W Polsce nie ma pryszczycy, ale wystąpiła u naszych sąsiadów – na Węgrzech i Słowacji. Służby apelują o wzmożoną ostrożność.
Krzysztof Jan Klęczar, wojewoda małopolski, apeluje do posiadaczy bydła, owiec, kóz, świń oraz innych zwierząt parzystokopytnych o zachowanie szczególnej czujności. Za wszelkie działania profilaktyczne i kontrolne w terenie odpowiedzialni są m.in. powiatowi lekarze weterynarii.
Pryszczyca to choroba zakażna zwierząt parzystokopytnych. Obejmuje całe stada, a nie poszczególne osobniki. Charakterystyczne objawy to gorączka, spadek tzw. nieśności i brak apetytu.
„Później pojawiają się pęcherze na języku, w jamie gębowej, racicach i to wszystko później pęka, po czym następuje owrzodzenie” – opisuje obrazowo na prośbę Faktów Oświęcim Agnieszka Stachera, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Oświęcimiu.
Takie przypadki należy niezwłocznie zgłosić do wójta lub burmistrza, starosty, powiatowego lekarza weterynarii. Wszyscy hodowcy powinni o tym wiedzieć, gdyż postępowanie w przypadku zwierzęcych chorób zakaźnych wynika z przepisów sanitarnych i weterynaryjnych.
A co my, zwykli zjadacze chleba, powinniśmy robić? jeżeli prowadzimy higieniczny tryb życia, nie musimy niczego zmieniać. Pandemia koronawirusa nauczyła nas często i dokładnie myć ręce i tego się należy trzymać.
Z pewnością nie należy kupować mięsa i innych produktów odzwierzęcych z nieznanego, niepewnego źródła. To jednak zachowanie bezpieczne nie tylko w razie zagrożenia pryszczycą, ptasią lub świńską grypą, ale norma obowiązująca zawsze.
„Panikować nie należy, ale uważać zawsze trzeba” – apeluje lek. wet. Agnieszka Stachera.