Moje motto

„Często spotykam się ze stwierdzeniem, że wszyscy jesteśmy niepełnosprawni. Ludzie bywają okaleczeni w najróżniejszy sposób: zatruci przez toksyczne relacje, zranieni przez miłość, przytłoczeni utratą pracy, rozdarci wewnętrznie z powodu rozpadu rodziny, sparaliżowani strachem czy niepokojem... Okaleczenie może dotyczyć każdego, w każdej sferze życia i w każdym środowisku społecznym” - J.-B. Hibon "Pijany ze szczęścia. Opowieść o życiu spełnionym"

Jaki był ten dzień

"Jaki był ten dzień,
co darował, co wziął?
Czy mnie wyniósł pod niebo,
czy zrzucił na dno?
Jaki był ten dzień,
czy coś zmienił, czy nie?
Czy był tylko nadzieją
na dobre i złe?"

piątek, 3 listopada 2023

1756. Spacerując cmentarnymi alejkami...

Powoli wracam do swoich stałych aktywności. Co ja piszę "powoli", właściwie to nawet szybko. Zaczęłam od czegoś zupełnie banalnego i niepozornego, ale dla mnie bardzo ważnego - od kolejnego spotkania czwartkowej grupy DA Centrum "Piekarnika".
Na pierwszym spotkaniu podobało mi się. Poznałam nie tylko nowe osoby, ale też dowiedziałam się sporo ciekawostek o świętych i błogosławionych bliskich sercom innych uczestników spotkania. O wielu z nich słyszałam, ale nie o wszystkich. I na odwrót - właściwie nikt wcześniej nie słyszał o świętym Józefie Bilczewskim, o którym im opowiedziałam (dla zainteresowanych -> >>link<<). Korzyść spotkania była więc obopólna. W ogóle sama atmosfera była bardzo sympatyczna i rodzinna, w ogóle nie miało się wrażenia, że jest się nowicjuszem. Traktowali mnie jako pełnoprawnego członka grupy, zadawali pytania i wydaje mi się, że słuchali. Szybko nabrałam śmiałości i pewności siebie, co w przypadku osoby raczej nieśmiałej (wbrew pozorom) nie jest takie łatwe. Już wtedy postanowiłam, że to będzie droga mojej duchowej formacji i że będę uczęszczała na spotkania, które są już po godzinach mojej pracy, w miarę swoich możliwości i sił.
W tym tygodniu nie byłam jednak w pracy, toteż musiałam dojechać wieczorem do Kato. Na szczęście wieczorem nie ma już takich korków jak w ciągu dnia, co w połączeniu z niekończącymi się remontami dróg sprawia, że ta podróż trwa wieki. Czasami nawet dłużej niż dojazd do Krakowa w czasach, kiedy tam studiowałam. A przecież Gród Kraka jest dużo bardziej ode mnie oddalony, niż Kato. Jednak o 17:00 ta droga trwa przewidywane 30 minut (nie czepiam się tych kilka minut dłużej). Potem tylko zmieniłam środek transportu na tramwaj i już byłam pod budynkiem mojego Wydziału, gdzie w kaplicy odbywają się tymczasowe Msze święte dla członków duszpasterstwa. Ogólnie odbywają się one w krypcie archikatedry Chrystusa Króla, ale obecnie jest ona remontowana i trzeba było je gdzieś przenieść. A skoro roraty tradycyjnie odbywają się u na na Wydziale Teologicznym, to uzgodniono z jego władzami, że Msze wspólnotowe na czas remontu też.
Po Mszy zazwyczaj idzie się do oddalonego o kilkaset metrów budynku Duszpasterstwa Akademickiego. Jednak zważając na niedawne wspomnienie Wszystkich Świętych oraz Dzień Zaduszny, ksiądz Kris zabrał nas na znajdujący się niedaleko cmentarz. Nawet nie wiedziałam, że znajduje się on zaledwie ulicę dalej niż Wydział Teologiczny. Na miejscu ksiądz pokazał nam groby osób duchownych oraz znanych ludzi z różnych dziedzin życia. O każdym z nich usłyszeliśmy kilka słów, a także odmówiliśmy "Ojcze nasz" i "Wieczny odpoczynek" nad każdym z odwiedzonych grobów.
Próbowałam zrobić im zdjęcia wieczorem, bo oświetlone światłem palących się zniczy wyglądały bardzo zjawiskowo. Niestety, tamte fotografie niezbyt mi wyszły. Jednak nie mam ręki do robienia nocnych fotografii. Postanowiłam to nadrobić na drugi dzień i po zajęciach przebyłam tą samą trasę co dzień wcześniej. Tym razem wykonane zdjęcia mnie w miarę satysfakcjonowały, chociaż do idealności jest im bardzo daleko.
Niemal przy samym głównym wejściu na teren cmentarza znajduje się grobowiec, w którym spoczywają księża zmarli podczas sprawowania posługi duszpasterskiej w katowickiej archikatedrze. Wielu z nich było znanych księdzu Krzysztofowi, toteż opowiedział nam o nich w kilku słowach.
Niemal przy samym głównym wejściu na teren cmentarza znajduje się grobowiec, w którym spoczywają księża zmarli podczas sprawowania posługi duszpasterskiej w katowickiej archikatedrze. Wielu z nich było znanych księdzu Krzysztofowi, toteż opowiedział nam o nich w kilku słowach.
Tuż obok znajduje się grobowiec sióstr karmelitek.
Fotografia tego grobowca to była moja własna inicjatywa. Zastanowiły mnie dwa pierwsze imiona, które niezbyt pasują do nazwiska i brzmią tak bardzo zagranicznie.
Na cmentarzu spoczywa też kompozytor muzyki poważnej i religijnej, a także rektor Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Katowicach, Henryk Mikołaj Górecki.
Tak wygląda grób znanego pisarza literatury młodzieżowej, Alfreda Szklarskiego i jego żony.
W takim okazałym i charakterystycznym grobowcu spoczywa znany kompozytor muzyki filmowej, Wojciech Kilar, oraz jego żona.
A taki grób ma znakomity polski i śląski reżyser - Kazimierz Kutz. Co ciekawe, chociaż sam określał siebie jako ateistę, to w swoich filmach nie unikał tematu wiary.
A taki grób ma uwielbiany w swoich czasach, bożyszcze wielu kobiet, niezwykle utalentowany aktor Zbigniew Cybulski. Gdyby nie zginął w tak bezsensownych okolicznościach, to z pewnością wykreowałby jeszcze wiele znakomitych ról.
Ostatnim grobem, na jaki zabrał nas ksiądz Krzysztof był ten, w której spoczywa jedna z ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, Krystyna Bochenek. 
Z terenu cmentarza doskonale widać kopułę katowickiej świątyni...
To nie są jedyne groby znanych osób znajdujących się na cmentarzu przy ulicy Sienkiewicza w Kato. Z internetu wiem, że na cmentarzu spoczywają też np. Jerzy Duda - Gracz, Stanisław Ligoń, czy też Marek Plura, ale nie mam pojęcia, gdzie znajdują się ich groby.
Po tej krótkiej wyprawie udaliśmy się do ośrodka DA. Tam po rozebraniu się z kurtek udaliśmy się do salki wspólnotowej. Tam, podobnie jak tydzień wcześniej, każdy z nas się przedstawił i powiedział, co dobrego spotkało nas w ubiegłym tygodniu. Większość wspólnoty była w ubiegłą sobotę w Kalwarii Zebrzydowskiej na święceniach kapłańskich jakiegoś znajomego księdza Krzysztofa i to rozmowa na ten temat zdominowała spotkanie. Ech, gdyby te święcenia były tydzień wcześniej albo gdyby moja wycieczka do Wadowic i Kalwarii Zebrzydowskiej była tydzień później, to moglibyśmy się spotkać. Potem odmówiliśmy wspólnie kompletę i ksiądz Krzysztof udał się na jakąś rozmowę, a my usiedliśmy na chwilę przy grach planszowych.

10 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe nagrobki uwieczniłaś, cmentarze to w ogóle ciekawe miejsca...

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię oglądać groby, sporo znanych osób, fajnie spędzacie czas, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też bardzo lubię spacerować po cmentarnych alejkach i przyglądać się grobom znanych i mniej znanych osób...

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię spacerować po cmentarzach. Klimat ciszy jest tam podobny do klimatu panującego w głębokim lesie.
    Ponad to lubię też poznawać pewne historie. Np. na najstarszym łódzkim cmentarzu stoją monumentalne grobowce, a na nich znajome nazwiska łódzkich przedsiębiorców. Także wiele innych. Lubię sobie potem doczytać kim byli, czym się zajmowali.
    Jednakże zmawianie modlitwy za zmarłego, jeśli czytasz Pismo, wiesz że jest bezowocne. ;)

    Świetna inicjatywa spotkania, że każdy opowiedział, co go dobrego spotkało. Fajny motyw na chrześcijańskie spotkania. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jestem katoliczką, i oprócz dosłownego odbierania tego, co zawarte jest w PŚ (które czytam), kieruję się również wiarą, która mówi, że dusze czyścowe potrzebują modlitwy za nie, aby się z niego wydostać. Oczywiście ktoś mógł trafić od razu do piekła, albo do nieba i wtedy skutek tych modlitw jest żaden. Ale tego nikt nie wie. Tak więc taka modlitwa nigdy nie zaszkodzi, a może pomóc. Nawet jeśli jest oparta tylko na doktrynie.

      Usuń
    2. A tak w ogóle, jako osoba wierząca biblijnie, powinnaś znać ten fragment Drugiej Księgi Machabejskiej: "Mężny Juda upomniał wszystkich, aby strzegli samych siebie i byli wolni od grzechów, mając przed oczyma to, co się stało na skutek grzechu tych, którzy zginęli. Uczyniwszy zaś zbiórkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwóch tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda – była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu." (2 Mch 12, 42 - 45). Więc, kierując się przytoczonym fragmentem, czy na pewno zmawianie modlitw za zmarłych jest bezowocne?

      Usuń
    3. Księga Machabejska nie jest zaliczana do pism natchnionych. Znam ten fragment, ale nie polega się na nim.
      Uczę się i poznaję Boga wyłącznie z ksiąg, które uznaje się za natchnione zarówno w judaizmie jak i w chrześcijaństwie. Inaczej – gdyby ją włączyć, to Biblia zaprzeczałaby sama sobie. ;)

      Usuń
  5. Dobrze, ze już czujesz się lepiej Karolinko. O wielu wspomnianych osobach słyszałam, kilku znałam z telewizji. O twórczości niektórych uczę na muzyce. Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawe miejsce... U mnie w Łodzi w lipcu spacerowałam po Cmentarzu Starym, to był spacer z przewodnikiem, i dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy na temat ważnych dla mojego miasta osób :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Znany mi doskonale cmentarz w Katowicach. Odwiedzałam często grób który sfotografowałaś czyli SS Karmelitanek Bosych. Też spacerowałam nie raz tymi alejkami.
    Super czas z DA. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń