Aborcja w Niemczech. Tak wygląda sytuacja u naszego zachodniego sąsiada

natemat.pl 20 godzin temu
Sytuacja w zakresie opieki nad kobietami w niechcianej ciąży różni się w Niemczech w zależności od landu – wynika z raportu, o czym pisze DW.


Niemiecki resort zdrowia opublikował raport końcowy z projektu badawczego ELSA, oparty m.in. na reprezentatywnej ankiecie wśród kobiet. Jednym z głównych wniosków jest ten, iż większość kobiet, które przerwały ciążę, czuje się piętnowana, a dostęp do opieki dla kobiet w niechcianej ciąży, które chcą dokonać aborcji, jest często oceniany jako niedostateczny.

Jak wynika z raportu, w Niemczech 4,5 miliona kobiet mieszka poza obszarem "odpowiedniej dostępności" do najbliższej placówki przeprowadzającej zabieg aborcji. W sumie dotyczy to 85 powiatów, głównie w Bawarii, a także w Nadrenii-Palatynacie, Badenii-Wirtembergii i Nadrenii Północnej-Westfalii. Autorzy raportu za trudno dostępne uznają te miejsca, z których dojazd samochodem do najbliższej placówki zajmuje ponad 40 minut.

Według autorów badania cztery na pięć kobiet, zamierzających usunąć ciążę, konfrontowane były z utrudnieniami. Oprócz utrudnionego dostępu do opieki medycznej wymieniane są m.in. presja czasu oraz trudności w zorganizowaniu samego zabiegu.

Inaczej wygląda sytuacja we wschodnich i północnych landach, gdzie dostęp do tego typu usług medycznych jest na ogół lepszy.

Apel o poprawę sytuacji


Zgodnie z paragrafem 218 niemieckiego kodeksu karnego aborcja w Niemczech podlega karze. Są jednak wyjątki. Do dwunastego tygodnia ciąży nie podlega ona karze, jeżeli ciąża jest wynikiem gwałtu lub stanowi zagrożenie dla zdrowia, a choćby życia kobiety, a także jeżeli przed upływem dwunastu tygodni od poczęcia kobieta skorzystała z porady i wydano o tym odpowiednie zaświadczenie. Między konsultacją a zabiegiem muszą upłynąć co najmniej trzy dni.

Zajmujące się poradnictwem kobiet w ciąży stowarzyszenie Pro familia wezwało rząd w Berlinie, kraje związkowe oraz stowarzyszenia zawodowe i branżowe do poprawy sytuacji. Dotyczy to również "zmian ram prawnych", jak wyjaśniła przewodnicząca stowarzyszenia Monika Börding. Ważne jest – jak podkreśliła – aby "osoby znajdujące się w takiej sytuacji otrzymywały jak najlepsze wsparcie". – Raport z projektu ELSA pokazuje, iż w Niemczech tak nie jest – stwierdziła.

Zniesienie kary i kwestia kosztów


Od dłuższego czasu trwa w Niemczech dyskusja na temat zniesienia w kodeksie karnym zakazu przerywania ciąży we wczesnym stadium i zasadniczo odejścia od karania za taki zabieg. Obecny chadecko-socjaldemokratyczny rząd obiecał w umowie koalicyjnej zapewnić kobietom w niechcianej ciąży "dostęp do bezpiecznej opieki medycznej w pobliżu miejsca zamieszkania". Ponadto planowane jest rozszerzenie zakresu kosztów pokrywanych przez kasy chorych.

W przypadku aborcji przeprowadzonych zgodnie z przepisami ubezpieczenie zdrowotne pokrywa koszty tylko wtedy, gdy kobieta ma stosunkowo niskie dochody.

Liczący prawie tysiąc stron raport z projektu ELSA poświęca cały rozdział temu tematowi. W około 62 proc. przypadków wniosek o pokrycie kosztów został zatwierdzony, w niemal 7 proc. odrzucony, a prawie jedna trzecia kobiet (31 proc.) w ogóle go nie składała. Wysokość kosztów różniła się znacznie w zależności od przypadku. Ponad połowa kobiet (53 proc.) zapłaciła za zabieg od 201 do 399 euro, 30 proc. więcej niż 400 euro, a niemal 8 proc. ponad 600 euro.

Sytuacja silnego stresu


Jednym z celów projektu ELSA było również zbadanie stresu, w jakim znajdują się kobiety, które donoszą niechcianą ciążę lub ją przerywają. Spośród około 1200 ankietowanych kobiet w niechcianej ciąży około połowa zdecydowała się na jej przerwanie, a druga połowa ją donosiła.

Według badania 78 proc. kobiet, które poddały się aborcji, zgłaszało napiętnowanie związane z przerwaniem ciąży. To z kolei utrudniało im dostęp do opieki medycznej. Natomiast napiętnowanie ze strony otoczenia było znacznie mniejsze, niż się obawiano. Potwierdziła to również prezeska Caritas Eva Welskop-Deffaa. Ponadto tylko niewielka część ankietowanych lekarzy i lekarek przyznała, iż z obawy przed stygmatyzacją nie wykonuje zabiegów przerwania ciąży.

– Często powtarzana teza, iż paragraf 218 powiązany jest z istotnymi doświadczeniami stygmatyzacji, które mają znaczący wpływ na decyzję o przeprowadzeniu aborcji, nie znajduje potwierdzenia w badaniu – stwierdziła Welskop-Deffaa.

Założone przez katolików Katolickie Centrum Poradnictwa dla Kobiet w Ciąży Donum Vitae wezwało do dokładnego przeanalizowania raportu. Jednocześnie ostrzegło przed jego polityczną instrumentalizacją, która polegałaby na wyciąganiu pochopnych wniosków z wyników lub wykorzystywanie ich do realizacji dalekosiężnych celów politycznych, takich jak zniesienie w Niemczech kary za aborcję.

(EPD, KNA/jar)


Opracowanie: Alexandra Jarecka


Idź do oryginalnego materiału