To szarlataneria, a nie medycyna alternatywna

healthyandbeauty.pl 6 godzin temu
Zdjęcie: szarlataneria


Medycyna jest tylko jedna — oparta na dowodach naukowych. „To, co proponują wszelkiej maści uzdrowiciele, to nie jakaś medycyna alternatywna czy niekonwencjonalna, ale szarlataneria, z którą trzeba walczyć” — mówią eksperci.

Wlewy witaminy C, biorezonans, zioła peruwiańskie, pestki moreli, czosnek, siemię lniane, amigdalina i wiele innych, rzekomo działających, tzw. niekonwencjonalnych metod „leczenia” to nic innego jak naciąganie ciężko chorych ludzi na wydatki na coś, co nie tylko nie działa, ale może zniszczyć zdrowie, a choćby zabić, jeżeli zastąpi konwencjonalne leczenie. Po te „cudowne metody” sięgają najczęściej chorzy na raka, szukając w nich ostatniej deski ratunku, ale też osoby chore na cukrzycę, nadciśnienie, otyłość, depresję i wiele innych chorób przewlekłych.

Rezygnacja z leczenia to katastrofa

Z danych GUS wynika, iż w 2026 roku 3 proc. gospodarstw domowych deklarowało korzystanie z usług tzw. medycyny niekonwencjonalnej, wydając na to średnio około 446 zł rocznie.

Z badania przeprowadzonego kilka lat temu przez dr. Adriana Perdyana z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego wynika, iż z takich niepotwierdzonych naukowo metod „leczenia” korzysta od 40 do choćby 90 proc. pacjentów. Niektórzy traktują je jako uzupełnienie konwencjonalnej medycyny, ale są i tacy, którzy pod wpływem szarlatanów rezygnują z leczenia na rzecz bardzo kosztownych kuracji nieprzebadanymi substancjami o nieznanym mechanizmie działania. Nie pozostaje to bez wpływu na ich zdrowie i życie.

– To naturalne, iż bronimy się przed niepomyślnymi informacjami i trudnymi emocjami. jeżeli jednak słyszymy o nietoksycznej, łatwej i przyjemnej metodzie, którą można rzekomo wyleczyć raka, to powinna nam się zaświecić lampka. Pamiętajmy, iż nowotwory mają charakter progresywny. Opóźnienie lub rezygnacja z leczenia to katastrofa, coś, czego nie da się już odwrócić — tłumaczy prof. Jacek Jassem, kierownik Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Szarlataneria, a nie medycyna alternatywna

Zdaniem red. Michała Janczury z Radia TOK FM, autora podcastu „Podziemie” (o medycznym podziemiu, gdzie pacjentów faszeruje się lekami i suplementami diety, zarabiając krocie na ich pragnieniu dojścia do zdrowia), medycyna alternatywna nie istnieje. Jest albo medycyna, albo szarlataneria, z którą trzeba się wreszcie rozprawić.

Do tej pory tylko w pojedynczych przypadkach szarlatani byli pociągani do odpowiedzialności karnej. Czy zmieni to projekt ustawy, która ma „uzbroić” Rzecznika Praw Pacjenta w narzędzia do zwalczania szarlatanerii i tych, którzy igrając z ludzkim życiem i grając na emocjach chorych ludzi, zarabiają niewyobrażalne pieniądze?

Wejście w życie tej ustawy zapowiadane jest już od października 2024 roku. Z informacji przekazanych przez Jakuba Adamskiego z Biura Rzecznika Praw Pacjenta w trakcie rozpoczętej wczoraj (6 sierpnia) w Warszawie XV Letniej Akademii Onkologicznej dla Dziennikarzy wynika, iż projekt został przekazany do konsultacji społecznych. Trudno przewidzieć, kiedy trafi pod obrady rządu, z jakim efektem przejdzie ścieżkę legislacyjną, a jeżeli choćby zostanie przegłosowany przez Sejm i Senat, to czy nie zawetuje jej nowy prezydent.

Idź do oryginalnego materiału