"Nagrodą za grzeczność jest depresja". Całe pokolenia żyją w prawdzie tego zdania

mamadu.pl 18 godzin temu
Marshall Rosenberg – twórca Porozumienia Bez Przemocy – nie bał się stawiać mocnych tez. Jedna z nich brzmi jak cios: "Nagrodą za grzeczność jest depresja". I chociaż wielu z nas nauczyło się być "grzecznymi" już w dzieciństwie, dopiero od niedawna rozumiemy, ile nas ona kosztowała.


Definicja grzeczności


Nie chodzi o uprzejmość, szacunek czy kulturę osobistą. Chodzi o grzeczność rozumianą jako rezygnację z siebie – z własnych emocji, potrzeb, zdania, granic – po to, by nie sprawiać kłopotu.

Bycie "grzecznym" to niewyrażanie gniewu, ukrywanie smutku, uśmiechanie się wtedy, gdy boli. To mówienie "tak", gdy wszystko w środku krzyczy "nie". To dostosowywanie się, by nie stracić miłości, akceptacji, bezpieczeństwa.

Grzeczny, czyli cichy, grzeczny, czyli podporządkowany. Zależny. Posłuszny.

Wielu z nas właśnie tak rozumiało dzieciństwo – i w dorosłości płaci za to cenę.

Depresja


Depresja często nie przychodzi z hukiem. Przychodzi cicho – jak dziecko, które już nie ma siły być grzeczne. Które nauczyło się, iż nie wolno krzyczeć, płakać, domagać się, być "trudnym". Więc nie domaga się już niczego.

Zaczyna gasnąć. Traci kontakt z sobą. Z potrzebami, które nigdy nie zostały nazwane. Z emocjami, na które nie ma pozwolenia.

Grzeczność w nadmiarze bywa jak pancerz – może i chroni, ale nie pozwala oddychać.

Pokolenia niewysłuchanych


To nie jest opowieść o jednostkach. To historia pokoleniowa.

Wielu naszych rodziców i dziadków przetrwało trudne czasy dzięki grzeczności – uległości wobec systemu, rodziny, kościoła, władzy. Tłumili siebie, bo nie było przestrzeni na nic więcej. A potem przekazali nam ten sposób życia jako jedyny "dobry" i "moralny".

Nie złośliwie. Z niewiedzy.

Jednak prawda jest taka, iż nikt nie powinien płacić depresją za cudzy spokój.

Czego nas nie nauczono


Nie nauczono nas, iż można być ważnym bez bycia uległym.

Nie pokazano, iż gniew to emocja sygnalizująca granicę – a nie grzech.

Nie pozwolono na mówienie "nie" bez poczucia winy.

Nie wytłumaczono, iż autentyczność jest ważniejsza niż opinia innych.

Efekt? Pokolenia ludzi, którzy potrafią być funkcjonalni, ale nie szczęśliwi. Którzy "dobrze się uczą", "są uprzejmi", "nie sprawiają problemów" – i po cichu cierpią.

Autentyczność


Marshall Rosenberg nie nawoływał do rewolucji bez hamulców. Jego Porozumienie Bez Przemocy to propozycja: bądź autentyczny, nie raniąc. Mów prawdę, ale z empatią. Słuchaj, nie rezygnując z siebie.

To zupełnie inny model relacji. I ogromne wyzwanie, jeżeli przez całe życie uczyłeś się jedynie milczeć i dostosowywać.

Dobra wiadomość jest taka: z grzeczności można się wyleczyć. Nie poprzez bunt pełen złości, ale poprzez stopniowy powrót do siebie – do emocji, które były zakazane. Do potrzeb, które były ignorowane. Do głosu, który trzeba było stłumić.

Może największym darem, jaki możemy dać sobie – i kolejnym pokoleniom – jest wolność od "grzeczności" za wszelką cenę. Może, zamiast pokazywać dzieciom, jak być posłusznymi, pokażmy im, jak być prawdziwymi. "Grzeczny człowiek" może łatwiej pasować do systemu. Jednak tylko autentyczny i wolny człowiek może naprawdę żyć.

Idź do oryginalnego materiału