Dziecko koleżanki ciągle zabierało zabawki. "Pożyczało na wieczne oddanie, mąż powiedział: Dość"

gazeta.pl 5 godzin temu
Co zrobić, gdy czyjeś dziecko ciągle pożycza zabawki, jednak nigdy ich nie oddaje? - To strasznie wkurzające, głupio odmówić, ale z drugiej strony, dlaczego moje dziecko ma być ciągle poszkodowane? - oburzyła się nasza czytelniczka Beata. W końcu jej mąż postanowił zakończyć budzący mieszane uczucia "zwyczaj".
Beata ma dwóch synów - pięcioletniego Jasia i ośmioletniego Mateusza. Co jakiś czas odwiedza ją koleżanka jeszcze z czasów podstawówki, która również ma syna - sześcioletniego Ignasia. Dzieci lubią się wspólnie bawić, jednak problem pojawia się zawsze w trakcie "rozstania". Nie chodzi jednak o to, iż płaczą, bo skończyła się zabawa. Ignaś zawsze chce "pożyczyć" jakąś zabawkę.


REKLAMA


Ignaś to fajny, rezolutny chłopiec. Ma mocny charakter i jednocześnie doskonale wie, iż rodzice, a głównie mama, gwałtownie mu we wszystkim ustępują. Zdarza się, iż to wykorzystuje. Wychodząc od nas, zawsze chce coś zabrać
- relacjonuje nasza czytelniczka. - Jest to takie, jak mawia mój mąż, "pożyczenie na wieczne oddanie". Żeby nie było, nie zabiera jakichś drogich i dużych zabawek, chyba ma świadomość, iż wtedy, by ich nie dostał. zwykle prosi o jakieś resoraki, figurki, nieduże samochodziki czy puzzle - dodaje.


Zobacz wideo Czy mamy w Polscę epidemię wad wymowy? Logopedka: Zobacz, jak dziecko ogląda bajkę


Beata przyznaje, iż prośba kilkuletniego dziecka, które ze łzami w oczach pyta, czy może pożyczyć autko, jest krępująca i "głupio jej odmówić". - Jego mama, Asia, zawsze wtedy się uśmiecha i rzuca tekstem "oddamy przy okazji", ale wydaje mi się, iż ona choćby nie ma takiego zamiaru. Nie tłumaczy synowi, iż nie wolno przychodzić do kogoś i zabierać zabawek. Dodam, iż nie jest to rodzina w potrzebie, bo ten chłopiec ma chyba najwięcej zabawek spośród wszystkich dzieci, jakie znam. Chociaż mój mąż śmieje się, iż gdyby nasi synowie od każdego zwozili zabawki, to też by się nie mieściły w pokoju - dodaje.


Dziecko koleżanki ciągle pożyczało zabawki. Nigdy ich nie oddawałoShutterstock, autor: Krakenimages.com


Matka musiała postawić granice. "Synowie się rozpłakali"
Po ostatniej wizycie Ignasia i jego mamy, chłopiec jak zawsze zabrał niewielki samochodzik. Pech chciał, iż było to jedno z ulubionych autek syna naszej czytelniczki - Jasia. - Przyznam, iż nie zwróciłam uwagi choćby dokładnie, co do za resorak. Z przyzwyczajenia kiwnęłam głową, iż może "pożyczyć" zabawkę, a trzymał ją w dłoni, więc widziałam tylko tyle, iż to małe autko.


Po kilku godzinach mój syn zaczął szukać jakiejś zabawki. W końcu się rozpłakał, iż na pewno Ignaś mu ją zabrał. Wtedy okazało się, iż miał rację. Jaś powiedział, iż nie chce, żeby znów do nas przyszedł, bo tylko wynosi samochodziki, a ja mu w zamian wcale nie kupuję nowych
- opowiada nasza czytelniczka. - Płacz syna i jego słowa uświadomiły mi, iż moje dziecko po każdej wizycie Ignasia jest zestresowane i czuje się poszkodowane. Było mi strasznie wstyd, iż nigdy o tym nie pomyślałam. Stwierdziłam, iż muszę porozmawiać z koleżanką, iż nie ma naszej zgody na "pożyczanie" jakichkolwiek zabawek - dodaje.
Tata wkroczył do akcji. "Dość"
Gdy mąż naszej czytelniczki dowiedział się o całej sytuacji, postanowił ukrócić ten zwyczaj. - Zabrał Jasia i pojechał z nim odebrać zabawkę, która przecież z założenia i tak miała do niego wrócić. Nie chciałam, by to robił, było mi wstyd. On jednak stwierdził, iż wstyd powinno być rodzicom Ignasia, nie nam - opowiada Beata.


Po godzinie mąż naszej rozmówczyni wrócił z synem i torbą pełną "pożyczonych" zabawek. - Jasiek był przeszczęśliwy. Powiedział, iż Ignaś płakał i nie chciał ich oddać, mówiąc iż to jego. Aśka podobno coś tłumaczyła i powiedziała, iż "bez przesady, przecież to drobiazgi".
Było jednak widać, iż jest wzburzona odbiorem autek. Na pewno tak było, bo od tamtej pory już nie wpadła do mnie na kawę, do siebie też mnie nie zaprosiła. Trochę mi przykro, mam wrażenie, iż zakończyła znajomość
- przyznaje nasza czytelniczka - Z drugiej strony nie mogę ustępować jej dziecku kosztem własnego syna. Czasem zastanawiam się, czy do niej zadzwonić i spotkać się na neutralnym gruncie. Przyznam jednak, iż wciąż brakuje mi odwagi, by to zrobić - podsumowuje.
Idź do oryginalnego materiału