Moje motto

„Często spotykam się ze stwierdzeniem, że wszyscy jesteśmy niepełnosprawni. Ludzie bywają okaleczeni w najróżniejszy sposób: zatruci przez toksyczne relacje, zranieni przez miłość, przytłoczeni utratą pracy, rozdarci wewnętrznie z powodu rozpadu rodziny, sparaliżowani strachem czy niepokojem... Okaleczenie może dotyczyć każdego, w każdej sferze życia i w każdym środowisku społecznym” - J.-B. Hibon "Pijany ze szczęścia. Opowieść o życiu spełnionym"

Jaki był ten dzień

"Jaki był ten dzień,
co darował, co wziął?
Czy mnie wyniósł pod niebo,
czy zrzucił na dno?
Jaki był ten dzień,
czy coś zmienił, czy nie?
Czy był tylko nadzieją
na dobre i złe?"

wtorek, 25 marca 2025

2158. Własna definicja "słabości"

Kilka dni temu wracałam w środku nocy z K-wic do domu. Nie zdarza mi się to dosyć często, na szczęście, no, ale ten powrót był całkowicie planowany i pod kontrolą. I co by nie było, nie była to jakaś balanga, a nocna studencka droga krzyżowa ulicami K-wic. 21 kilometrów, cisza, ciemność i 6 godzin marszu sam na sam z sobą. No, może nie tak całkowicie sam na sam, bo szłam w parze z Dorkiem, ale na pewno łatwiej nam się było skupić, niż byśmy szli całą bandą. Koniec trasy przypadał na kościół w dzielnicy "Dąb", gdzie zostaliśmy obdarowani drożdżówkami i gorącą herbatą, co okazało się zbawienne dla naszych zmęczonych organizmów. Potem wsiedliśmy do tramwaju i część z nas podjechała pod archikatedrę, a niektórzy, w tym ja, wysiedli po drodze. Ja opuściłam pojazd pod dworcem PKP, spod którego odjeżdżał jedyny w tym czasie autobus w moim kierunku.
Akurat w tą samą stronę zmierzała grupa rozwrzeszczanych nastolatków. Ja się pytam co o tej godzinie (było po 3!) dzieciaki w ich wieku robiły w stolicy województwa? Nawet ja zazwyczaj o tej porze śpię w najlepsze. Zwłaszcza kiedy byłam w ich wieku. I na pewno nie włóczyłam się po mieście. Zresztą nadal się nie włóczę.
Traf chciał, że jedna z nastolatek zaczepiła mnie i zapytała o godzinę. Przeczuwając kłopoty postanowiłam nie odzywać się. No wiecie, żeby jeszcze na dobranoc nie oberwać. Wiadomo co takim dzieciakom wpadnie do głowy, kiedy nie będą mogły mnie zrozumieć. Ta nastolatka (dałabym głowę, że była na małym rauszu, albo coś w tym stylu) popatrzyła na mnie mało przytomnym wzrokiem, wybuchła śmiechem i rzuciła, niby to ze zrozumieniem: "Nie może pani mówić? Ale słabe...". 
Teoretycznie powinno mi się zrobić smutno, przykro i w ogóle. A tymczasem było mi żal tej dziewczyny. Bo co z tego, że nie ma problemów z wysławianiem się, skoro co drugie jej słowo zaczyna się na k, ch, p, d itd. Nawet jeżeli chciała się tylko popisać przed znajomymi z którymi była, to i tak przykro się tego słuchało. Taka ładna dziewczyna, a tak nieładnie się wyraża. To dopiero jest słabe.
W ogóle zauważyłam, że niezbyt lubię przebywać w towarzystwie osób, które tak ciągle przeklinają. Np. Młodszej. Ostatnio nawet nie potrafię wrócić z nią do domu z tego powodu. Może dlatego, że sama staram się nie przeklinać. Co prawda nie jestem taka całkowicie święta i czasami zdarza mi się przekląć, ale staram się ograniczać w tej kwestii na tyle na ile mogę. Przecież nie po to nauczyli mnie mówić. 
Myślę też, że z tą moją mową nie jest tak najgorzej. Kto chce, ten mnie z reguły rozumie. Chociażby wykładowcy. Dzisiaj na przykład miałam referat na temat męczenników XX wieku i prowadzący zajęcia był pod wrażeniem tego, ile na ten temat wiem. A przecież najpierw musiał mnie zrozumieć. 
Tak więc Kochani - słabość nie polega na nieodzywaniu się w sytuacjach zagrożenia, albo kiedy nie mamy nic do powiedzenia, słabe jest posługiwanie się naszą mową w nieumiejętny sposób.

9 komentarzy:

  1. Dziękuję za tę, bardzo poruszającą refleksję.
    Po pierwsze Droga Krzyżowa - 21 km w nocy - ogromny wysiłek, fizyczny i psychiczny.
    Po drugie - podróż autobusem o 3 w nocy... wyobraźnia podsuwa liczne scenariusze.
    Po trzecie - spotkanie z grupą agresywnych nastolatków.
    Akurat 2 dni temu, w wiadomościach POLSAT usłyszeliśmy informację o wypadku samochodowym - pijany nastolatek rozbił samochód, w którym przewoził 10 pasażerów (limit = 5).
    Jakoś mi się to skojarzyło z Twoją relacją.
    Cóż tu mogę dodać - podziwiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama sporo ryzykujesz takim powrotem, taka prawda! Można zostać napadniętym pod drzwiami własnego domu.
    Przekleństwa i wulgarne zachowanie są dziś na porządku dziennym i raczej bywamy zdumieni, gdy spotykamy kulturalnych młodych ludzi, a już ubranych inaczej niż tłum, to na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam raz na takiej nocnej Drodze Krzyżowej i to jest niezapomniane przeżycie. Od stacji do stacji, pojedynczo i grupkami, głównie w ciszy, ze światełkami w dłoniach.
    Nie klnę raczej nigdy, to mi nie pomaga ani w złości ani w gniewie. Ale właściwie mnie nie tyle złości przeklinanie innych co ubóstwo naszego pięknego, bogatego języka.
    Pozdrawiam Karolinko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając Twoje posty, od dawna mam wrażenie, że wysławiasz się poprawniej, niż 99% procent społeczeństwa. Droga Krzyżowa to od dawna bliska memu sercu praktyka, ale jednak bojno tak w nocy wracać do domu...

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam ale bałabym się wracać o tej porze.No i takie trasy nie dla mnie.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Karolinko podziwiam Cię że się zdecydowałaś na tą Drogę Krzyżową, mimo tego że wiedziałaś że będziesz tak późno sama wracać do domu, ale z drugiej strony super że się nie odezwałaś na zapytanie młodzieży, też bym tak zrobiła, nigdy nie wiadomo co im strzeli do głowy zwłaszcza jak nie są sobą i chcą się popisać przed innymi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Pijani czy naćpani ludzie są nieprzewidywalni. Nieodzywanie się może takich rozwścieczyć bo poczują się zignorowani, ale jeśli by do tego dodać miganie...to byłby niezły sposób na pozbycie się delikwentów :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nocna Droga Krzyżowa - podziwiam Karolinko. Jesteś pełna energii, czego nieustannie zazdroszczę.
    Powrót nocny... Chyba już nie odważyłabym się na to.
    Pozdrawiam jak zawsze serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Odważna jest...ja już chyba nie w tym wieku do nocnych powrotów. Samochodem się boje i to po lesie no wrócić jakoś muszę a co dopiero na mieście. Jestem tego zdania, że lepiej się nie odzywać mi odezwać, i komuś by się coś nie spodobało. Dzisiejsza młodzież jest nieszczelna, nawet w stosunku do starszych i w dodatku tak jak piszesz, przeklinają na potęgę.
    Nie wyobrażam sobie, żeby moje dzieci tak się odzywały do starszych. A takie maniery wynosi się przecież z domu....Ja również starym się ograniczać do przekleństw, zwłaszcza w obecności dzieci. Trzymaj się ciepło. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń