Każde narodziny są cudem. choćby te, na które nikt nie czeka. Nie łudźmy się, nie każde dziecko jest przemyślaną decyzją, niektóre są po prostu wynikiem tzw. "wpadki". Czasami matki decydują się na usunięcie takich ciąż, czasami zostawiają w szpitalu albo oddają do placówki opiekuńczo - wychowawczej, czasami traktują jako zło konieczne, a czasami przyjmują je i mimo wszystko wychowują.
Tamte narodziny też były cudem. Według ówczesnej wiedzy lekarskiej stanowiły poważne zagrożenie dla zdrowia i życia matki. Kiedy lekarz zaproponował przyszłej matce usunięcie płodu, rodzice zaczęli szukać innego medyka, który zdecydowałby się na poprowadzenie ciążę. Znaleźli go, choć pewnie nie bez problemów. Lekarz doglądał ciężarnej. Aż w końcu przyszedł ten istotny dzień, 18 maja 1920 roku, kiedy na świecie pojawił się mały chłopiec, tulony w ramionach szczęśliwych rodziców i starszego brata.
![]() |
Zdjęcie poglądowe |
Ten sam chłopiec po 58 latach i pięciu miesiącach został wybrany 263. następcą świętego Piotra i przyjął imię Jan Paweł II. Przez ponad 26 lat kierował całym Kościołem Katolickim. Raz lepiej, raz gorzej. Jednak w znaczący sposób zapisał się w historii powszechnej. A przecież mogło go w ogóle nie być. Wystarczyłoby aby Emilia Wojtyła posłuchała sugestii pierwszego lekarza. Nie byłoby kolejnego cudu narodzin, nie byłoby papieża - Polaka, nie byłoby wielu pięknych chwil tego pontyfikatu. Nie świętowano by 105 rocznicy jego urodzin. A świętowanie to w piękny sposób zbiegło się w czasie z inauguracją pontyfikatu jego następcy - Leona XIV. I oto jeszcze raz Wadowice połączyły się z Watykanem poprzez osobę papieża. Urodziny jednego oraz rozpoczęcie, już oficjalne, pontyfikatu drugiego.
Żyjemy w bardzo dziwnych czasach. Czasach, w których życie zwierząt jest bardziej chronione od życia nienarodzonych dzieci. o ile ktoś zrobi krzywdę psu, to jest on potępiony przez społeczeństwo. Aborcja płodu przechodzi bez echa. A choćby jest popierana, w myśl zasady, iż kobieta ma prawo decydować o swoim ciele. Tylko, iż płód to osobny człowiek, który już w łonie matki czuje ból, a może i strach. Jestem przerażona tym bardziej, kiedy wychodzi to od lekarzy, młodych lekarzy. Że z jednej strony są jawnie za aborcją, a z drugiej uczłowieczają zwierzęta. Że życie zwierząt stawiają wyżej od życia zupełnie bezbronnego dziecka w łonie matki. Bo jak ono ma się bronić przed światem? A może to właśnie ono będzie takim drugim Karolem Wojtyłą, który też miał zostać bezdusznie usunięty z bezpiecznego matczynego łona? Może cud narodzin będzie silniejszy od chęci sławy i zysku...