pacjentów, bo prowadzi do bardzo niewielkiego odsetka objawów ubocznych. Natomiast wprowadzenie terapii skojarzonej – czy to poprzez dodanie chemioterapii, czy zastosowanie dwóch leków ukierunkowanych molekularnie czyli amiwantamabu z lazertynibem – wiąże się ze zdecydowanie większą liczbą działań niepożądanych – stwierdziła dr Katarzyna Stencel.

W przypadku amiwantamabu, czyli przeciwciała bispecyficznego anty-EGFR i anty-MET, występują charakterystyczne działania niepożądane: reakcje związane z wlewem, powikłania skórne oraz zdarzenia zakrzepowo-zatorowe. Wprowadzenie tej terapii do codziennej praktyki klinicznej wymaga więc wielu zabiegów, dzięki którym można to leczenie ułatwić i sprawić, iż stanie się mniej uciążliwe dla pacjentów.

– Podczas kongresu dużo mówiono o badaniu klinicznym Paloma, w którym stosowano amiwantamab w formie podskórnej. Badanie udowodniło, że podskórne podanie leku jest krótsze, przyjemniejsze, redukuje znacznie liczbę działań niepożądanych, przede wszystkim reakcji związanych z wlewem. Jeżeli chodzi o powikłania skórne, prezentowano i bardzo szeroko omawiano badanie Cocoon, które miało na celu wprowadzenie profilaktyki pozwalającej na redukcję dermatologicznych działań niepożądanych. Profilaktyka polega na tym, iż pacjenci muszą przyjmować przez 12 tygodni doustne antybiotyki, następnie miejscowo smarować skórę wraz z owłosioną skórą głowy preparatami z antybiotykiem, paznokcie preparatami z chlorheksydyną (żeby uniknąć powikłań pod postacią zanokcicy), a także pielęgnować codziennie skórę dermokosmetykami. Badanie dowiodło, iż tego typu zabiegi doprowadziły do dwukrotnej redukcji ryzyka powikłań skórnych – wyjaśniła ekspertka.

Kolejne działanie, które ma ułatwić powszechną praktykę stosowania amiwantamabu poprzez zniwelowanie czy też zminimalizowanie działań niepożądanych związanych z wlewem, pokazało badanie SKIPPirr. Okazało się, że zastosowanie deksametazonu w premedytacji na 2 dni przed podaniem amiwantanabu oraz w dniu podania powoduje trzykrotną redukcję ryzyka tych efektów ubocznych. Trzeba także pamiętać przy okazji takiej terapii o profilaktyce przeciwzakrzepowej, która może dwukrotnie zmniejszyć ryzyko powikłań zakrzepowo-zatorowych.

– Mamy zatem sporo doniesień mówiących, iż można zdecydowanie zmniejszyć działania niepożądane związane ze stosowaniem amiwantamabu, dzięki czemu terapia będzie miała możliwie jak najmniej negatywny wpływ na jakość życia pacjentów – podkreśliła dr Stencel.

Jacy pacjenci wymagają intensyfikacji leczenia?

Specjalistka wskazała także, iż w trakcie ELCC 2025 odbyło się wiele sesji dotyczących porównań i dyskusji dotyczących tego, komu i jaki schemat leczenia skojarzonego zaproponować.

– Wydaje się, iż część pacjentów będzie takiej intensyfikacji wymagała. Na pewno będą to chorzy z bardziej zaawansowaną chorobą i tacy, którzy mają niekorzystne czynniki rokownicze, takie jak przerzuty w ośrodkowym układzie nerwowym czy wątrobie, obecność choroby o dużej dynamice, wiele lokalizacji zmian przerzutowych czy też współistnienie jakichś niekorzystnych mutacji, na przykład w genie TP53. Bardzo dużą rolę przy doborze terapii będzie także odgrywał status socjoekonomiczny pacjenta, który świadczy o tym, czy będzie w stanie współpracować i poradzić sobie z codzienną, wymaganą pielęgnacją. Wybór terapii jest także w dużej mierze decyzją pacjenta – tłumaczyła onkolog.

– Myślę również, iż interesujące czasy przed nami, będziemy mieli bardzo dużo możliwości wyboru. A dla części pacjentów o niewielkim zaawansowaniu choroby i w dobrym stanie ogólnym na pewno pozostanie także nadal opcja leczenia ozymertynibem w monoterapii – podsumowała dr Katarzyna Stencel.

Idź do oryginalnego materiału