2156. Boże ojcostwo

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 4 tygodni temu
Pamiętam jak ponad dekadę temu pierwszy raz zetknęłam się z powieścią "Cień Ojca" autorstwa Jana Dobraczyńskiego. Opowieść o świętym Józefie, tak bardzo odległa od tej, którą znamy z kart Pisma Świętego (chociaż w wielu fragmentach nawiązująca do niego), zrobiła na mnie niebagatelne wrażenie. Potem długo nie mogłam przestać o tym myśleć, tak iż w pewnym momencie nabyłam w jakimś antykwariacie jeden egzemplarz powieści na własność. Kto wie, kiedy może się przydać? Były roraty na temat wędrówki czwartego króla do Betlejem, to może kiedyś uda się zrobić coś podobnego ze świętym Józefem?
Co mnie zachwyciło w tej niepozornej książce? Może pokazanie Józefa nie jako ojca Boga, ale jako ojca małego dziecka. Jezus przecież przyszedł na świat, jako mały chłopiec, któremu trzeba było zapewnić opiekę i bezpieczeństwo, jak każdemu dziecku. I ten obowiązek spoczął na prostym cieśli z Nazaretu - Józefie. Tradycja chce, aby był on starszym człowiekiem, a przecież musiał on być dosyć młodym i pełnym sił człowiekiem, który mógłby sprostać zadaniu, jakie zostało mu powierzone. Książka w piękny sposób otwiera przed czytelnikiem tą owianą tajemnicą część życia świętej rodziny. Zresztą recenzję książki możecie przeczytać w >>tym<< wpisie.
Podczas ostatnich ogłoszeń duszpasterskich ksiądz proboszcz ogłosił, iż organizowany jest grupowe wyjście do kina na film "Serce ojca" opowiadający o świętym Józefie. Pomyślałam, iż może to być dobra okazja ku temu, aby jeszcze lepiej poznać tą postać. Trochę niepewnie wstawiłam się o określonej godzinie przed salą, gdzie był wyświetlany film i wraz z innymi weszłam do środka.
Film, jak mówi nam tytuł, a może bardziej podtytuł, opowiada widzowi o cudach, jakie działy się za przyczyną wstawiennictwa św. Józefa. Reżyser produkcji Andres Garrigo przemierza świat wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu tego typu ludzi. Dotarł m.in. do kilkorga uleczonych z ciężkich chorób osób, bezpłodnych par, którzy po odmówieniem modlitwy do świętego Józefa poczęli potomstwo, tych, którzy wyrwali się z jakiś nałogów, czy też ateistów, którzy po wykonaniu jakiejś rzeźby czy też namalowaniu obrazu odzyskali wiarę. Jeździł też po różnych sanktuariach, których patronem jest święty Józef (w tym naszym rodzimym w Kaliszu). Wszędzie zastanawiał się, jak to się dzieje, iż również po latach święty opiekun Pana Jezusa pomaga w wymodleniu potrzebnych łask. A jednocześnie zastrzegał, iż jest on tylko pośrednikiem pomiędzy wiernymi, a Panem Bogiem.
W zasadzie pomysł na film niezły, chociaż na początku myślałam, iż będzie to typowa opowieść o życiu świętego Józefa. Nie mniej znalazło się w niej miejsce na kilka scenek z jego życia w Betlejem i Nazarecie. Nie da się nie wzruszyć na widok Jezusa, którego Maryja i Józef tak po prostu biorą na ręce albo jak Józef pokazuje mu tajemnice swojego fachu. Ogólnie film wywarł na mnie pozytywne wrażenie, chociaż odbiegał od moich pierwotnych wyobrażeń.
Następne wyjście zaplanowane zostało na film o niepokalanym poczęciu. Podczas zwiastunów przed projekcją rzuciła mi się zapowiedź filmu "21:37" opowiadającego o czasie po śmierci Jana Pawła II. interesujące czy na niego też będzie wyjście w formie grupowej. Bo na niego chętnie bym się wybrała z moimi prawie bierzmowanymi. Tym bardziej, iż na 2 kwietnia przygotowujemy mini montaż słowno - muzyczny z tej okazji. Już mam gulę w gardle, bo przypomniałam sobie te wszystkie akademie z tej okazji, które tak bardzo angażowały chętną młodzież. To było takie piękne i owocne, chociażby dla nas samych. A teraz?
Idź do oryginalnego materiału