Niektóre wojny toczą się po cichu – w komentarzach na Facebooku, w spojrzeniach na placu zabaw, w rozmowach z teściową przy kawie. Wśród nich jedna zdaje się nie mieć końca: wojna o karmienie. Piersią czy butelką? Naturalnie czy sztucznie? Lepsze mleko mamy czy modyfikowane z apteki?
Na pierwszy rzut oka to tylko pytanie o sposób żywienia niemowlęcia. Ale pod spodem kryją się emocje, osądy, lęki i – bardzo często – poczucie winy. Bo w tej debacie nie chodzi już tylko o wybór. Chodzi o wartość matki. A to boli najbardziej.
Karmisz butelką? „Szkoda…”
Wyobraź sobie kobietę karmiącą swoje kilkutygodniowe dziecko mlekiem modyfikowanym. W kawiarni. Albo w poczekalni u pediatry. Nagle – niby mimochodem – pada zdanie: „A nie próbowałaś karmić piersią? To takie ważne dla odporności…”.
Znasz to? A może sama tak powiedziałaś? Trudno się dziwić – przez lata karmienie piersią promowano jako jedyną słuszną drogę. I oczywiście – ma ono mnóstwo zalet: buduje odporność, bliskość, reguluje laktację. Ale czy to znaczy, iż matka, która karmi butelką, jest gorsza?
Tu właśnie rodzi się problem. Bo pod przykrywką troski bardzo łatwo przemycamy ocenę.
Mleko modyfikowane = porażka?
Niektóre kobiety nie mogą karmić piersią – z powodów zdrowotnych, psychicznych, po trudnym porodzie, po depresji poporodowej. Inne nie chcą – i mają do tego pełne prawo. I żadna z tych decyzji nie powinna być piętnowana.
Psycholożki i doradczynie laktacyjne coraz częściej podkreślają: najważniejsze jest dobro mamy i dziecka – nie idealna metoda. Bo zestresowana, przemęczona matka, która walczy z laktacją mimo bólu i łez, nie da dziecku więcej bliskości niż ta, która spokojnie karmi butelką i patrzy mu w oczy z czułością.
Dość dzielenia: matka to nie system do oceniania
Współczesne mamy mają już dość. Dość „komitetu oceniającego” na forach, dość list porad, które zaczynają się od „musisz”, dość memów z przesłaniem: „prawdziwa matka to…”.
Prawdziwa matka to ta, która kocha. Która szuka swojej drogi. Która nie chce nikogo naśladować, ale pragnie być wysłuchana i zrozumiana.
Może właśnie dlatego coraz więcej kobiet mówi: przestańmy się oceniać. Karmisz piersią? Super. Karmisz butelką? Też super. Twoje dziecko jest najedzone, spokojne, a ty czujesz się dobrze? Bingo.
A co z „dobrem dziecka”?
To pytanie wraca jak bumerang. Ale czy naprawdę sądzisz, iż dziecko czuje się lepiej z matką wykończoną presją, niż z matką, która odnalazła własny rytm? Warto przypomnieć sobie słowa dr Katarzyny Korpolewskiej, psycholożki i terapeutki: „Matka szczęśliwa to matka wystarczająco dobra. A dobra matka nie znaczy doskonała”.
Nie chodzi o to, by rezygnować z promowania karmienia piersią – chodzi o to, by oddać matkom wybór bez strachu przed oceną. Bo świat nie potrzebuje idealnych matek. Potrzebuje matek autentycznych, wspierających się nawzajem – niezależnie od tego, czy w torbie mają laktator czy butelkę z mieszanką.
A ty?
Pomyśl tylko – ile razy czułaś się oceniana? A ile razy sama – świadomie lub nie – oceniłaś? Może czas zakończyć te ciche wojny i zacząć mówić: „Widzę cię. I wiem, iż robisz najlepiej, jak potrafisz”.
źródło zdjęcia: https://pixabay.com/pl/photos/matka-kobieta-ludzie-dziecko-2605133/
Magdalena Kwiatkowska