O czasu do czasu w mediach ogólnodostępnych pojawiają się artykuły, które w negatywnym świetle stawiają apteki i farmaceutów. Na ogół osią takich publikacji są ceny leków oraz polityka dotycząca ich ustalania. Specyfika obrotu produktami leczniczymi bywa trudna do zrozumienia dla klientów, szczególnie w dobie rosnącej popularności zakupów internetowych i porównywarek cen.
Wczoraj na stronach Wyborcza.pl ukazał się artykuł o chwytliwym tytule: „Apteki żerują na klientach”. Dlaczego nie można poznać ceny leku przez telefon? Jego trzon stanowi historia anonimowego czytelnika.
– Apteki żerują na tym, iż leków nie kupuje się codziennie jak choćby produktów spożywczych i klienci zwykle nie znają ich cen. Nie do pomyślenia jest, iż w jednym dyskoncie mleko jest droższe o 100 proc. niż w innym. A w aptekach z lekami to możliwe. Na przykład maść przeciwzapalna w jednej kosztuje niecałe 20 zł, w innej – ponad 38 zł. Dokładnie ta sama, opakowanie tej samej wielkości – można przeczytać w artykule Wyborczej wypowiedź czytelnika, określonego jako „Michał”.
- Czytaj również: Zaskakujący paragon z apteki i zarzuty o psucie rynku…
Mężczyzna miał kupić przepisaną przez lekarza maść, na rwę kulszową. Jako, iż nie mógł ruszać się z domu, dzwonił do aptek na Ursynowie by zapytać o dostępność leku i jego cenę. Z jego relacji wynika, iż „natrafił na mur”. W jednej z aptek usłyszał, iż powinien się do niej pofatygować, bo farmaceutka „ma kolejkę”. W innej usłyszał coś co jeszcze bardziej go zaskoczyło.
– Usłyszałem, iż leki mam zamawiać w internecie. Nie dała mi dojść do głosu z prostym pytaniem, czy zamówiony lek mogę odebrać u nich. Po czym prowadziła tyradę, iż apteka leki kupuje na kredyt, iż ona musi opłacić pensje, czynsz za lokal i czy ja jestem w stanie to zrozumieć. Czułem, iż rozmawiam z przysłowiową handlarką na bazarze, a nie z farmaceutką – opisuje Michał.
Różne ceny w aptekach
Autor artykułu na Wyborcza.pl wskazuje, iż zjawisko dużych różnic cen w aptekach nie jest niczym nowym. Portal pisał o tym już wielokrotnie. O komentarz do tej sprawy poproszono Prezesa Okręgowej Rady Aptekarskiej w Warszawie. Marian Witkowski wyjaśnił, iż tylko leki refundowane mają takie same ceny w różnych aptekach.
– Wszystkie produkty, które nie podlegają regulacjom w zakresie refundacji przez płatnika publicznego, posiadają cenę umowną. Każdy podmiot prowadzi własną politykę cenowo-marżową. Stąd też cena tego samego produktu w aptekach może się różnić od siebie. Decyzja w tym zakresie należy do przedsiębiorcy prowadzącego aptekę – tłumaczył Witkowski.
Natomiast jeżeli chodzi o podawanie cen przez telefon, to przepisy nie regulują tej sprawy w żadnej sposób. Przedsiębiorca ma obowiązek uwidocznienia ceny na produkcie, do którego kupujący ma dostęp na miejscu – w danej placówce handlowej. Zdaniem Mariana Witkowskiego apteki powinny jednak podawać cenę osobie dzwoniącej choćby ze względu na seniorów, którzy krążą między aptekami by poznać ceny. Prezes ORA w Warszawie rozumie jednak, dlaczego część aptek tego nie robi.
– Prezes Witkowski mówi również, iż nieinformowanie o cenach przez telefon może być „elementem konkurencji”. Przedsiębiorcy nie mają pewności, iż rzeczywiście pyta o to klient, a nie przedstawiciel konkurencji – czytamy na stronach wyborcza.pl.
Źródło: ŁW/Wyborcza.pl