Siedmioletnia Anastazja zginęła w irańskim ataku. Czekała na leczenie. "Moja córeczka gaśnie"

wiadomosci.gazeta.pl 2 tygodni temu
Nie żyje siedmioletnia Anastazja, która czekała na leczenie onkologiczne w Izraelu. Jak przekazała fundacja Siepomaga.pl, powodem był irański atak. Niedługo przed śmiercią matka dziecka dodała wpis.
Irański atak zabił siedmiolatkę
Chora na białaczkę siedmioletnia Anastazja Buryk zginęła w sobotę 14 czerwca podczas irańskiego ataku rakietowego na izraelskie miasto Bat Jam - przekazała fundacja Siepomaga.pl, która pomagała zbierać pieniądze dla dziewczynki na leczenie onkologiczne. "Wraz z Nastią zginęła jej mama, babcia oraz dwóch nastoletnich siostrzeńców mamy. To niewyobrażalne, jak okrutny potrafi być los. Żadne słowa nie wyrażą ogromu tragedii tej rodziny" - napisała fundacja. Jak poinformowano, wszyscy jej członkowie znaleźli się pod gruzami domu, w którym mieszkali.


REKLAMA


Anastazja chorowała na ostrą białaczkę lifoblastyczną
Jak informowała mama Anastazji, choroba dziecka zaczęła się niepozornie. Dziewczynka zaczęła być bowiem bardziej zmęczona, a uczuciu temu towarzyszyła temperatura. "Myślałam, iż to przeziębienie. Córka nie chciała jeść, była blada... Na ciele zaczęły pojawiać się siniaki. To był znak, iż dzieje się coś strasznego" - napisała mama siedmiolatki. Kobieta skonsultowała więc stan dziecka z lekarzami, którzy na podstawie wyników zdiagnozowali u dziewczynki ostrą białaczkę lifoblastyczną. "W szpitalu powiedzieli, iż pojawienie się na oddziale jeden dzień później skutkowałoby śmiercią" - pisała mama dziecka. W związku z tym rozpoczęto chemioterapię.


Zobacz wideo Sekundy od tragedii. Auto pędziło wprost na dziecko


Ostatni wpis matki Anastazji
Ostatni wpis matki dziecka pojawił się 8 kwietnia. "Już czwarty tydzień utrzymuje się gorączka - nie przekracza 38,1, ale ostatnie trzy dni to prawdziwe piekło. Nie je. Nie pije. Cały czas wymiotuje" - napisała kobieta. Dziewczynka miała ważyć wówczas 16,5 kg i nie mogła przyjmować leków doustnie z powodu wymiotów. "Boję się. Boję się, iż zobaczę krew w wymiotach. Boję się, iż nie zdążę. Neurolog zagląda do niej codziennie, czasem kilka razy dziennie. Ale patrzę na nią i ściska mi się serce. Moja córeczka gaśnie w oczach" - napisała matka dziecka.


Źródło: Siepomaga.pl
Idź do oryginalnego materiału