Burdett Sisler urodził się 13 kwietnia 1915 roku i ma nadzieję pożyć co najmniej kolejne pięć lat. Gdy kończył 105 lat, powiedział swojemu synowi Normanowi, iż jego celem jest dożyć do 110.
– Byłem trochę sceptyczny – przyznał Norman.
Jednak 13 kwietnia Burdett osiągnął swój cel. Teraz ten niezwykle długowieczny mężczyzna ma nadzieję, iż uda mu się dotrwać do roku 2030.
– Może jakoś się utrzymam – powiedział z uśmiechem w rozmowie z CBC Hamilton. – Zawsze to coś, na co można czekać.
Burdett porusza się na wózku i ma pewne trudności ze wzrokiem i słuchem, ale – jak mówi jego syn – „jakoś sobie radzi” i jak na swój wiek cieszy się dobrym zdrowiem, więc „nie ma powodu, by nie dożył 2030 roku”.
Rodzina Sislerów, na podstawie dostępnych informacji i własnych badań, uważa, iż Burdett jest najstarszym żyjącym mężczyzną w Kanadzie – co potwierdziła również Agencja Służb Granicznych Kanady (CBSA) w poście na Facebooku z okazji jego urodzin.
Po wojnie Burdett pracował w CBSA jako rzeczoznawca na przejściu granicznym przy moście pokojowym (Peace Bridge) w Fort Erie w latach 1949–1979.
Urodził się w Akron w stanie Ohio w 1915 roku. W 1918 roku jego rodzina przeniosła się do Toronto, gdzie otworzyła fabrykę opon, w której Burdett później pracował.
W 1939 roku, zaledwie kilka dni po tym, jak Wielka Brytania wypowiedziała wojnę Niemcom, Burdett się ożenił. niedługo potem wstąpił do wojska i udał się na szkolenie do Nowej Szkocji.
– Nigdy nie trafił na front, a gdyby tak się stało, istnieje duża szansa, iż mnie by tu dziś nie było – mówi Norman. Po wojnie Burdett kontynuował służbę wojskową, zanim rozpoczął pracę w służbie celnej.
Jego żona zmarła 40 lat temu, a on sam przeszedł na emeryturę 45 lat temu. Mimo to Burdett przez wiele lat pozostawał aktywny – śledził wiadomości, prowadził gry w bingo i pracował z grupami wspierającymi dorosłych w nauce czytania i pisania, jak opowiada jego syn. Jeździł samochodem aż do setnych urodzin.
– Cytując moją żonę: „On nas odmładza” – mówi Norman, dziś 75-letni.
Rodzina pomagała Burdettowi mieszkać samodzielnie w jego własnym domu aż do około trzech lat temu, zmieniając się na dyżurach w czasie pandemii, by zapewnić mu wsparcie.
Burdett ma pięcioro dzieci, 11 wnuków, 22 prawnuków i – według rodzinnych obliczeń – 14 praprawnuków. W swoim życiu przeżył dwie wojny światowe, dwie pandemie i dwa całkowite zaćmienia Słońca. Choć z powodu pogarszającego się wzroku nie czyta już tak dużo jak dawniej, przez cały czas z przyjemnością sięga po magazyny, by „być na bieżąco ze światem” – co, jak sam przyznaje, potrafi być dziś trudne, bo „dzieje się wiele rzeczy, które nie powinny się dziać”.
– Świat zmienił się nie do poznania – mówi Burdett. – Kiedyś był to rozsądny świat. Patrząc dziś na wiadomości i pogodę, wszystko wydaje się rozregulowane. Nikt już nie myśli o drugim człowieku. Każdy myśli tylko o sobie i o tym, ile pieniędzy może zgarnąć.
Zdaniem Burdetta, „wszystko, co robimy, ma znaczenie”, a ludzi należy traktować tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani. Norman dodaje, iż właśnie tej zasady ojciec nauczył ich w dzieciństwie – obok tej, iż zawsze należy zjeść wszystko, co ma się na talerzu. Zasady tej Burdett trzyma się do dziś.
11 kwietnia około 250 osób zebrało się w Legionie w Fort Erie, by świętować jego urodziny. Wśród gości znalazło się około 60 członków rodziny oraz politycy, w tym burmistrz Fort Erie Wayne Redekop, minister ds. seniorów i dostępności Ontario Raymond Cho oraz poseł Wayne Gates.
Norman relacjonuje, iż przy wejściu towarzyszył im honorowy poczet grający na dudach. Później zebrani zaśpiewali „Sto lat”, a Burdett zdmuchnął świeczki na urodzinowym torcie.
– Nigdy nie myślałem, iż tyle osób przyjdzie dla jednej osoby – powiedział Burdett. – To było niesamowite.