

Każdego dnia około 21 mln baryłek ropy trafia stąd na rynki światowe — to około jedna piąta światowej produkcji. Przez Cieśninę Ormuz muszą przepływać również statki handlowe. Około 20 proc. światowych dostaw LNG również przebiega przez ten strategiczny szlak.
Gerrit Heinemann, profesor ekonomii, zarządzania i handlu w Wyższej Szkole Niederrhein w Monchengladbach nazywa konsekwencje potencjalnej blokady Cieśniny Ormuz „katastrofalnymi”. Jego zdaniem skutki permanentnego kryzysu byłyby jeszcze poważniejsze niż te, które widzieliśmy na początku wojny w Ukrainie i w okresie pandemii koronawirusa. — Byłoby to gorsze niż koronawirus i Putin razem wzięci — ocenia w rozmowie z dziennikiem „Bild”.
Podwójny cios
Ekspert zauważa, iż znaczna część globalnych łańcuchów dostaw przebiega właśnie przez ten dotknięty region. — Ma to ogromny wpływ nie tylko na dostawy energii, ale także na przepływ towarów. Przykładowo dla Niemiec jako kraju eksportowego byłby to podwójny cios — wyjaśnia.
— W jednej chwili powróciłyby wszystkie kryzysy, które dopiero co przezwyciężyliśmy: kryzys energetyczny, inflacja, zakłócenia w łańcuchach dostaw, a teraz jeszcze groźba masowego bezrobocia — wskazuje Heinemann.
Rząd federalny Niemiec traktuje sytuację poważnie. Minister spraw zagranicznych Johann Wadephul skontaktował się już z ministrem spraw zagranicznych Iraku Fuadem Husseinem. Jednym z tematów rozmowy była właśnie Cieśnina Ormuz. Według oficjalnych komunikatów Hussein podczas rozmowy zagroził wzrostem ceny ropy do 200–300 dol. (736 – 1104 zł) za baryłkę, gwałtownym wzrostem inflacji w Europie, a choćby nową falą uchodźców.
Drogie paliwo i groźba niedoboru gazu
Rynki już reagują nerwowo. Po ostatnich atakach Izraela na Iran cena ropy natychmiast wzrosła o ok. 10 dol. (37 zł), do ponad 75 dol. (276 zł) za baryłkę. Eksperci przewidują, iż w przypadku blokady cena ropy wyniesie 120 dol. (442 zł) za baryłkę lub więcej.
Ceny benzyny w Niemczech już poszybowały w górę: średnio do 1,75 euro (7,45 zł) za litr Super E10. A mogą jeszcze wzrosnąć. — Podwojenie oznaczałoby cenę litra E10 powyżej 2,30 euro (9,80 zł) na stacjach benzynowych — zauważa ekspert. Byłoby to o ponad jedną trzecią więcej niż obecnie.
— jeżeli zabraknie również LNG z Kataru, zimą grozi nam ponowny niedobór gazu i gwałtowne podwyżki kosztów ogrzewania — ostrzega Heidemann. Oznaczałoby to mroźną zimę, brak towarów i rosnące ceny. Branża motoryzacyjna wciąż dobrze pamięta brak wiązek przewodów elektrycznych w czasie pandemii COVID-19.
Również eksperci z firmy analitycznej Lazard Geopolitical Advisory przewidują w skrajnym scenariuszu stopy inflacji „na poziomie kryzysowym” (ponad 10 proc.) oraz zakłócenia łańcuchów dostaw na całym świecie.
Prawdą jest jednak również to, iż Iran już wielokrotnie groził w przeszłości zamknięciem Cieśniny Ormuz, ale nigdy tych gróźb nie zrealizował, poza akcjami sabotażowymi.
Możliwym powodem jest to, iż mułłowie musieliby liczyć się z interwencją USA. — Konsekwencje blokady byłyby tak poważne, iż Stany Zjednoczone byłyby zmuszone do ponownego otwarcia Cieśniny Ormuz siłami zbrojnymi, aby umożliwić przepływ statków — wskazuje Heinemann.