

Bezpieczeństwo Polaków w kryzysie zaczyna się od zdrowia. – W ciągu dziesięciu lat jesteśmy w stanie zbudować taką obronę cywilną, jakiej jeszcze świat nie widział – mówi Jarosław Goraj ze stowarzyszenia Świadoma Obrona Cywilna, strateg, wizjoner, miłośnik survivalu, który tworzy realny System Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej
Czym zajmuje się stowarzyszenie Świadoma Obrona Cywilna? O sobie piszecie: „Konsekwentnie budujemy mosty między administracją publiczną, organizacjami społecznymi, środowiskiem naukowym i obywatelami”.
Nasze stowarzyszenie powstało na początku 2025 roku z inicjatywy środowisk szkoleniowych, w tym naszej firmy CCD Skills, w ramach której od kilku lat szkolimy ludzi w zakresie bezpieczeństwa i reagowania w sytuacjach kryzysowych. Szczególnym impulsem do rozpoczęcia działań była dla nas ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej z 5 grudnia 2024 roku, która weszła w życie w styczniu. Jest to ustawa przełomowa, dająca narzędzia do budowania odporności naszego kraju wobec różnego rodzaju kryzysów – od tych wewnętrznych, takich jak np. kataklizmy przyrodnicze, po zagrożenia geopolityczne, w tym konflikty zbrojne. Ustawa obejmuje dwie przestrzenie: ochronę ludności w czasie pokoju oraz obronę cywilną w stanach wyjątkowych i wojennych. Nasze stowarzyszenie powstało, aby realizować działania na obu tych płaszczyznach.
W jaki sposób zamierzacie je wcielić w życie? Czy są w tych działaniach kwestie związane z ochroną zdrowia w sytuacjach nadzwyczajnych?
Działania, które będziemy realizować, można podzielić na trzy najważniejsze obszary – dwa dotyczą właśnie ochrony zdrowia. Pierwszy obszar to infrastruktura. Media mówią przede wszystkim o konieczności budowania schronów, my jednak proponujemy znacznie szersze podejście – budowę specjalnych miejsc w każdej gminie, w których będzie można magazynować sprzęt ratowniczy, leki, artykuły pierwszej pomocy czy utworzyć szpital polowy. Idealnym przykładem, na którym chcemy się wzorować, są budynki Ochotniczych Straży Pożarnych. Według nas w każdej społeczności liczącej ok. 20 tysięcy mieszkańców powinna powstać taka baza obrony cywilnej.
Drugi obszar?
To zasoby. Polskie gminy zaczynają się już zaopatrywać w sprzęt niezbędny do utworzenia struktur obrony cywilnej, ale brakuje im doświadczenia w kwestii magazynowania paliwa, wody, żywności czy właśnie leków. Ze zdumieniem obserwujemy, iż ta kwestia „leży” w całym kraju. Natomiast trzeci obszar – o którym mówi się najmniej, a który jest najważniejszy – to struktura organizacyjna. Jak dotąd nikt w Polsce, poza naszym stowarzyszeniem, nie stworzył modelu funkcjonowania obrony cywilnej w społecznościach lokalnych. Chodzi o szkolenie ludzi nie tylko z podstawowych zasad bezpieczeństwa oraz tego, jak mają się przygotować na wypadek sytuacji nadzwyczajnych, ale przede wszystkim o przygotowanie ich do funkcjonowania w sytuacji wojny. Jeździmy po całym kraju – od gminy do gminy, od miasta do miasta – i widzimy, iż adekwatnie nikt nie rozumie, czym jest obrona cywilna.
Wytłumaczmy.
Obrona cywilna to nie jest bronienie obywateli – to bronienie się obywatelami. W sytuacjach kryzysowych wojsko chroni kraj, natomiast obrona cywilna polega na tym, iż obywatele organizują się, wspierają nawzajem i w ten sposób odciążają wojsko. Jesteśmy jedyną organizacją, która opracowała model obrony cywilnej określony w ustawie jako Korpus Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej. Proponujemy stworzenie ok. 30 zespołów korpusowych przeznaczonych do różnych zadań – wśród nich powstaną zespoły ds. opieki zdrowotnej i ratownictwa medycznego. Powstaje również program współpracy z aptekami. Prowadzimy zaawansowane rozmowy z Naczelną Izbą Aptekarską przede wszystkim dotyczące sposobów magazynowania leków, zarówno na wypadek „chorób krótkoterminowych” – jak np. infekcje bakteryjne czy wirusowe – jak i chorób przewlekłych.
Dziś pacjent, przychodząc do apteki, może zamówić lek „na jutro”. Jak miałoby to wyglądać w sytuacji kryzysowej?
Chcemy, aby apteki stały się „podmiotami ochrony ludności i obrony cywilnej”. W przypadku chorób przewlekłych powinno wyglądać to tak, iż pacjent zawiera z wybraną apteką minikontrakt na przechowywanie dla niego konkretnych leków (np. na rok), za które płaci wcześniej, czyli „z góry”. Ma wtedy pewność, iż leku mu nie zabraknie, a apteka – iż lek sprzeda. Osoby leczące się przewlekłe powinny również pamiętać o umieszczeniu swoich leków w plecaku ewakuacyjnym – wcześniej, nie w sytuacji nadzwyczajnej, gdy liczy się czas i trzeba gwałtownie opuścić miejsce zamieszkania.
Co z lekami na „choroby krótkoterminowe”?
Koszty magazynowania tych leków ponosiłyby gminy. Natomiast za trzecią grupę leków niezbędnych w sytuacji konfliktu zbrojnego – np. dla osób poszkodowanych lub wojska – płaciłoby państwo. Takie podejście pozwoli zapewnić dostęp do leków w sytuacjach kryzysowych, jednocześnie minimalizując straty i ograniczając ryzyko ich przeterminowania.
Tylko skąd na to wszystko wziąć pieniądze? Skala wydatków wydaje się ogromna.
Ustawa przewiduje przekazywanie 0,3 proc. PKB rocznie na obronę cywilną. Zostało to wpisane do Programu Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej na lata 2025–2026. Kolejny program obejmie następne cztery lata. Policzyliśmy, iż pełna realizacja ustawy przez dziesięć lat będzie kosztować ok. 120 mld zł, czyli średnio 12 mld zł rocznie; jest to kwota mieszcząca się w ramach ustawy i bynajmniej niewygórowana. Jako stowarzyszenie uważamy, iż w ciągu tych dziesięciu lat jesteśmy w stanie zbudować taką obronę cywilną w naszym kraju, jakiej jeszcze świat nie widział. Będzie to narodowa odporność na miarę XXI wieku – nowoczesna, ogólnokrajowa, wpasowana w nasze geopolityczne położenie, zgodna z naszą narodową mentalnością i wykorzysująca nasze cechy narodowe.
Jeśli nie pieniądze, to jakie największe bariery w realizacji ustawy dostrzegacie?
Nie ukrywam, iż najsłabszym ogniwem jak dotąd okazali się wojewodowie, którzy największy problem mają… z podziałem pieniędzy. Przykładowo: burmistrz wnioskuje o pieniądze na określony wydatek, ale wojewoda nie wie, czy może się zgodzić, więc pisze w tej sprawie do ministerstwa, która raz się zgadza, a raz nie. Brakuje jednolitych przepisów i koordynacji z resortami. Jesteśmy jednak przekonani, iż uda nam się zrealizować cele, szczególnie iż nasz program oparliśmy na pewnym modelu, który w naszym kraju odniósł spektakularny sukces.
Jakim?
Ochotniczych Straży Pożarnych. OSP znakomicie funkcjonują w Polsce od piętnastu lat i mogą służyć za wzór dla struktur obrony cywilnej. Ludzie do OSP chcą należeć, chcą się szkolić, pomagać. To fenomen na skalę światową.
Czy w kontekście ochrony zdrowia planujecie również działania edukacyjne, np. szkolenia z pierwszej pomocy?
Zdecydowanie tak, to kolejny bardzo istotny element Systemu Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej. Chcemy, aby w szkołach oraz miejscach pracy powrócił trend prowadzenia szkoleń z pierwszej pomocy przedmedycznej, a także optymalnie zajęć z samoobrony i zaawansowanego ratownictwa pola walki. To temat, który będziemy podejmować w naszych kolejnych rozmowach.
Rozmawiała: Ewa Podsiadły-Natorska














