"Dziecko nic nie musi robić, bo ma papier". Oto, jak wygodni rodzice zasłaniają się diagnozą

mamadu.pl 8 godzin temu
Coraz więcej dzieci otrzymuje diagnozy z poradni psychologiczno-pedagogicznych (PPP), a rodzice i nauczyciele z większą uważnością przyglądają się ich rozwojowi. To ogromny krok naprzód, ale niestety niektórzy zaczynają traktować "papier" jako wygodną wymówkę. Tymczasem diagnoza to nie zwolnienie z obowiązków, ale wskazówka, jak mądrze wspierać dziecko.


Coraz większa świadomość społeczna o neuroatypowości


Coraz więcej rodziców i nauczycieli z większą świadomością patrzy na rozwój dzieci. To dobra wiadomość. Dzięki temu dzieci z autyzmem, ADHD czy innymi neuroatypowościami szybciej trafiają pod opiekę specjalistów, a środowisko przedszkolne czy szkolne stara się być bardziej przyjazne i dopasowane do ich potrzeb.

Mówimy dziś dużo o tym, iż nie każde dziecko rozwija się w tym samym tempie, iż nie wszystkie zachowania są efektem złego wychowania – i bardzo dobrze. To ogromna zmiana na plus, która ma też uczyć społeczeństwo, iż dzieci mogą się między sobą różnic i należy te różnice akceptować i nie przymuszać do bycia "takimi jak inni".

Niestety, obok tej dobrej zmiany pojawił się też niepokojący trend. Coraz częściej słyszymy od nauczycieli, iż część rodziców traktuje diagnozę dziecka jak przepustkę do odpuszczenia mu wszystkiego.

Zamiast wspierać dziecko w codziennych wyzwaniach, próbują załatwić mu ulgowe traktowanie we wszystkim – od obowiązków szkolnych, przez zasady, po codzienne funkcjonowanie w grupie. A to, choć może wynikać z troski, na dłuższą metę szkodzi.

I niestety tych drugich jest coraz więcej (przy czym ten papier naprawdę nie daje wiele, większość to wydłużenie czasu i niewielkie zmiany w zapisaniu polecenia; ostatecznie i tak muszą opanować ten sam materiał)". Jej wpis był odpowiedzią na inny post, dotyczący dopasowania się osób neuroatypowych do otoczenia.

Rodzicom wygodnie powiedzieć: "Ono ma papiery"


To bardzo ważna obserwacja, bo faktycznie – opinia poradni psychologiczno-pedagogicznej, czyli tzw. papier, nie oznacza, iż dziecko zostaje całkiem zwolnione z obowiązków. Przeciwnie – ma ułatwić mu ich realizację i rozwój, dostosowując wymagania do możliwości. Ale nie usuwa ich całkowicie.

Jeśli rodzic zaczyna traktować diagnozę jak wymówkę – dla dziecka, ale i dla siebie – to tworzy iluzję bezpieczeństwa. Takie dziecko może przez chwilę mieć łatwiej, ale potem, w dorosłym życiu, może mieć problem z poradzeniem sobie ze światem, który nie będzie tak wyrozumiały. Bo przecież praca, relacje, obowiązki – tego nikt nie odpuści tylko dlatego, iż ktoś ma "papier".

Niestety, ale system naprawdę nie pozostało dobrze przygotowany na neuroatypowość. Dlatego tak bardzo potrzeba mądrego wsparcia – w domu i w szkole. Ale wsparcie to nie to samo co rezygnacja.

To nie zwalnia ze wspierania w rozwoju


Wsparcie to budowanie strategii, narzędzi, pomaganie dziecku zrozumieć siebie i uczyć się funkcjonować pomimo trudności. Tylko wtedy dajemy mu szansę na dorosłość, w której będzie mogło być samodzielne, silne i pewne siebie.

To wy decydujecie, czy będzie ono potrafiło żyć w społeczeństwie, czy nauczy się, iż są rzeczy, których trzeba się podjąć, choćby jeżeli wydają się trudne.

Diagnoza to nie bilet w jedną stronę do ulgowego traktowania tylko swojego rodzaju mapa, która ma ułatwiać dziecku funkcjonowanie, ale w taki sposób, iż ono i jego otoczenie będzie świadome sposobów, jakimi można wspierać pracę jego mózgu.

Ale to my – dorośli – jesteśmy przewodnikami. I od nas zależy, czy poprowadzimy dziecko mądrą drogą.

Idź do oryginalnego materiału