Pokazała kolację, jaką dostała na porodówce. "Myślałam, iż największy szok to balonik"

gazeta.pl 9 godzin temu
Ile doświadczeń związanych z porodem, tyle opinii dotyczących jedzenia na szpitalnych oddziałach położniczych lub na patologii ciąży. Każda mama ma na ten temat coś innego do powiedzenia. A jak szpitalne menu wspominają nasze czytelniczki?Jedna z użytkowniczek TikToka opublikowała nagranie, na którym pokazała, co zaskoczyło ją podczas pobytu w szpitalu. Kobieta przebywała na oddziale położniczym, by wywołać poród. To nie procedury medyczne były jednak tematem filmiku, a jedzenie, które dostała w placówce.
REKLAMA


Zobacz wideo


Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"


Pokazała szpitalną kolację. "Szok!"Nagranie autorka opatrzyła komentarzem: "Szok! Tego nie spodziewałam się noc przed porodem". Dodała też: "Pierwsza noc w szpitalu z balonikiem. Myślałam, iż największy szok to sam balonik. A tu wjeżdża kolacja". Na krótkim filmiku kobieta pokazała talerz z pieczywem, kosteczką masła, plastrem wędliny i połówką papryki. Jedzenie na porodówce? Zdania są podzielonePod nagraniem pojawiło się wiele komentarzy użytkowniczek TikToka. Kobiety pisały: "W szpitalu na oddziale ginekologicznym też był dla mnie szok, gdy na kolację na talerzu zobaczyłam dwie kromki chleba, dwa plasterki ogórka, jeden plasterek sera i małe opakowanie masła"; "Leżałam 10 dni na patologii i nigdy nie dostałam tak dużego kawałka papryki"; "Jestem teraz w szpitalu i dziś dostałam do śniadania połówkę zgniłego pomidora". Nie wszystkie narzekały na szpitalne jedzenie. Jedna z internautek napisała: "Z czym wy macie problem? Dostajecie świeże warzywo, kawałek wędliny, chleb i masło. Całkiem w porządku". Inna stwierdziła: "W moim szpitalu było dobre jedzonko i często rozmaite". Mężowi jedzenie też smakowałoO doświadczenia dotyczące jedzenia na szpitalnych oddziałach położniczych spytaliśmy trzy mamy. Każda z nich inaczej wspomina szpitalne menu. - Dwa razy rodziłam w warszawskim szpitalu św. Zofii, w odstępie czterech lat. Za pierwszym razem jedzenie było pyszne: duże porcje, świeże warzywa, estetycznie wszystko podane, możliwe dokładki - mówi w rozmowie z eDziecko.pl Natalia (nazwisko do wiadomości redakcji). - A za drugim razem... jeszcze lepsze. choćby mój mąż się zajadał, bo gdy pani go zobaczyła, dała nam dodatkową porcję zupy - dodaje nasza rozmówczyni.


"Odechciewało się choćby próbować"- Trzy porody, dwa różne szpitale i dwa zupełnie inne doświadczenia - mówi w rozmowie z eDziecko.pl Paulina (nazwisko do wiadomości redakcji). - W jednym z nich byłam naprawdę pozytywnie zaskoczona: posiłki były świeże, ciepłe, smaczne i, o dziwo, ładnie podane. W drugim... cóż. Jedzenie było tak nieapetyczne, iż odechciewało się choćby próbować - dodaje. "Byłam wiecznie głodna"- Rodziłam dwa razy w tym samym szpitalu, im. św. Rodziny w Warszawie, w odstępie trzech lat - mówi w rozmowie z eDziecko Sylwia (nazwisko do wiadomości redakcji). - Jedzenie było poprawne. Typowo szpitalne. Bez smaku, bez przypraw i w charakterystycznym burym kolorze. Byłam jednak wiecznie głodna, więc nie przeszkadzało mi to. Gdy po trzech latach znów zjawiłam się na oddziale, pamiętam, iż jedzenie było lepsze, ale główny problem nie zniknął: porcje były bardzo małe - twierdzi Sylwia.- Dobrze, iż przy drugim dziecku się zabezpieczyłam i oprócz pampersów, podkładów i wszystkich porodowych akcesoriów zabrałam też worek jedzenia. Dzieliłam się nim potem z moją współlokatorką, która też była głodna. To były czasy pandemii, sklepik szpitalny był zamknięty, podobnie jak cały oddział, więc choćby nikt nie mógł nam "z zewnątrz" żadnej "kontrabandy" przekazać - wspomina nasza rozmówczyni.- Żywienie w szpitalach położniczych i na porodówkach w ostatnich latach bardzo się zmieniło. Do lamusa odeszły przekonania, iż z diety kobiety po porodzie trzeba eliminować wiele pokarmów - mówi w rozmowie z eDziecko.pl Joanna Giza-Gołaszewska, dietetyczka kliniczna ze Smakfit.pl. - Zgodnie z obecnymi standardami taka dieta powinna być oparta na zasadach zdrowego żywienia, bez wykluczania surowych warzyw - w tym kapustnych - i owoców, razowego pieczywa i produktów mlecznych - dodaje. Wymienia, iż jeżeli chodzi o ograniczenia, to powinny one dotyczyć produktów wysokoprzetworzonych, fast foodów i słodyczy. - Ale to dotyczy wszystkich, a nie tylko młodych mam - przypomina dietetyczka.


A Ty? Jakie masz doświadczenia związane ze szpitalnym jedzeniem? Daj znać w komentarzu lub napisz wiadomość: [email protected]
Idź do oryginalnego materiału