2158. Własna definicja "słabości"

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 3 tygodni temu
Kilka dni temu wracałam w środku nocy z K-wic do domu. Nie zdarza mi się to dosyć często, na szczęście, no, ale ten powrót był całkowicie planowany i pod kontrolą. I co by nie było, nie była to jakaś balanga, a nocna studencka droga krzyżowa ulicami K-wic. 21 kilometrów, cisza, ciemność i 6 godzin marszu sam na sam z sobą. No, może nie tak całkowicie sam na sam, bo szłam w parze z Dorkiem, ale na pewno łatwiej nam się było skupić, niż byśmy szli całą bandą. Koniec trasy przypadał na kościół w dzielnicy "Dąb", gdzie zostaliśmy obdarowani drożdżówkami i gorącą herbatą, co okazało się zbawienne dla naszych zmęczonych organizmów. Potem wsiedliśmy do tramwaju i część z nas podjechała pod archikatedrę, a niektórzy, w tym ja, wysiedli po drodze. Ja opuściłam pojazd pod dworcem PKP, spod którego odjeżdżał jedyny w tym czasie autobus w moim kierunku.
Akurat w tą samą stronę zmierzała grupa rozwrzeszczanych nastolatków. Ja się pytam co o tej godzinie (było po 3!) dzieciaki w ich wieku robiły w stolicy województwa? choćby ja zwykle o tej porze śpię w najlepsze. Zwłaszcza kiedy byłam w ich wieku. I na pewno nie włóczyłam się po mieście. Zresztą przez cały czas się nie włóczę.
Traf chciał, iż jedna z nastolatek zaczepiła mnie i zapytała o godzinę. Przeczuwając kłopoty postanowiłam nie odzywać się. No wiecie, żeby jeszcze na dobranoc nie oberwać. Wiadomo co takim dzieciakom wpadnie do głowy, kiedy nie będą mogły mnie zrozumieć. Ta nastolatka (dałabym głowę, iż była na małym rauszu, albo coś w tym stylu) popatrzyła na mnie mało przytomnym wzrokiem, wybuchła śmiechem i rzuciła, niby to ze zrozumieniem: "Nie może pani mówić? Ale słabe...".
Teoretycznie powinno mi się zrobić smutno, przykro i w ogóle. A tymczasem było mi żal tej dziewczyny. Bo co z tego, iż nie ma problemów z wysławianiem się, skoro co drugie jej słowo zaczyna się na k, ch, p, d itd. choćby o ile chciała się tylko popisać przed znajomymi z którymi była, to i tak przykro się tego słuchało. Taka ładna dziewczyna, a tak nieładnie się wyraża. To dopiero jest słabe.
W ogóle zauważyłam, iż niezbyt lubię przebywać w towarzystwie osób, które tak ciągle przeklinają. Np. Młodszej. Ostatnio choćby nie potrafię wrócić z nią do domu z tego powodu. Może dlatego, iż sama staram się nie przeklinać. Co prawda nie jestem taka całkowicie święta i czasami zdarza mi się przekląć, ale staram się ograniczać w tej kwestii na tyle na ile mogę. Przecież nie po to nauczyli mnie mówić.
Myślę też, iż z tą moją mową nie jest tak najgorzej. Kto chce, ten mnie z reguły rozumie. Chociażby wykładowcy. Dzisiaj na przykład miałam referat na temat męczenników XX wieku i prowadzący zajęcia był pod wrażeniem tego, ile na ten temat wiem. A przecież najpierw musiał mnie zrozumieć.
Tak więc Kochani - słabość nie polega na nieodzywaniu się w sytuacjach zagrożenia, albo kiedy nie mamy nic do powiedzenia, słabe jest posługiwanie się naszą mową w nieumiejętny sposób.
Idź do oryginalnego materiału