"Zobaczyłam ją na placu zabaw. Płakała…". Ta historia to dowód, iż wszystkie mamy tak samo

mamadu.pl 14 godzin temu
"Podeszłam. Nie z poradą. Nie z oceną. Po prostu – z obecnością. Usiadłam obok. Zapytałam tylko: 'Czy miałabyś coś przeciwko gdybym cię objęła?'". To fragment doświadczenia Jenilee Mullin, które opublikowała, by powiedzieć coś ważnego: czasami wystarczy wysłuchać drugiego człowieka, by okazać mu wsparcie.


Opowieść z placu zabaw i spotkanie z inną matką opublikowała na swoim oficjalnym koncie Jenilee Mullin, która wspiera rodziców na całym świecie. Edukatorka, matka.

Zobaczcie, jak pięknie opisała spotkanie z kobietą, która jest dokładnie taka jak my i czasami nie wiem, jak poradzić sobie w macierzyństwie:

Historia


Byłam na placu zabaw z synem. Wtedy zobaczyłam ją – matkę, podobną do mnie. Wołała swojego syna, raz, drugi, trzeci. Z każdym jej słowem on był coraz dalej.

Krzyknęła. Nie ze złością, tylko z bezradnością, która wybrzmiewała w jej zdesperowanym głosie. Zobaczyłam, jak napina ramiona, jak oddycha szybciej. W końcu wybuchła: "Ok, więc zakaz bajek przez cały tydzień!".

Chłopiec odpowiedział przeciągłym, płaczliwym "NIE!", jednak nie podszedł do niej.

I wtedy się rozpadła.

Nie teatralnie. Cicho. Ukryła twarz w dłoniach, opadła na ławkę. Łzy, których nie dało się już dłużej trzymać w środku. Matka, która właśnie dotarła do granicy, za którą nie było już siły.

Podeszłam. Nie z poradą. Nie z oceną. Po prostu – z obecnością. Usiadłam obok.

Zapytałam tylko: "Czy miałabyś coś przeciwko gdybym cię objęła?".

Spojrzała na mnie zaskoczonymi oczami pełnymi łez i przytaknęła. Przytuliłam ją. I przez ten moment podarowałam jej mój spokój. Oddychała inaczej. Wolniej. Przez chwilę nie musiała być silna.

Przestrzeń


Zaczęła mówić. Nie szukała rozwiązań, tylko ukojenia. Powiedziała, iż nie tak wyobrażała sobie siebie jako matkę. Że zachowania dziecka, ale też jej własne reakcje są dla niej codziennym zmaganiem. Nie przerywałam. Nie mówiłam: "Wiem, co powinnaś zrobić".

Przyszła po ulgę i wysłuchanie, a ja jej to dałam.

Wszystkie chcemy być dobrymi matkami. I zbyt często wydaje nam się, iż dobra matka to ta, która nigdy nie krzyczy, nie siada bezradnie, nie potrzebuje pomocy.

To nieprawda.

Granice


Między potrzebami dziecka a własnym zmęczeniem. Między chęcią bliskości a potrzebą ciszy. Między miłością a frustracją. To nie bajka. To ciężka praca emocjonalna. Codzienna. Niewidzialna.

I są takie dni, w których choćby najlepsze intencje zawodzą. W których się nie ma już nic do oddania. W których po prostu się siada i płacze. I to nie oznacza w każdym razie, iż zawiodłaś. To oznacza, iż jesteś człowiekiem.

Wysłuchaj, nic nie mów


W świecie, który kocha dawać szybkie rozwiązania i wypunktowane strategie, czasem największym darem jest po prostu usiąść obok. Nie poprawiać. Nie tłumaczyć. Nie naprawiać.

Usiąść. Zapytać, czy można przytulić. Dać przestrzeń, w której ktoś może na chwilę zdjąć swój pancerz.

Kiedy bowiem matka mówi: "To jest tak trudne", nie szuka analizy behawioralnej swojego dziecka ani swojej. Szuka kogoś, kto powie oczami: "Tak, ja też to znam. I to nie czyni cię słabą. To czyni cię prawdziwą".

Idź do oryginalnego materiału