2191. Uczmy się nawiązywać znajomości na ziemi. Inaczej będzie nam ciężko robić to w wieczności

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 2 tygodni temu
Ekstremalna Droga Krzyżowa, kwiecień 2025
Nie wiem czy to już kiedyś pisałam, ale wydaje mi się, iż nie mogę narzekać na brak znajomych. Zwłaszcza w ostatnim czasie. Daleko mi co prawda do jakichś ogromnych imprez. Liczba moich znajomych też nie jest powalająca w porównaniu do innych. Ale są. W porównaniu z innymi to garstka. Ale taka garstka, na którą zawsze mogę liczyć. Garstka, która nie wstydzi się powiedzieć mi "cześć" na ulicy. Garstka, która niespodziewanie zadzwoni na moją komórkę z zapytaniem, czy nie potrzeba mi niczego kupić. Garstka, która pomyślała o mnie podczas diecezjalnej jubileuszowej pielgrzymki do Rzymu i chciała wysłać mi zdjęcia z Wiecznego Miasta. Finalnie tego nie zrobiła ta osoba, bo i tak by nie doszło to zdjęcie na moją komórkę. Teoretycznie mogła to zrobić na messengera, odebrałabym na komputerze, emocje jednak zrobiły swoje i o tym nie pomyślał w tamtym momencie. Ale i tak zrobiło mi się niezwykle miło, iż tam, daleko, pomyślał o kimś takim, jak ja.
Z Wisią, Watykan, maj 2023 r
Jestem wdzięczna. Niesamowicie wdzięczna za ludzi, którzy w ostatnim czasie stanęli na mojej drodze. Za ich obecność w trudnych chwilach. Że nie wstydzą się znajomości z kimś takim, jak ja. Wdzięczność odczuwam też względem tych, którzy w jakiś sposób spowodowali te spotkania, które z czasem przerodziły się w znajomości. Że nie hamowali ich, ale wręcz sprawiali, iż rozwinęły się one do obecnego stopnia. Czasem świadomie, czasem nie. Dla mnie istotne jest, iż nie niszczyli ich. I iż pozwolili mi być takim zwyczajnym, jakim jestem. Bez presji, bez robienia czegoś na siłę.
Warszawa, maj 2025
Z Edmundem promujemy ideę ŚDMu
Wiem, iż jestem niegodna tych wszystkich znajomości, a choćby w niektórych przypadkach i przyjaźni. No bo dlaczego miałoby być inaczej? Nie jestem ideałem. Wiele we mnie wad i niedoskonałości, takich, które przy pierwszej lepszej okazji, powinny przekreślać to, co czasem budowane było przez lata, a innym razem tylko przez niewielką chwilę. Czasami powiem coś bezsensownego bez zastanowienia i pod wpływem niepotrzebnych emocji, wiem też, iż nie zawsze muszą chcieć uważnie wysłuchać, co mam im do powiedzenia, co chcę im przekazać. A przecież zawsze mogliby machnąć ręką i powiedzieć, iż nie chce im się tego robić. Nie robią tego. I to bez względu na wiek. Może naprawdę mnie "lubią"?
Nie ze wszystkimi znajomymi utrzymuję taki sam poziom zażyłości. To chyba naturalne i leżące w naturze człowieka. Niemożliwe jest, aby każdy, każdego lubił. Ja też nie wszystkich lubię. Dlaczego więc cały świat musi lubić mnie? Nie, to nie byłoby ciekawe. Niektóre znajomości ustały wraz np. z zakończeniem przeze mnie kolejnego etapu studiów, liceum, gimnazjum, podstawówki. Niektórych z nich jest mi faktycznie szkoda, ale dany etap edukacyjny się skończył, każdy poszedł w swoją stronę i tyle. Oczywiście są różne komunikatory internetowe przez które można podtrzymywać kontakt. Ale nie każdy ma konto na takim facebooku.
Po latach i licznych doświadczeniach muszę przyznać, iż zawiązywanie znajomości wiele mnie nauczyło. Kompromisu, pokory, empatii, ale też odwagi. Bo z natury to raczej jestem nieśmiałą i wycofaną osobą. A jednak każdorazowe zawarcie nowej znajomości każe wyjść z własnej strefy komfortu i dostosowania się do tej drugiej osoby. Z każdego takiego spotkania z drugim ja staram się też wyciągnąć wnioski. Zastanawiam się z czego jestem zadowolona, a co jeszcze poprawiłabym w naszych relacjach, aby były one jeszcze lepsze, pełniejsze i bardziej satysfakcjonujące. A czasami po prostu warto zakończyć daną relację, dla komfortu swojego i innych. I to wbrew wszystkiemu, też bywa dobrą decyzją dla obu stron. Nic bowiem na siłę.
Warszawa, grudzień 2024, ze znajomymi z Wydziału Teologicznego podczas wyjazdu na ingres abpa Adriana Galbasa
Mam nadzieję, iż w moim życiu przeżyję jeszcze niejedną ciekawą znajomość. Ksiądz Kris wielokrotnie powtarza na spotkaniach formacyjnych, żebyśmy się nauczyli na ziemi nawiązywać znajomości choćby z tymi, z którymi nie do końca nam po drodze. Bo o ile nie nauczymy się tego robić tutaj, to tym bardziej nie będziemy tego potrafili robić w wieczności. A poza tym miło jest, kiedy wybiegający z zakrystii ministrant rzuca w naszą stronę: "Cześć Karolina"!
Idź do oryginalnego materiału