"Nie chronił mnie nikt". Psychiatra o traumie, która wynika z "przymykania oczu"

mamadu.pl 1 tydzień temu
Trauma dziecięca nie zawsze wygląda tak, jak myślimy. To nie tylko dramatyczne wydarzenia zapisane w aktach sądowych czy na kartach historii medycznej. Czasem trauma to to, co się nie wydarzyło, a powinno. To milczenie, kiedy trzeba było krzyknąć. To spojrzenie w bok, kiedy trzeba było stanąć w obronie.


Dr Bessel van der Kolk, światowy ekspert w dziedzinie traumy, podkreśla, iż cierpienie z dzieciństwa nie dotyczy wyłącznie tego, co ci zrobiono. Chodzi również o to, kto cię nie ochronił.

Kiedy jedno z rodziców przymyka oczy na krzywdę – czy to fizyczną, emocjonalną, czy słowną – dziecko cierpi nie tylko z powodu tego, co się dzieje. Cierpi również przez zdradę zaufania. Przez pustkę, która pojawia się wtedy, gdy nikt nie powiedział "stop". Gdy nikt nie stanął między nim a bólem.

To właśnie ten brak – brak obecności, brak głosu, brak reakcji – zostaje z dzieckiem na długie lata. I to on może najbardziej ranić.

Dziecko jako ofiara


Dla dziecka rodzic to cały świat. To bezpieczna baza, opoka, pierwsze źródło znaczeń i emocji. jeżeli oprawcą jest ktoś bliski, a drugi dorosły – zamiast ochrony – oferuje milczenie albo zaprzeczenie, dziecko zostaje emocjonalnie osierocone.

Czuje, iż jego cierpienie nie ma znaczenia. Że coś musi być z nim nie tak, skoro nikt go nie broni.

Tak rodzi się wewnętrzne przekonanie:


– "Moje uczucia są zbyt trudne dla innych".

– "Nie zasługuję na pomoc".

– "Muszę radzić sobie sam, zawsze".

To przekonania, które nie znikają, gdy dziecko dorasta. Zostają – cicho, uparcie – w relacjach, zaufaniu, obrazie siebie.

Nadzieja


Na szczęście, jak pokazują dziesięciolecia badań – m.in. przełomowe badanie Kauai Emmy Werner czy prace Harvard’s Center on the Developing Child – jeden dorosły, który jest stabilny, wspierający emocjonalnie i obecny, może zmienić bieg tej historii.

To może być mama. Albo tata. Albo ciocia, dziadek, nauczyciel, psycholog, opiekun. Jeden człowiek, który mówi:

– "Twoje uczucia mają znaczenie".

– "Nie jesteś zbyt wrażliwy. Jesteś dokładnie taki, jaki masz być".

– "Jestem tutaj. I zostaję".

Nie chodzi o idealnego dorosłego. Chodzi o dorosłego, który widzi, słucha, nie unika. Który nie próbuje natychmiast "naprawić" dziecka, ale pozwala mu być. Z całą jego wrażliwością, gniewem, smutkiem.

Możesz coś zmienić


Nawet jeżeli współdzielisz rodzicielstwo z osobą, która nie zawsze stawia dobro dziecka na pierwszym miejscu – wciąż możesz zrobić ogromną różnicę.

Oto kilka kluczowych wskazówek:


– Bądź bezpieczną przestrzenią. Mów: "Zawsze będę cię słuchać, wierzyć ci i chronić".

– Reaguj. jeżeli dziecko usłyszało coś bolesnego – choćby od drugiego rodzica – powiedz: "To nie było w porządku. Zasługujesz na szacunek".

– Nie broń oprawcy. Pozwól dziecku mówić swobodnie. Nie usprawiedliwiaj. Po prostu bądź i słuchaj.

– Modeluj zdrową relację. Powiedz: "Przykro mi, iż musiałeś przez to przejść. Jestem z tobą. Kocham cię takiego, jaki jesteś".

– Pozostań stały. jeżeli drugi rodzic jest niestabilny – ty bądź kotwicą. Twoja konsekwencja daje dziecku poczucie, iż świat ma sens.

Obecność


Słowa rodzica stają się wewnętrznym głosem dziecka. Dlatego tak ważne jest, jak mówimy, zwłaszcza wtedy, gdy stawiamy granice. Łagodność to nie słabość – to komunikat: "Nawet gdy coś poszło nie tak, przez cały czas cię kocham. przez cały czas jesteś ważny".

Nie zawsze da się zapobiec krzywdzie. Jednak zawsze da się pomóc ją unieść.

Dzieci nie potrzebują perfekcyjnego świata. Potrzebują jednego dorosłego, który mówi: "Widzę cię. Wierzę ci. Jesteś ważny".

Idź do oryginalnego materiału