Coraz więcej ludzi uświadamia sobie, iż tempo naszego życia zdecydowanie przyśpiesza i z
nieukrywanym lękiem myślimy o przyszłości. Wsiedliśmy do pociągu, który pędzi przed siebie, a my
coraz wyraźniej dostrzegamy brak stacji docelowej. Co nas skłania do kontynuowania podróży, na
którą mamy znikomy wpływ?
Hipnotyczna moc obietnicy wyjątkowego, bezproblemowego życia
Kreowana moda na posiadanie pozycji, prestiżu i finansowego sukcesu to plaga naszych czasów. Tym
groźniejsza, iż coraz częściej, zamiast żyć realnym życiem zajmujemy się jego kreowaniem w sieci.
Niezależnie od tego, czy rodzący się w ten sposób awatar potrzebny jest do zrealizowania
biznesowego celu czy staje się tylko nadzieją na ziszczenie najgłębszych tęsknot za wielkością,
ulegamy tej modzie bez refleksji nad długoterminowymi skutkami takiego sposobu funkcjonowania.
Zapominamy przy tym o sobie, o swoich ludzkich, najważniejszych potrzebach – czymś, czego nie da
się ani kupić ani zdobyć.
I tak, z tygodnia na tydzień, z roku na rok, tworzymy swoje awatary, coraz bardziej odległe od
rzeczywistości, z biegiem czasu zdradzając samych siebie na ich rzecz. Nasze sztuczne wizerunki
zastępują nam życie. Substytuty szczęścia w postaci upragnionych pozycji, wielkich majątków i innych
gadżetów zastępują to, co naprawdę jest jego źródłem. Żyjemy jednocześnie w dwóch różnych
światach, i zamiast szukać sposobu na pogodzenie tych rzeczywistości, porzucamy siebie
prawdziwych i wsiadamy do wspominanego pociągu. W każdym z jego wagonów czeka na nas wiele z
pozoru atrakcyjnych miejsc. Wchodzimy zatem zaciekawieni do Salonu gier, których reguły są zgoła
odmienne od tych, które są z nami koherentne.
Salon jest lśniący, pełen atrakcji oraz obietnic szybkiej i spektakularnej wygranej. Stojąc przed
wejściem jesteśmy w miejscu, w którym możemy jeszcze zdecydować czy wejdziemy do gry,
przyjmując jej zasady, czy oprzemy się pokusie i zostaniemy w żywym życiu. jeżeli się w nie
zaangażujemy, da nam poczucie sensu, pozwoli tworzyć i rozwijać się w zgodzie z naszym
potencjałem. Taka decyzja wymaga jednak wysiłku i odwagi by wyskoczyć z pędzącego pociągu i
podróżować przez życie według własnych zasad. Wybieramy, co będzie dla nas ważniejsze:
autentyczność i prosta prawda na nasz temat, czy wyśniony, doprowadzony z czasem do absurdu
internetowy awatar oraz jego fantastyczne życie pełne przygód i wspaniałych okazji do
doświadczenia swojej wielkości.
Niebezpieczna granica: lekceważenie kłamstwa
Mechanizm podejmowania decyzji w dylemacie: być szczerym ze sobą i zmierzyć się z życiem czy
uciec od problemów i dać się skusić salonowi gier, jest łudząco podobny do mechanizmu uzależnienia
od alkoholu i substancji psychoaktywnych. Podążanie za obietnicą wspaniałego, bezproblemowego
życia tylko do pewnego momentu daje nam poczucie zadowolenia i nadzieję na to, iż takie życie jest
możliwe. Tylko przez pewien czas potrafimy odróżnić własną prawdę od tworzonej fikcji na swój
temat, ulegając złudzeniu, iż to my decydujemy, w jaki sposób podróżujemy. W każdym procesie
okłamywania siebie istnieje granica, po przekroczeniu której nie ma już powrotu do szanowania
własnej autentyczności i realnego życia. To, co stworzyliśmy odrywając się od siebie, zaczyna
dominować. Rozpoczyna się proces destrukcji tego, co w każdym człowieku żywe i autentyczne.
Przekroczenie granicy i równia pochyła
Na kolejnym etapie gry przyjętej za sposób życia, następuje utrata dystansu i możliwości percepcji
tego co realne, na rzecz niesamowitego odczucia błogości w czasie opowiadania o upragnionym,
spełnionym życiu i własnej wyjątkowości. Razem z tym upojnym uczuciem tracimy też zdolność do
widzenia różnicy pomiędzy własnymi realiami a fikcją w którą uwierzyliśmy, całkowicie pochłonięci
przez proces oddawania się fantazjom. Zamieniamy nasze wielowymiarowe, bogate w potencjalną
obfitość życie, na kolorowe obrazki i filmiki w Internecie. Nie ma powrotu do realiów, ponieważ
dawno zapomnieliśmy o tym, iż jedziemy pociągiem który pędzi donikąd. Z tego miejsca pozostaje
nam niestety tylko kontynuować podróż i udawać, iż o to właśnie w życiu chodzi.
Skutki drogi na skróty: syndrom wypalenia, depresja i uzależnienia
Każde, bez wyjątku, uzależnienie jest chorobą, która ma swoje źródło w zakłamaniu. W pierwszej
fazie choroby uciekamy od swojej niechcianej prawdy jeszcze mając z nią kontakt, ale na każdym
kolejnym etapie coraz bardziej tracimy siebie, pochłonięci utrzymywaniem wizerunku i
unieważnianiem tego miejsca w sobie, które jest naszą prawdziwą treścią. W momencie, kiedy
jesteśmy całkowicie od niej oderwani, zostajemy odcięci od energii do jakiegokolwiek działania.
Energia ta ma swoje źródło w prawdziwej treści naszego życia. Nie może być pozyskana z awatarów,
bo one żyją dzięki naszemu zasilaniu. Nie szanując własnej energii i inwestując ją w awatary,
przestajemy istnieć. Degradujemy siebie i własne życie, tracimy potencjał do rozwoju, polepszania
jakości życia i odczuwania jego wielowymiarowego piękna.
Gdzie szukać lekarstwa?
Będąc w takim stanie, zwykle udajemy się do lekarza pierwszego kontaktu, psychiatry bądź
terapeuty, z mniejszą lub większą nadzieją na powrót do życia. Wyobrażamy sobie, iż dostaniemy
lekarstwo lub szczegółowe wskazówki, które pozwolą nam z powrotem wsiąść do pędzącego pociągu
i kontynuować podróż w dotychczasowej formule. jeżeli tak się stanie, kolejny nawrót choroby może
nas doszczętnie zniszczyć. jeżeli chcemy się wyleczyć, musimy odpowiedzieć sobie na fundamentalne
pytania: Czy naprawdę chcemy odzyskać dostęp do swojej prawdziwej treści? Czy chcemy mieć
kontakt z autentycznym sobą, z tym co tak naprawdę czujemy? Czy chcemy, z głębi siebie samych,
sprzedawać naszą niezbywalną wartość w salonie gier pędzącego pociągu? Co podpowiada nam
przeczucie? Bez szczerej odpowiedzi na te pytania, bez rezygnacji z podążania za kuszącą obietnicą
bez pokrycia, będziemy tworzyć i zasilać awatarową machinę zatracając to, co w nas najcenniejsze:
zdolność do rozwijania się i współtworzenia z innymi ludźmi wielowymiarowej harmonii ze światem.
Jolanta Toporowicz