20 milionów Polaków ma ten problem. Prof. Mamcarz wyjaśnia, kiedy "dobry" cholesterol szkodzi

natemat.pl 10 godzin temu
Ponad 20 milionów Polaków ma za wysoki poziom cholesterolu. A iż to nie boli, mało kto z nich się tym przejmuje. – To błąd, mający duże konsekwencje – ostrzega prof. dr hab. Artur Mamcarz. Bo prawa jest taka, iż hipercholesterolemia, czyli podwyższony cholesterol skraca życie.


Zawał, udar, niewydolność serca, miażdżyca obwodowa – ryzyko wystąpienia aż tak poważnych chorób, nierzadko prowadzących do śmierci, znacznie wzrasta właśnie z powodu podwyższonego stężenia cholesterolu we krwi. Nie przejmujemy się tym, bo nie boli i nie daje żadnych dotkliwych objawów. Ale do czasu. Rozmawiamy o tym z prof. dr n. med. Arturem Mamcarzem, kierownikiem III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, prezesem Polskiego Towarzystwa Medycyny Holistycznej.

Zły i dobry cholesterol


Niestety, wokół cholesterolu narosło wiele szkodliwych mitów. Na przykład ten, iż nie ma co przejmować się tzw. złym cholesterolem (LDL), jeżeli ten drugi, czyli dobry też jest wysoki.

Ale jest i pozytywna wiadomość: – Mamy dziś dobre leki, skuteczne i bezpieczne – mówi ekspert. I dodaje:

– Leczymy nie po to, żeby obniżyć stężenie cholesterolu, glukozy oraz ciśnienie, ale po to, żeby wydłużyć życie i poprawić jego jakość. Poprawiamy rokowanie w kontekście ryzyka wystąpienia zawału, udaru, niewydolności serca, cukrzycy. Tym samym wpływamy na lepszą jakość życia – pacjent jest dłużej samodzielny, nie jest obciążeniem dla bliskich, może sam wyjść z domu, wyjechać na urlop. Realizuje cele, niezależnie od tego, w jakim jest wieku – mówi prof. dr hab. Artur Mamcarz.

Działania niepożądane statyn


Kojarzycie tzw. niebieskie wyspy, czyli miejsca w różnych częściach świata, gdzie najwięcej ludzie żyje 100 lat albo i dłużej? Prowadzą taki tryb życia, iż na pewno mają niski poziom złego cholesterolu. Ich dieta zwykle jest śródziemnomorska, nie jedzą wysoko przetworzonej żywności, spędzają dużo czasu w powietrzu, które nie jest zanieczyszczone i mają silne więzy rodzinne i sąsiedzkie, a to obniża im poziom stresu.

A jakie wyjście mamy my – żyjący w stresie, smogu, którym śmieciowe jedzenie nie jest obce, jeżeli mamy za wysoki cholesterol? Czy siłownia lub bieganie załatwi sprawę?

– To leki o wysokim profilu bezpieczeństwa. Obniżają stężenie cholesterolu, zmniejszają ryzyko zawału, postępu miażdżycy, udaru mózgu. Są dowody na zmniejszanie objętości blaszki miażdżycowej i jej stabilizację, czyli mniejsze ryzyko pęknięcia – mówi prof. Artur Mamcarz.

Choć Polacy bardzo chętnie kupują suplementy, które nie przechodzą badań klinicznych, po leki sięgają z niepokojem. Wczytują się w ulotki, wyszukują potencjalnych działań niepożądanych, a potem doszukują się ich u siebie. Boją się również statyn. A jakie mogą mieć działania uboczne?

– Potencjalnym działaniem niepożądanym są bóle mięśni, jednak dotyka to tylko od dwóch do dziesięciu procent pacjentów – wyjaśnia prof. Mamcarz. – I jeżeli do tego dochodzi, zmniejsza się dawkę, odstawia statynę lub daje pacjentowi inny lek – uspokaja ekspert.

Drugim ryzykiem związanym z przyjmowaniem statyn jest to związane z ewentualnym pojawieniem się cukrzycy.

– Nie znamy mechanizmu, ale prawdopodobnie wieloletnie stosowanie statyn zwiększa ryzyko wystąpienia cukrzycy. Z drugiej strony, jeżeli ktoś ma cukrzycę, to niestosowanie statyny jest błędem w sztuce lekarskiej. jeżeli poda się statynę grupie pacjentów, to prawdopodobieństwo uniknięcia incydentu sercowo-naczyniowego jest u nich 10 razy mniejsze niż wystąpienie cukrzycy. Na każdych dziesięciu uratowanych przed zgonem z powodu zawału czy udaru, będzie jeden, u którego rozwinie się cukrzyca. Korzyści są bezdyskusyjne – wyjaśnia prof. Artur Mamcarz.

Trzecim działaniem niepożądanym jest wzrost aktywności enzymów wątrobowych, ale niewielki i zwykle przejściowy, który nie doprowadza do uszkodzeń wątroby.

– jeżeli ktoś ma uszkodzoną wątrobę, podwyższone stężenie aminotransferaz albo stłuszczeniową chorobę wątroby, to stosowanie statyn powoduje, iż prawdopodobieństwo postępu tej choroby jest mniejsze, bo zmniejsza się stężenie tłuszczów, które wątrobę uszkadzają – tłumaczy prof. Artur Mamcarz.

Jakie leki oprócz statyn obniżają cholesterol?


Jeśli ktoś gorzej toleruje statyny, albo wymaga zmniejszenia ich dawki, lekarze zaproponują mu tzw. terapię skojarzoną. Co to oznacza w praktyce?

– Mamy ezetimib lek hamujący wchłanianie cholesterolu w jelitach, dzięki czemu zmniejsza się ilość cholesterolu transportowanego do wątroby. Ten lek kojarzy się ze statynami. Są też leki, które działają przez PSCK9 – białko korygujące stężenie „złego” cholesterolu, takie jak ewolokumab i alirokumab (ludzkie przeciwciało monoklonalne). Z kolei inklisiran to pierwszy lek, który ingeruje w RNA (materiał genetyczny znajdujący się w komórkach ciała) w celu ograniczenia wytwarzania PCSK9. Podaje się go iniekcyjnie, raz na pół roku – wylicza prof. Mamcarz.

– To są kosztowne procedury w programach lekowych, stosowane u pacjentów najwyższego ryzyka – dodaje.

W leczeniu pacjentów źle tolerujących statyny lekarze mają też do dyspozycji kwas bempediowy oraz rseny, leki z technologią RNA, a także fibraty i kwas omega-3. – Możliwości reapii i skojarzeń leków są naprawdę imponujące – pociesza prof. Artur Mamcarz.

Jest jeszcze jeden problem: kluczową cząsteczką związaną z wysokim stężeniu cholesterolu jest Lp(a), czyli lipropteina(a), a statyny nie obniżają jej poziomu, a niektóre, szczególnie podane w dużych dawkach mogą go choćby podwyższyć.

– Stężenie tej cząsteczki jest w dużej mierze uwarunkowane genetycznie. Niestety, lipoptoteina(a) nie bardzo poddaje się modyfikacjom dzięki diety, szukamy natomiast możliwości skutecznej farmakoterapii. Nowe leki, jak np. inklisiran wpływają na tę cząsteczkę – uspokaja prof. Artur Mamcarz.

Dobry cholesterol, czyli HDL


Kiedyś się mówiło, cząsteczka HDL (tzw. dobry cholesterol) jest aniołem stróżem układu krwionośnego. I iż o ile ktoś ma wysokie stężenie ogólne cholesterolu, ale równocześnie wysokie HDL, to go to ratuje i nie musi obawiać się np. udaru. Jaka jest prawa o wysokim stężeniu HDL? Prof. Artur Mamcarz nie ma dobrych wiadomości.

– Jest pewna grupa ludzi, która może czerpać z tego korzyści, ale najczęściej nie ma równocześnie wysokiego LDL i ma niskie stężenie trójglicerydów. Dziś wiadomo, iż czasem wysoki poziom HDL nie pełni dobrej roli, nie działa protekcyjnie na ścianę naczyń krwionośnych i nie zmniejsza ryzyka postępu miażdżycy, ale wręcz przeciwnie – może miażdżycę promować – mówi ekspert.

To jeżeli już zrobiliśmy w laboratorium badanie o nazwie lipidogram i mamy w ręce lub w telefonie wynik, na co powinniśmy zwrócić największą uwagę?

– Oceniamy cholesterol LDL, on jest najważniejszy – mówi prof. Artur Mamcarz

Jakie jest prawidłowe stężenie cholesterolu?


Nie ma normy uniwersalnej, określającej prawidłowy poziom cholesterolu.

– Czym innym jest norma u szczupłej, aktywnej fizycznie 25-letniej kobiety, bez zaburzeń snu, z długowiecznej rodziny, a zupełnie czym innym u 45-latka, pochodzącego z rodziny, gdzie ojciec umarł na zawał, wuj chorował na miażdżycę, a mama na cukrzycę, otyłość i wysoki cholesterol. On ma otyłość, nadciśnienie tętnicze, źle się odżywia i nie rusza. Docelowo bezpieczne wartości cholesterolu dla tych dwóch osób są inne – wyjaśnia prof. Artur Mamcarz.

Warto badać poziom cholesterolu, bo podwyższony mają czasem choćby dzieci. Co jest tego przyczyną? Głównie niewłaściwy styl życia lub hipercholesterolemia rodzinna, czyli skłonności genetyczne do wysokiego poziomu cholesterolu.

No ale jednak jakichś, choćby umownych norm musimy się trzymać. Jakie to są? Stężenie LDL niższe niż 115 mg/dl, a u pacjentów z umiarkowanym ryzykiem – poniżej 100 mg/dl, dla tych z wysokim ryzykiem udaru i zawału – poniżej 70 mg/dl. U tych z bardzo wysokim, czyli tych, którzy już przeszli zawał czy udar, poniżej 55 mg/dL. A osoby z ekstremalnie wysokim ryzykiem, czyli te, które przeszły już dwa zawały lub udary i to w ciągu zaledwie dwóch lat, normą jest zejście choćby poniżej 40 mg/dl.

Cholesterol u kobiet i mężczyzn


A w jakiej jesteśmy grupie? Sami musimy to określić, biorąc pod uwagę obciążenia rodzinne, to czy mamy nadwagę lub otyłość, jaką mamy dietę, a choćby to, jakiej jesteśmy płci. A co ma do tego płeć?

Mężczyźni mają większe ryzyko incydentów niż kobiety, które do 50. roku życia chroni układ hormonalny. Chyba iż szkodzą sobie, paląc papierosy czy prowadząc siedzący tryb życia, na przykład większość czasu przesiadując przy biurku, a po pracy, już w domu – na kanapie.

A co z młodymi ludźmi? – U ludzi kluczowa jest profilaktyka. choćby jeżeli cholesterol pozostało w normie – podsumowuje prof. Artur Mamcarz. Znów kłania się banalne, ale prawdziwe przysłowie, iż lepiej zapobiegać niż leczyć.

Idź do oryginalnego materiału