Sztandar Krajowej Izby Fizjoterapeutów

kif.info.pl 4 godzin temu

Wywiad z Profesorem Mariuszem Migałą – o symbolach, tożsamości i misji fizjoterapii

Panie Profesorze, w tym roku mija 10 lat od uchwalenia ustawy o zawodzie fizjoterapeuty. Jakie znaczenie ma dla Pana ten jubileusz – zarówno jako fizjoterapeuty z ponad 30-letnim stażem, jak i jako jednego z twórców środowiska zawodowego w Polsce?

Mariusz Migała: Pewnie ktoś powie, iż to tylko 10 lat, co to za jubileusz? Dla mnie, jako naukowca zajmującego się na co dzień m.in. historią rozwoju rehabilitacji i fizjoterapii, każdy jubileusz lub „okrągła data”, to okazja, aby zarysować najistotniejsze wydarzenia z tego okresu, sposobność, aby przypomnieć szczególne sytuacje i okoliczności, przywołać w pamięci osoby, które miały istotny wpływ na rozwój dyscypliny naukowej jaką jest fizjoterapia czy samorządu zawodowego. Wreszcie moment, aby zebrać, spisać „materiał”, który w przyszłości będzie materiałem źródłowym dla następnych pokoleń. Tak traktuję moją pracę naukową, wyznając zasadę, iż „historia nie ma większego sensu, jeżeli nie wiąże się jej ze współczesnością”.

GF: Podczas jubileuszu zaprezentowany zostanie sztandar Krajowej Izby Fizjoterapeutów. To bardzo symboliczny gest. Co – według Pana – powinien ten sztandar reprezentować? Jakie wartości i tradycje fizjoterapii on uosabia?
MM: Kiedy po raz pierwszy rozmawialiśmy na temat sztandaru na posiedzeniu Zespołu ds. historii, nagród i odznaczeń KRF, któremu mam zaszczyt przewodniczyć, wiedzieliśmy, iż sztandar będzie jedyny w swoim rodzaju, przez co będzie stanowił najwyższej rangi symbol tradycji, godności i honoru polskich fizjoterapeutów. Dlatego wszystko musiało być dopięte na przysłowiowy „ostatni guzik”. Stąd prace nad opracowaniem jego projektu i regulaminu udziału sztandaru w różnych wydarzeniach trwały ponad rok. Najwięcej trudności przysporzył nam wybór treści dewizy, która miała na wiele lat stać się motywem naszej działalności jako fizjoterapeutów i naszej aktywności w polskim społeczeństwie. Po długich rozmowach, z kilku propozycji, jednogłośnie jako zespół wybraliśmy dewizę „Dla dobra i godności”. Myślę, iż treść dewizy w pełni oddaje nasze oddanie i pracę na rzecz pacjenta (w domyśle „Dla dobra chorego), ale też nasze oczekiwania ze strony społeczeństwa i naszą postawę wobec niego, czyli uznanie i szacunek (w domyśle „dla godności fizjoterapeuty i pacjenta”).

GF: Fizjoterapia to nie tylko praca z ciałem pacjenta, ale również ogromna odpowiedzialność etyczna. Jaką rolę – według Pana – odgrywa etyka w codziennej praktyce fizjoterapeuty i jak udało się ją przez lata budować w środowisku?
MM: Kodeks etyczny fizjoterapeuty opracowany został przez fizjoterapeutów po raz pierwszy w 2009 r. W dniu 28 maja 2022 r. podczas II Krajowego Zjazdu Fizjoterapeutów w Warszawie uchwalono Zasady etyki zawodowej fizjoterapeuty, które w tej chwili obowiązują wszystkich fizjoterapeutów wykonujących zawód medyczny. Stanowią one podstawę wykonywania przez fizjoterapeutę wszystkich czynności zawodowych, niezależnie od formy i miejsca wykonywania zawodu, w odniesieniu do każdej osoby korzystającej z usług fizjoterapeuty. Dokument ten jest zbiorem norm etyczno-moralnych oraz profesjonalnych wartości, które powinny cechować każdego fizjoterapeutę. Określa postawy i zachowania, których oczekuje się od osób wykonujących zawód medyczny, a więc zawód zaufania publicznego. Zasady etyki zawodowej fizjoterapeuty są wyrazem troski o zapewnienie i utrzymanie adekwatnego, godnego wizerunku grupy zawodowej. Niestety, nie wszyscy w środowisku tak do tego podchodzą. Choć są w zdecydowanej mniejszości, to jednak czasami widać efekty ich niechlubnej działalności. Mam na myśli dość powszechny hejt w mediach społecznościowych, komentarze bez żadnych hamulców moralnych, ale też skargi, które wpływają do Rzecznika Dyscyplinarnego. Nie wszyscy chyba dorośli do wykonywania zawodu medycznego, bądź co bądź zawodu zaufania publicznego. Wszystkim nam powinno zależeć, aby piętnować i eliminować takie zjawiska. Troska o wysoki standard wykonywania zawodu fizjoterapeuty powinna być zadaniem nas wszystkich, tworzących grupę zawodową, bo tylko w ten sposób możemy uwrażliwić „odpornych” na określone wartości moralne. Fachowość i rzetelność zawodową można wyuczyć, ale predyspozycje moralne (cnoty), tj. uczciwość, życzliwość, sprawiedliwość, wyrozumiałość, tolerancję, szacunek dla drugiego człowieka) można nabyć „od urodzenia” lub w drodze wychowania od najmłodszych lat. jeżeli uda nam się przekonać do poprawy ten niewielki margines osób, to będzie sprzyjać to całej grupie zawodowej. Podniesie się reputacja, prestiż, dobra opinia o jednostce oraz całej wspólnocie zawodowej. A należy pamiętać, iż profesjonalność zawodowa popularyzuje pozycję i znaczenie zawodu fizjoterapeuty w społeczeństwie.

GF: Dzięki obecności sztandaru każde wydarzenie fizjoterapeutyczne zyska bardziej uroczysty, godny charakter. Taki, o który – jak wiemy – od lat troszczy się Pan z sercem i ogromnym zaangażowaniem? To ogromne wyróżnienie i duma dla Pana?
MM: Tak, wbrew temu co widać na zewnątrz (śmiech), w głębi duszy jestem niepoprawnym romantykiem. I wierzę w ludzi, choć wielokrotnie już w życiu zawiodłem się na tych, z którymi współpracowałem, pomogłem, itd. I choć w tej chwili jesteśmy w samorządzie zawodowym, bynajmniej w KRF, bardzo podzieleni i skłóceni, wierzę, iż chociaż ten sztandar będzie nas łączył. Było to widać, gdy po raz pierwszy podczas posiedzenia KRF w dn. 16 lipca br. pokazaliśmy z koleżanką Patrycją Rąglewską sztandar członkom KRF. Wszyscy wstali i bili brawo. Chcę wierzyć, iż to dobry znak i początek czegoś wspólnego. A jeżeli chodzi o uświetnienie różnych okoliczności, to w regulaminie udziału sztandaru KIF, przygotowaliśmy opis udziału Sztandaru m.in. w uroczystościach liturgii Mszy Św., pogrzebach, uroczystych spotkaniach organizowanych przez administrację państwową, samorządu lokalnego, samorządów zawodowych i innych uroczystościach. Myślę, iż udział fizjoterapeuty w poczcie sztandarowym będzie dla niego największym zaszczytem i honorem.

GF: Panie Profesorze, sztandar to nie tylko symbol – to także manifest wspólnych wartości, historii i tożsamości zawodowej. Jakie osobiste znaczenie ma dla Pana ten sztandar? Co – jako fizjoterapeuta z ponad 30-letnim doświadczeniem – widzi Pan w tym znaku dla obecnych i przyszłych pokoleń specjalistów?”

MM: Oczywiście sztandar to przede wszystkim symbol tradycji i tożsamości zawodowej. Mam nadzieję, iż fakt posiadania sztandaru będzie inspiracją i refleksją dla młodszego pokolenia fizjoterapeutów. Może uświadomi im, iż to nie jest tak jak niektórym się wydaje, iż fizjoterapia zaczęła się rozwijać od momentu, gdy oni zaczęli uprawiać ten zawód. Może zrozumieją, iż fizjoterapia w Polsce jest dyscypliną posiadającą bardzo bogatą tradycję, iż tworzyło ją wielu ludzi, o których przez szacunek i ich dokonania należy pamiętać. Że dzięki ich pracy fizjoterapia zyskała w tej chwili trwałe miejsce wśród innych specjalności medycznych, a opierając się na podstawach naukowych, ciągle ewoluuje i doskonali metody i środki, którymi się posługuje. Dlatego wierzę, iż fakt posiadania symboli tożsamości zawodowej pozwoli fizjoterapeutom lepiej ukształtować własną osobowość, wrażliwość, charakter oraz bardziej uczulić go na odpowiedzialność jaką ponosi za pacjenta.

GF: Czy uważa Pan, iż fizjoterapeuci – jako zawód medyczny – potrzebują takich symboli tożsamości zawodowej, by jeszcze mocniej zaznaczyć swoją rolę w systemie ochrony zdrowia?

MM: Oczywiście, iż potrzebujemy takich symboli. Mam tu na myśli zarówno sztandar, jak wspomniane zasady etyki, ale też rotę ślubowania, którą jako Zespół już na początku obecnej kadencji KRF zaproponowaliśmy, aby uzupełnić o nią zasady etyki. Sama idea ślubowania odnosi się do może nieco sformalizowanej, ale jednak uroczystej deklaracji składanej przez osobę, która publicznie zobowiązuje się (przyrzeka, obiecuje) przestrzegać określonych zasad etycznych. Chodziło nam o to, abyśmy jako fizjoterapeuci nie przechodzili nad zasadami etycznymi bezrefleksyjnie. Aby przystępujący do grupy zawodowej mogli złożyć ślubowanie dotyczące przestrzegania zasad etycznych. Wówczas ich znaczenie nabiera większej mocy, a z kolei sprzeniewierzenie się im może skutkować np. ostracyzmem zawodowym lub choćby sankcjami prawnymi.

Dlatego cieszę się, iż coraz częściej, podczas uroczystości dyplomatorium w wyższych uczelniach absolwenci przyjmują rotę ślubowania. Wprowadzenie ceremonii złożenia przysięgi nadaje uroczysty charakter ceremonii wejścia w grono osób wykonujących zawód zaufania publicznego, czyli taki który ma duże znaczenie społeczne i wymaga odpowiednich kwalifikacji zawodowych, czasem zdrowotnych. I najczęściej wymaga też kwalifikacji moralnych i etycznych. Tak zawodem jest właśnie zawód fizjoterapeuty. U lekarzy kończących medycynę i podejmujących praktykę lekarską obowiązuje Przyrzeczenie Lekarskie, będące częścią Kodeksu Etyki Lekarskiej. Pielęgniarki również składają Przyrzeczenie. U nas jest to „Rota ślubowania”.

GF: Ma Pan za sobą ponad trzy dekady pracy zawodowej. Co uważa Pan za swoje największe osiągnięcie? Czy są momenty, z których jest Pan szczególnie dumny?
MM: Hm, największym osiągnięciem jest fakt, iż wytrwałem w tym zawodzie ponad 30 lat (śmiech). Oczywiście żartuję, ale rzeczywiście bywało ciężko wytrwać w zawodzie, w którym przez kilkanaście pierwszych lat słabo się zarabiało, a jeżeli chciało się godnie żyć, to trzeba było pracować po kilkanaście godzin dziennie na kilku etatach. Do tego wymagało się od nas ustawicznego podnoszenia kwalifikacji (kształcenia), samemu człowiek miał ambicje, aby uzyskać stopień doktora, dra habilitowanego itd. Trudno było to wszystko pogodzić, aby z jednej strony utrzymać rodzinę, z drugiej realizować się naukowo, a z jeszcze innej godnie zarobić. Dzisiaj, po 31 latach pracy zawodowej wiem, iż wszystko da się pogodzić, choć było to kosztem wyrzeczeń, czasu wolnego, urlopu, rodziny, i wielu innych przyjemności. Poza tym w tej chwili fizjoterapeuta bezpośrednio po studniach naprawdę zarabia już godne pieniądze. Pamiętam jak na początku mojej pracy w szkole podstawowej zarabiało się ok. 1 tys. więcej miesięcznie, a my mogliśmy tylko pomżyć o takich zarobkach. Od kilku lat sytuacja zmieniła się na naszą korzyść, choć należy pamiętać, iż nie przyszło to samo, tylko musieliśmy to sobie wywalczyć. I nie chodzi wyłącznie o strajki, ale udowodniliśmy też swoim przygotowaniem, wykształceniem, profesjonalizmem, iż zasługujemy, aby godnie zarabiać, tak jak inne zawody medyczne. Patrząc z perspektywy mojej aktywności zawodowej, nie żałuję, iż nie zostałem lekarzem, jak chcieli rodzice, ani polonistą, o której myślałem. Wybrałem fizjoterapię (wówczas rehabilitację ruchową), aby pogodzić oczekiwania rodziców i moje zamiłowanie do sportu (w młodości uprawiałem lekką atletykę). Odnalazłem się w tym zawodzie i udało mi się dzieci wielu znajomych zachęcić do wyboru tego zawodu.

Czy były momenty, w których byłem dumny? Oczywiście. Wytrwałością i ciężką pracą uzyskałem w 2002 r. doktorat, w 2015 r. habilitację. Od 31 pracuję jako fizjoterapeuta w Szpitalu Specjalistycznym MSWiA w Głuchołazach, od 1998 r. w Politechnice Opolskiej na stanowisku profesora uczelni. Przede mną jeszcze jedno wyzwanie, czyli próba uzyskania tytułu profesora. Ale momenty dumy były nie tylko, gdy osiągałem kolejne szczeble. Momenty te towarzyszą za każdym razem, gdy uda mi się pomóc drugiemu człowiekowi, usprawnić, poprawić jego jakość życia. To jest clou naszego zawodu.

GF: Jak zmieniła się polska fizjoterapia od czasu, gdy zaczynał Pan swoją drogę zawodową? Jakie przełomy uważa Pan za najważniejsze dla rozwoju tej dziedziny?
MM: Obserwuję tę ewolucję od kilkudziesięciu lat. Pamiętam, gdzie byliśmy w połowie lat 90. XX w., gdy nazywano nas często masażystami, względnie fizykoterapeutami. Fizjoterapeutami nikt nas nie nazywał. Obecnie, chyba większość społeczeństwa wie kto to jest fizjoterapeuta i na czym polega fizjoterapia. Niestety 30 lat temu łatwiej było dostać się na zabiegi fizjoterapeutyczne, nie było praktycznie kolejek. w tej chwili pół roku oczekiwania to minimum. Kiedyś traktowano nas jako jeden z elementów procesu rehabilitacji medycznej, w którym zawsze najważniejszy był lekarz. Dzisiaj jesteśmy samodzielnym zawodem medycznym, z szerokimi kompetencjami. Choć pamiętam, gdy na początku mojej pracy, przyszedł ordynator oddziału wewnętrznego i powiedział: „Panie Mariuszu proszę zaproponować terapię usprawniania, bo Pan lepiej się na tym zna niż ja”. Urosłem wtedy chyba o kilka centymetrów, taki byłem dumny. Ale do końca nie byłem pewny czy zasłużyłem sobie na to wiedzą i umiejętnościami, czy było to zachowanie spowodowane faktem, bo lekarz znał mnie od urodzenia, gdyż dzieciństwo spędzałem głównie w szpitalu, gdy chodziliśmy z mamą do taty na dyżur, bo jest lekarzem (śmiech). Ale tak, przebyliśmy długą drogę, aby jako fizjoterapeuci znaleźć się w tym miejscu, w którym jesteśmy obecnie. Myślę, iż największym przełomem w tym okresie było uchwalenie ustawy o zawodzie fizjoterapeuty w 2015 r. Od tego momentu zyskaliśmy większą samodzielność, ale też odpowiedzialność. Dlatego mówię swoim studentom, iż ustawę należy przestrzegać, ale też o nią dbać, bo jest wielu, którzy chcieliby zmienić jej zapisy i ograniczyć naszą autonomię zawodową.

GF: Gdy patrzy Pan dziś na to, gdzie znajduje się polska fizjoterapia – i w jakim kierunku zmierza – czy ma Pan poczucie, iż wspólnie osiągnęliście coś wyjątkowego?
MM: Tak, dopóki byliśmy razem, np. walczyliśmy o ustawę o zawodzie fizjoterapeuty, godne płace, sprzeciwialiśmy się wprowadzeniu do ustawy klauzuli sumienia, to byliśmy silni. Przeciwnik był, gdzie indziej. Dzisiaj trochę znaleźliśmy się w sytuacji, gdy „rewolucja pożera swoje dzieci”. Walczymy sami ze sobą. I wobec tego się sprzeciwiam. Uważam, iż osłabia nas to jako grupę zawodową, czasami choćby ośmiesza lub kompromituje. Jesteśmy tak podzieleni jak społeczeństwo polskie: jedna grupa zawodowa, dwa, trzy plemiona. Nie służy to ani nam, ani pacjentom, bo zamiast rozwiązywać problemy dnia codziennego, zajmujemy się wojną podjazdową lub jak kto woli wojną na górze. Czy to się zakończy? Nie wiem. Dopóki ambicje, zwary i osobiste animozje będą brały górę, przez cały czas będziemy podzieleni. Różnimy się w wielu kwestiach, mamy różne wizje i kierunki rozwoju. Pewnie żadna ze stron nie chce źle, ale niestety nie potrafimy ze sobą rozmawiać przekonywać się na argumenty. Dopóki nie będzie szacunku i zrozumienia, nic się nie zmieni.

GF: A czego jeszcze życzyłby Pan sobie i całemu środowisku fizjoterapeutów w kolejnej dekadzie? Co powinno być wspólnym celem na przyszłość – zarówno zawodowo, jak i systemowo?
MM: Myślę, iż najważniejszą sprawą jest obronić te kompetencje, które posiadamy w tej chwili oraz podjąć kroki w celu ich poszerzenia. Mam na myśli m.in. powołanie fizjoterapeuty pierwszego kontaktu, aby odciążyć system i skrócić kolejki. Kolejną sprawą są uprawnienia do przerywania ciągłości skóry (akupunktura, suche igłowanie), przepisywania leków (NLPZ), które i tak stosujemy w terapii, wypisywania zwolnienia od pracy dla pacjenta korzystającego z zabiegów fizjoterapeutycznych (np. do trzech dni). Oczywiście, podstawowym wyzwaniem jest obronić zapisy ustawy o zawodzie i ją znowelizować do aktualnych potrzeb. I chyba najważniejsza sprawa, aby zakończyć wojny wewnętrzne, nabrać więcej szacunku do siebie i strzec każdego dnia godność oraz dobre imię każdego z nas, który tworzy wspólnotę, jaką jest samorząd zawodowy.

GF: Dziękujemy za wywiad.

Idź do oryginalnego materiału